Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MŚ: Koniec marzeń o medalu! Polska – Bułgaria 0:3

Monika Sieniawska
Monika Sieniawska
.
Polscy siatkarze przegrali mecz ostatniej szansy z reprezentacją Bułgarii i zakończyli swój udział w rozgrywanych we Włoszech mistrzostwach świata.

Nawet zwycięstwo 3:0 niekoniecznie zapewniało Polakom awans do kolejnej fazy rozgrywek. Wiele mogło zależeć od wyniku sobotniego pojedynku Bułgarów z Canarinhos. Mistrzowie świata deklarują wprawdzie, że zagrają na sto procent swoich możliwości, ale zajęcie pierwszego miejsca w grupie N skazuje ich w dalszej rundzie na walkę z Rosją i Kubą. Kubańczycy zaś udowodnili już w tym turnieju, że stając naprzeciwko najbardziej utytułowanej drużyny świata, są w stanie wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Polacy mieli jednak szansę zapewnić sobie awans bez oglądania się na wyniki innych potyczek – musieli zdobyć w meczu z Bułgarami o dwadzieścia oczek więcej niż rywale. Wówczas spotkanie aktualnych jeszcze złotych i brązowych medalistów mistrzostw świata decydowaloby tylko o zajęciu poszczególnych miejsc w grupie. Do dalszej rywalizacji awansują dwie drużyny.

Po klęsce w pojedynku z Canarinhos, Daniel Castellani przyznał, że jego zawodnicy ani przez chwilę nie mieli kontroli nad przebiegiem meczu. – O naszej wysokiej porażce zadecydowały zagrywki Brazylijczyków. Były dla nas zabójcze i nie potrafiliśmy sobie z nimi poradzić. Od samego początku rywale narzucili własny styl gry i nie mieliśmy nic do powiedzenia. Musimy o tym spotkaniu zapomnieć jak najszybciej. Całą naszą energię skupimy teraz na piątkowym meczu z Bułgarią – powiedział szkoleniowiec Polaków.

Zatrzymać bułgarskie „strzelby”

Jego zdaniem receptą na zwycięstwo miało być zatrzymanie w ataku Mateja Kazijskiego i Władymira Nikołowa. To, co w teorii wydawało się proste, w rzeczywistości okazało się przeszkodą nie do pokonania. Trener Silvano Prandi zdecydował bowiem, że w bój przeciwko biało-czerwonym pośle najbardziej doświadczonych siatkarzy. Bułgarzy wprawdzie przegrywali z naszymi zawodnikami we wszystkich meczach o stawkę, pojawiły się nawet teorie, jakoby cierpieli na swoisty „kompleks Polaków”. W rozegranym pod koniec sierpnia memoriale Wagnera pokonali jednak naszą drużynę, przerywając tym samym serię sześciu porażek z rzędu.

Nie najlepszy początek

Zgodnie z zapowiedzią trenera Castellaniego, Polacy rozpoczęli spotkanie od mocnej zagrywki. Jednak wykonujący ją Michał Winiarski posłał piłkę poza końcową linię boiska. Początkowo gra toczyła się punkt za punkt. Tuż przed pierwszą przerwą techniczną przeciwnicy zablokowali Winiarskiego i uzyskali jedno oczko przewagi. Po wznowieniu gry punkty nadal trafiały na konto to jednej, to drugiej drużyny (10:10). Znacznie lepiej niż w meczu z Brazylijczykami spisywał się w ataku Piotr Gruszka, wspomagany przez Bartosza Kurka, lecz niespodziewanie Bułgarzy uzyskali dwupunktowe prowadzenie (13:15). Na kolejnej przerwie, po błędzie Winiarskiego, biało-czerwoni przegrywali 13:16, a tuż po niej na boisku pojawił się najmłodszy zawodnik zespołu Bułgarii, zaledwie 18-letni Nikolaj Penczew. Przy stanie 18:15 dla rywali trener Castellani po raz pierwszy poprosił o czas. Siatkarze Silvano Prandiego utrzymywali wciąż jednak w miarę bezpieczną trzypunktową przewagę (16:19). W tej sytuacji szkoleniowiec naszego zespołu dokonał podwójnej zmiany, wprowadzając do gry Mariusza Wlazłego i Grzegorza Łomacza. W końcówce seta znakomitą zagrywką popisał się Piotr Nowakowski i Polacy zbliżyli się na 21:22. Nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, gdyż sędziowie dopatrzyli się błędu Marcina Możdżonka. Nasz środkowy naprawił swój błąd, broniąc pierwszą piłkę setową, lecz chwilę później Bułgarzy zwyciężyli tę partię po bloku na Gruszce.

Kompletnie rozbici Polacy

Kolejną partię w szóstce rozpoczął Michał Ruciak, który zmienił Winiarskiego. Rozpędzeni Bułgarzy grali bardzo skutecznie i na przerwę techniczną schodzili, prowadząc 8:5. Również po niej bezlitośnie wykorzystywali niepewność w obronie polskiej drużyny, posyłając na naszą stronę boiska jedną „kiwkę” za drugą. Znacznie lepiej spisywali się również w bloku. Przy stanie 9:13 Daniel Castellani wziął czas, a tuż po nim przeciwnicy dołożyli do swojego dorobku kolejne oczko, tym razem bezpośrednio z zagrywki. Polscy kibice, obecni na hali w Anconie, nie ustawali w głośnym dopingowaniu swoich ulubieńców. Sytuacja jednak stawała się coraz trudniejsza, bo na drugiej przerwie technicznej biało-czerwoni tracili już sześć punktów (10:16). Żadnych rezultatów nie przynosiły kolejne zmiany – za Pawła Zagumnego ponownie wszedł Łomacz, Nowakowskiego zmienił Patryk Czarnowski. Ciężar gry próbował wziąć na siebie Zbigniew Bartman, lecz rywale byli coraz bliżej zwycięstwa w tym secie (14:21). Skuteczne ataki Gruszki zmniejszyły nieco wysokość porażki, lecz blok na Ruciaku zakończył drugą partię i Bułgarzy prowadzili już 2:0

Całkowita bezradność

Trzeciego seta rozpoczął podstawowy skład biało-czerwonych, z wyjątkiem Kurka, który poczynaniom kolegów przyglądał się z kwadratu dla rezerwowych. Gra naszego zespołu nie wyglądała jednak ani trochę lepiej. Dopiero dwa udane bloki Polaków dawały nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Kolejne w tym meczu świetne zagrywki Nowakowskiego pozwoliły naszym siatkarzom doprowadzić do wyrównania, lecz na przerwie technicznej znów prowadzili rywale, choć tylko jednym punktem. Po przerwie lekkiej kontuzji kciuka doznał kapitan rywali Nikołow, jego koledzy jednak w dalszym ciągu kontrolowali przebieg spotkania. Coraz bardziej niepewni Polacy tracili już cztery oczka (8:12). Winiarskiego ponownie zastąpił Bartman, lecz nie był w stanie wpłynąć na poprawę gry polskiego zespołu. Bułgarzy grali coraz szybciej, zdobywając punkt za punktem (11:17). Wejście Mariusza Wlazłego świadczyło jedynie o coraz większej bezradności biało-czerwonych. Nawet Nowakowski przestał posyłać trudne zagrywki. Po bloku na Wlazłym, kiedy przeciwnicy uzyskali siedem oczek przewagi (13:20), po raz kolejny o czas poprosił Daniel Castellani. Było już jednak zbyt późno, by udało się odrobić tak dużą stratę. Siatkarze Silvano Prandiego byli coraz bliżej zwycięstwa i wyeliminowania Polaków z turnieju. Grając na zupełnym luzie, zdobywali punkt po punkcie. Wygrali trzeciego seta do 17, cały mecz 3:0 i zapewnili sobie awans do kolejnej rundy.

- Wczoraj zagraliśmy słabo, a dziś jeszcze gorzej, ze słabo grającą Bułgarią. O ile o wczorajszej porażce można powiedzieć, ze była wkalkulowana, o tyle nie mogę się pogodzić z dzisiejszą. Swoją grą pokazaliśmy, że nie zasłużyliśmy na to, aby przejść dalej. Źle zagraliśmy te dwa spotkania, zwłaszcza to dzisiejsze. Będziemy sobie pluć w brodę i długo będzie nam się to śniło - przyznał po spotkaniu Marcin Możdżonek

Polska – Bułgaria 0:3 (22:25, 18:25, 17:25)

Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Paweł Zagumny (c), Bartosz Kurek, Piotr Gruszka, Marcin Możdżonek, Krzysztof Ignaczak (l) oraz Mariusz Wlazly, Grzegorz Łomacz, Michał Ruciak, Zbigniew Bartman, Patryk Czarnowski

Bułgaria: Andrej Żekow, Matej Kazijski, Władimir Nikołow (c), Wiktor Josifow, Teodor Aleksiew, Nikolaj Nikołow, Teodor Salparow (l) oraz Nikolaj Penczew, Cwetan Sokołow

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto