Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na koniec tygodnia myśl czwarta

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
W ponurych okolicznościach mglistej przyrody, po przeczytaniu "Trzech myśli na koniec tygodnia" pana Rafała G., naszła mnie myśl czwarta.

Myśl ma charakter czysto medyczny, i Autor politycznych zapewne wybaczy mi to uzupełnienie.

Na początek krótka definicja:
Paranoja bywa

definiowana
jako zespół wyolbrzymionych i nieuzasadnionych lęków, że „ktoś”, „oni” chcą skrzywdzić daną osobę. Charakterystyczna jest obecność urojeń, zwykle trwałych, czasami trwających całe życie. Poza urojeniami prześladowczymi, częste są także hipochondryczne i wielkościowe.”

Zapewne źródła zaburzeń kryją się w mrokach dzieciństwa, nawet, gdy człowiek wychowany jest na Żoliborzu, nie taplał się na podwórku ze szmacianką i zasadniczo pochodzi z wyższej półki. Nie wiemy więc, czy credo „nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne,
czarne” jest wynikiem uderzenia główką o tekturowy księżyc, czy może światła jupiterów
ufiksowały w młodocianym artyście nimb wielkości. Faktem jest jednak, że wyjątkowość osoby jawi nam się od kilku lat w przemówieniach zza trybuny, w wywiadach prasowych, radiowych i telewizyjnych.

Byłoby truizmem cytować genialne myśli wodza, który stoi na właściwym sobie miejscu, ale ostatnie wydarzenia spotęgowały specyficzny stan umysłu wielkiego człowieka. Podejrzliwość i urojenia przybrały niespotykane rozmiary, co się przekłada między innymi na sugestię o antydatowaniu dokumentów rządowych, których - jak twierdzą znający się na rzeczy - antydatować się nie da. Niesłychane to odkrycie spowodowało dyskusję w studiu telewizyjnym, podczas której red. Wołek stwierdził ironicznie, że z pewnością były też (te dokumenty) pisane atramentem sympatycznym. Aby jednak nie mieszać więcej ludziom w głowach, wygłosił dla uspokojenia nastrojów tezę, że jednak są granice paranoi.

Niestety, myli się pan redaktor Wołek, ponieważ granic takich nie ma! Z pewnością nie ma ich dla czołowego przedstawiciela Żoliborza, który stwierdził właśnie, że odwołany Mariusz K. jest wciąż szefem CBA i tylko ma przerwę w wykonywaniu funkcji. Aby uwiarygodnić niewiarygodne, dodał, że on sam również ma przerwę.
Ponieważ obaj panowie w trakcie przerwy pokazują się intensywnie w telewizji, zamiast np. jeść drugie śniadanie - należy przypuszczać, że przerwa pana JK dotyczy funkcji premiera, bo to jedyna funkcja, którą mu przerwano.

Przerwany stosunek pana JK z urzędem, jak każdy stosunek przerywany, odbił się bardzo niekorzystnie na jego zdrowiu. W tej sytuacji urojenia w przebiegu paranoi nasilają się wprost proporcjonalnie do długości przerwy, która nie została niestety, wykorzystana na leczenie.
Wręcz przeciwnie - fascynacja internetem powiększyła obszar fantazji, a szklanka piwa też - nieprzywykłemu - wyrządziła widoczne gołym okiem szkody. Pozostaje więc przetransponować hasło ukute dla kierowców i zawołać „piłeś - nie pier…!”. Zapewne nie załatwi to sprawy, ale próbować zawsze można.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto