Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MySpace, czyli jak skutecznie budować sieciową społeczność

Oliwia Piotrowska
Oliwia Piotrowska
myspace.com/thuringwethil
myspace.com/thuringwethil
113 mln użytkowników i codziennie 250 tys. nowych, z których połowa ma więcej niż 35 lat. Siódme miejsce na świecie w rankingu najczęściej odwiedzanych stron www. Kupiony przez Rupperta Murdocha za 580 mln dolarów serwis ma zaledwie 3 lata.

"A place for friends" - pod takim hasłem MySpace zatrudniający 300 osób zbudował gigantyczny serwis społecznościowy, w którym obok koleżanki z sąsiedztwa znajdziemy Davida Lyncha, Madonnę, Myslovitz, Preisnera i Rammstein.

MySpace kontra reszta świata

To, co wyróżnia MySpace od innych serwisów, to ogromna ilość informacji podanych w bardzo prostej formie. Muzycy mają możliwość umieszczania plików do obejrzenia w formie filmu, odsłuchania lub ściągnięcia jako mp3; użytkownicy mogą dodawać zdjęcia, blogować, wpisywać komentarze pod profilami, dyskutować na forach i w zamkniętych grupach tematycznych, oraz - co najważniejsze - "dodawać przyjaciół", czyli umieszczać linki do innych w swoim profilu. To dziecinnie proste rozwiązanie (do 24 możliwych do umieszczenia zdjęć przyjaciół na stronie głównej twojego profilu) ułatwia sufrowanie po gigantycznej przestrzeni MySpace i poznawanie nowych ludzi. Jak wiemy skądinąd, a konkretnie z badań Stanleya Milgrama, wystarczy sześć uścisków dłoni aby od sąsiada dotrzeć do Papieża lub prezydenta dowolnego kraju. Rzecz jasna dotyczy to także świata najbardziej znanych muzyków. I choć serwisy oparte na tej regule mnożą się w internecie jak grzyby po deszczu, nie wydaje się jednak, aby MySpace był jakkolwiek zagrożony konkurencją.

Każdy użytkownik inaczej wykorzystuje możliwości serwisu, dzięki czemu pomimo banalnie prostej nawigacji ilość skrytych pod linkami informacji jest gigantyczna. Niejeden raz "straciłam" cały dzień odsłuchując setki utworów nieznanych mi wcześniej artystów, krążąc po serwisie wyłącznie przez klikanie w profile "przyjaciół moich przyjaciół". To ogromne narzędzie poznania muzyki pozostawia daleko w tyle serwisy p2p, w których dane trzeba najpierw pobrać na swój komputer, a dopiero później można się z nimi zapoznać. W MySpace pierwsze sekundy utworu mogą wystarczyć do tego, aby przełączyć się na inny profil. Bo przecież w necie chodzi o to, aby minimalizować stosunek poświęcanego czasu do pozyskanych informacji.

Zróżnicowanie i spójność

Nie da się nie zauważyć, że tak jak zróżnicowani są ludzie, tak profile na MySpace cechuje mnogość wariantów i opcji. Najczęściej jednak wypasione htmlowe profile są słabo odwiedzane przez userów, choćby ze względu na ich ciężar i związany z tym czas ładowania. Przeciętny użytkownik ogranicza html do minimum, posługując się zaproponowaną przez MySpace skórką, która dzięki swojej prostocie jest niezobowiązująca i mało angażująca. Bo przecież nie o layout chodzi, a o pokazanie siebie - w formie bloga czy zdjęć - w gronie sław jako przyjaciół.

Opcją dostępną po zalogowaniu, z której korzystam równie często jak ze słuchania muzyki, są prywatne wiadomości przesyłane między użytkownikami. Możesz napisać do znanej osoby, licząc na to, że zajmująca się jej profilem wytwórnia odpisze lub nawet przekaże wiadomość bezpośrednio do osoby zainteresowanej. Artyści spoza mainstreamu najczęściej prowadzą profile (a więc i korespondencję) samodzielnie, co jest ogromnym plusem dla wszystkich użytkowników (na przykład zespół cieszy się z bezpośrednio wyrażanych uwag, zaś użytkownik z odpowiedzi od kogoś, kogo na co dzień nie miałby okazji spotkać i spytać o nowy materiał). Większość artystów nie ma możliwości uzyskania tak dużej oglądalności (słuchalności) ich twórczości gdziekolwiek poza MySpace. Wiedzą o tym doskonale wytwórnie i PRowcy zespołów, umieszczając w serwisie premierowe nagrania. MySpace także korzysta na boomie na muzykę, wydając składankę artystów - użytkowników. Wszyscy są zadowoleni.

Marketing i nadużycia

O tym, że tego rodzaju serwis może znacząco zmieniać świat, przekonaliśmy się śledząc losy Hope Against Hope, "zespołu" podstawionego przez dziennikarzy magazynu Q. Kilka upozorowanych zdjęć i krótki materiał nagrany przez studyjnych muzyków wywołał lawinę zainteresowania fanów i wytwórni płytowych. Warto także przypomnieć, że zespół Arctic Monkeys zaistniał właśnie dzięki MySpace. W czasach ostrej i dużej konkurencji, popularności "piosenek które już raz się słyszało" i piekielnie trudnego dotarcia do dużych wytwórni, MySpace daje szansę muzykom bez znajomości i kapitału.

Warto także zwrócić uwagę na fakt, że 113 milionów użytkowników to nieprawdopodobnie gigantyczne narzędzie dla marketingu i sprzedaży - co skwapliwie wykorzystał inny gigant - Google, podpisując umowę na dostarczanie reklam do serwisu. Cena - 900 milionów dolarów gwarantowane do 2010 roku. To jednak nie jedyne zyski serwisu - jeszcze w tym roku ma się rozpocząć sprzedaż plików muzycznych w MySpace. Cenę ustalać będą artyści, zaś serwis zapowiada jedynie symboliczną opłatę dystrybucyjną. Tylko w ten sposób niewielki zespół z wioski na Mazurach ma szansę zyskać fanów w Kaliforni czy Tybecie i sprzedać im swoje nagrania, bez ponoszenia wielkich kosztów dystrybucji i reklamy. W MySpace skutecznie inwestują swoją energię także magazyny, serwisy, firmy.

Konkurencja dla MySpace

Jak wspomniałam powyżej, serwisy społecznościowe rozchodzą się jak ciepłe bułeczki - nie sposób jednak nie zauważyć, że nie wszystkie są tak samo popularne. Przyjrzyjmy się pobieżnie polskiemu rynkowi. Zdecydowanie największym jest grono.net, skupiające około miliona użytkowników. Serwis wystartował w grudniu 2004 roku, umożliwiając zarejestrowanym użytkownikom wymianę poglądów na tysiącach forów, umieszczanie zdjęć, dodawanie przyjaciół i zamieszczanie ogłoszeń. Obserwując rozwój serwisu od początku dają się zauważyć inwestycje zespołu grono.net w sprzęt i funkcjonalność. Bardzo szybko serwis zaczął zarabiać dzięki reklamodawcom - i nic dziwnego, skoro notuje 11 milionów odsłon dziennie, a statystyczny użytkownik spędza tam 50 minut. Można się przyczepić do layoutu grono.net czy też do funkcjonalności, mam np. wrażenie, że serwis jest tworzony z myślą o młodszych odbiorcach - ale może i lepiej, grupa do 20 lat ma dla sprzedaży niebagatelne znaczenie. Mimo ciągłego rozwoju, na razie grono.net nie zapowiada utworzenia nowych funkcjonalności, takich jak filmy czy pliki muzyczne. Ale kto wie?

Miejscem dla osób bardziej "wyrobionych" (a na pewno ciut starszych) jest natomiast serwis Goldenline, w którym dyskusje toczą się głównie na tematy biznesowe oraz związane z rynkiem reklamy, mediów i rynkiem pracy. Serwis odzwierciedla założenie, że networking pomaga budować środowisko kontaktów biznesowych i jest miejscem poznawania się partnerów różnych branż - a także kandydatów i pracodawców. Goldenline oferuje także rozbudowaną i naprawdę świetną wyszukiwarkę ofert pracy zgromadzonych w sieci. Dzięki grupom tematycznym bardzo łatwo jest "poznać" potencjalnego klienta lub przyszłego szefa. Mała jest szansa na spotkanie w serwisie koleżanki z sąsiedztwa, ale redaktorów Wiadomości24.pl znalazłam.

Polskie serwisu społecznościowe swój boom mają jednak w opinii wielu dopiero przed sobą. Być może zatem to czas, aby Wiadomości24.pl zainwestowały swoją energię w stworzenie profilu na MySpace?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto