Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wariackich papierach. Trzy razy Kuba

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Kuba Wojewódzki
Kuba Wojewódzki Marzena Bugała/Polskapresse
"Kuba, wyspa jak wulkan gorąca..." - to pierwsze słowa piosenki o Kubie, śpiewanej w czasach, kiedy Castro był naszym socjalistycznym przyjacielem, a wyspa - utraconym rajem zwyrodniałych amerykańskich kapitalistów.

Ale nie o tej Kubie rzecz będzie, bo współcześnie, aktualnie, aczkolwiek równie gorąco zaistniała Kuba rodzaju męskiego, czyli Kuba Wojewódzki, satyryk z niewyparzonym jęzorem, który wraz ze swoim kolegą, pod wpływem tak zwanej opinii publicznej, która (niektórych) skandali nie znosi - wywalony został uroczyście z radia Eska.

Jak już napisałam w komentarzu pod jednym z tekstów naszego serwisu, ja akurat tego radia nie słucham, bo mi jakoś nie po drodze; radio stoi w kuchni w charakterze przedmiotu, z którego można czerpać rozrywkę w trakcie gotowania obiadu. Trwa to (gotowanie) niezwykle krótko, bo obfitość osobistego menu o zawrót głowy nie przyprawia.

Wracając jednak do Kuby (tego Kuby), napisał był on w jednym ze swoich tekstów w "Polityce" zdanie, które szczególnie przypadło mi do gustu:

"Głównym zajęciem prawdziwych polskich patriotów jest szukanie niepatriotów. Do tego szczytnego celu przydatne mogą być badania pokazujące, że mecz Polska - Rosja oglądało w telewizji 14,7 mln widzów. Wcześniej rekordy należały do Małysza, papieża i Whitney Houston. Czyli więcej nie oglądało, niż oglądało. Liczba osób stojących tam gdzie ZOMO rośnie lawinowo".

Tako rzecze w Mea Culpa potępiony Kuba Wojewódzki, który, niecnota, obok zacnego filozofa Hartmana, jest powodem mojej stałej rozterki: od którego zacząć czytanie "Polityki". Ot, zagwozdka, jak mawiają mieszkańcy na wschód od Bugu.

Tym razem zaczęłam od Kuby (tego Kuby), ponieważ ilustracją
do wyżej przytoczonego cytatu (co za korelacja!) był występ pana Waszczykowskiego, który od czasu wezwania "nie zabijajcie nas", demonstruje
kwaśną minę i ogólną dezaprobatę; czemu się nie dziwię, bo świry polityczne oraz zbiry na usługach wzięły sobie do serca dramatyczny apel i człowiek chodzi całkiem żywy.
Stąd zapewne, jakby nieco prowokacyjnie i często, występuje pan W. w TVN24, gdzie rozmawia na tematy przeróżne, z których jednak wynika zawsze taka sama konkluzja: jest źle, albo jeszcze gorzej. W taki sposób, obficie przystojny pan W., daje odpór idiotom, którzy się cieszą z byle czego, stojąc poniżej estrady prezesa.

Kontynuując - nie ma człowiek powodów do zadowolenia w ogóle, natomiast do niezadowolenia z Euro ma powodów w nadmiarze; tysięczne tłumy narodów mieszanych i pstrokatych solidarnie podskakiwały, wyły, wrzeszczały i śpiewały do utraty głosu z powodu takiej rozrywki, jaką można chwalić tylko po dwóch piwach. Co najmniej po dwóch!

Polacy - osłabieni rozrywkowo z racji miesiączek pana prezesa pod płotem księcia Poniatowskiego, dostali wreszcie małpiego rozumu, co rokuje wybitną poprawę zdrowia psychicznego oraz kondycji fizycznej, a obcokrajowcy - wiadomo - cieszą się z byle czego i ten zgniły, zachodni obyczaj przywlekli w zbiorowym amoku do Najjaśniejszej Cierpiętnicy Wszech czasów.

Nie wiem ile piw musiałby wypić szacowny dyplomata republiki kaczyńskiej, żeby pochwalić cokolwiek poza Jarosławem; na moje oko, w zasadzie, demonstrując skwaszona minę i odprawiając gorzkie żale przed kamerami TVN24, wyskoczył nieco przed szereg, bo o wielkiej katastrofie polskiej, znanej w świecie jako Euro - prezes rzekł był oficjalnie dopiero jakieś dwa dni później. No, ale panowie sprawę kompromitacji kraju w temacie piłki kopanej uzgodnią bez większych nieporozumień, bo wielu tak wiernych prezesowi już nie zostało.

Niewątpliwie, pomogły by przy tym jakieś dwa jasne z pianką; niestety, obaj panowie wyglądają na tak cnotliwych, że sam widok kufla z pianką staje się
zapewne w ich oczach symbolem upadku ojczyzny, kompromitacji prawdziwego Polaka i nieszczęścia graniczącego z końcem świata ludzi wychowanych na porządnych podwórkach. Co prawda sylwetki obu panów nasuwają myśl o tak zwanym mięśniu piwnym, ale nie sadzę... no nie... to niemożliwe. To raczej pierogi, albo coś równie bezprocentowego.A Kuba? Jaki Kuba? Tu jest wspomniany w tytule trzeci Kuba. Nie wyspiarski, nie polityczny, nie radiowy - pośmiejmy się więc raz jeszcze. Bo oni potrafili to, czego nam brak: śmiać się nawet, a może przede wszystkim, z siebie.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto