Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na co dzień odnawia zabytki, od święta maluje pisanki

Redakcja
Miejsce pracy artystki
Miejsce pracy artystki
Konserwator zabytków Agnieszka Sikorska mówi o sobie, że jest pracownikiem fizycznym. Wykłada podstawy technologii malarstwa na ASP w Gdańsku, a przed Wielkanocą maluje pisanki.

Podobno Muzeum Bursztynu przygotowuje nietypową wystawę?
- Tak, 13 kwietnia odbędzie się wernisaż bardzo kobiecej wystawy, prezentującej dorobek malarki Anny Bocek, autorki biżuterii Doroty Kos, projektantki odzieży Anny Wilczyńskiej oraz mój.

… czyli konserwatora dzieł sztuki
- Nie, tym razem wystąpię w nieco lżejszej dyscyplinie, nawiązującej do Świąt Wielkanocnych. Zostałam zaproszona do zaprezentowania pisanek, które już od wielu lat maluję i robię to z wielką pasją.

Kiedy pierwszy raz sięgnęłaś po jajko i pędzelek?
- To się zaczęło wiele lat temu. Początkowo robiłam pisanki z gotowanych w łupinach cebuli jajkach kurzych, na których skrobałam nożykiem wzorki. Było to bardzo pracochłonne zajęcie, ale dawało mi dużo zadowolenia, a jeszcze przyjemniejsze było obdarowywanie nimi najbliższych. Kiedy zorientowałam się, że moje prace podobają się ludziom, zaczęłam je sprzedawać w galerii i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zapotrzebowanie przekroczyło moje możliwości. Postanowiłam więc zmienić technikę i wtedy właśnie pomyślałam o malowaniu jajek farbkami akwarelowymi. Życzliwie spojrzałam też w kierunku innych niż kurze jajek. Nawiązałam kontakty z producentami jaj gęsich i strusich, na których głównie bazuję.

Czyli możemy porozmawiać o wyższości jaja gęsiego i strusiego nad tradycyjnym kurzym?
- Z tą wyższością to jest różnie. Kurze jajka doskonale się zachowują po ugotowaniu, ponieważ ich wnętrze po pewnym czasie wysycha i gotowe pisanki można latami przechowywać. Gęsie jaja z upływem czasu zaczynają wydzielać bardzo nieprzyjemny zapach, w związku z tym do robienia pisanek wykorzystuję wydmuszki, które jak wiadomo, są dość kruche.

Nie wspominasz o kaczych jajach …
- Te są iście królewskie (śmiech). Mają przepiękną, porcelanową skorupkę, ale są stosunkowo małe. Znakomicie łatwiej ozdabia się okazalsze jajka, właśnie gęsie i strusie, chociaż przyznam, że na ubiegłoroczne targi wielkanocne w Hamburgu, przygotowałam również pisanki z jajeczek przepiórczych, które zrobiły tam furorę.

Czyli Twoje pisanki można kupić nie tylko w galerii autorskiej?
- Od paru lat, wczesną wiosną wystawiam się na wspomnianych targach, które rokrocznie robią na mnie ogromne wrażenie. Szokują różnorodnością prezentowanego asortymentu. Stoiska pełne są pisanek skrobanych, woskowanych, malowanych, rzeźbionych, witrażowych, wyklejanych różnokolorowymi koralikami, słomkami, wstążeczkami, suszonymi kwiatkami i dziesiątkami innych ozdób. Wzrok przyciągają też kolorowe szafeczki z zamykanymi drzwiczkami, wykonane naturalnie z jajek. Dla nas, Polaków, równie szokujące są ceny tych cacuszek, które potrafią osiągnąć 70-120 euro za sztukę.

A czy któraś z podpatrzonych technik zauroczyła Ciebie na tyle, że włączysz ją do swojego repertuaru?
- Szczerze mówiąc, najbardziej sobie cenię pisanki skrobane. Są bardzo pracochłonne, ale efekt bywa rzeczywiście fantastyczny. Niestety, takich pisanek, ze względu na ogromną koncentrację wzroku, nie jestem w stanie zrobić więcej niż trzy dziennie, więc trudno ich produkcję traktować komercyjnie. Mam jednak zamiar wrócić do skrobania, ale już tylko dla przyjemności i własnej satysfakcji. Będą ozdobą mojej galerii.

Tymczasem przygotowujesz pisanki na wystawę. Czy zostaje ci jeszcze czas na podstawowe zajęcie, jakim jest konserwacja zabytków?
- Rzeczywiście w tej chwili bardzo dużo czasu poświęcam przygotowaniom, ale nie zaniedbuję w żadnym stopniu pracy, z której żyję i którą wykonuję również z wielką przyjemnością.

Mimo że jest tak „brudnym” zajęciem?
- Wybierając studia konserwacji zabytków wiedziałam, że nie jest to praca, którą można wykonywać na szpilkach, w krótkiej spódniczce i cienkich pończochach. Tak, jestem pracownikiem fizycznym (śmiech) i może to dziwne, ale dobrze się z tym czuję. Ogromna satysfakcja, jaką mi daje mój zawód, niweluje wszelkie jego niedogodności, a przyjemności dotykania pędzlem dzieł dawnych mistrzów, nie da się z niczym porównać.

Po świętach poproszę więc o kolejną rozmowę, tym razem o pracy konserwatora zabytków
- Z przyjemnością opowiem o mojej miłości.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto