Na wariackich papierach. W połowie odcinka

Potwierdził mianowicie, iż przeciek, którym od co najmniej dwóch dni zachłystują się media i komentatorzy na temat ministra sprawiedliwości, jest prawdą, tylko prawdą i całą prawdą. Szkoda, że trzecia prawda nie jest tą z Tischnera, ale jest jak jest i zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo innego wyjścia nie mamy.

Nie wspominając o obywatelach światłych, oblatanych, warszawskich, salonowych, bliskich żyrandolom i szabasowym świecom, a również tych, którzy z nicowania przenicowanego zarabiają na chleb z szynką - ja, prowincjonalna kobiecina, która zamiast z racji wieku klepać nowenny, ołtarze dekorować kwieciem i ochrypłym głosem kwiczeć Rotę - siedząc w fotelu, czytam co wydrukują, oglądam, co pokazują i słucham, co mówią, w wyniku czego dochodzę do wniosku że:
1. Panu Gowinowi, jako osobie krytykującej czasem przeszły rząd, stary/nowy premier "zamknął twarz", stwarzając mu możliwość innego punktu widzenia z innego punktu siedzenia. Trudno o lepsze wdrożenie popularnego porzekadła.

2. Ponieważ inne porzekadło - jakże często stosowane w krewkich dyskusjach, czyli „argument poniżej pasa”, ujawnił głośnym rechotem to, o czym nasi wybrańcy myślą, patrząc na eleganckiego faceta, który z mównicy nie rzuca g… w premiera, nie wydala z siebie trującej mgły, z nikogo nie robi zdrajcy, zbrodniarza oraz kłamcy - kadencja tego rządu będzie przebiegała pod znakiem kłopotów, jakie stwarza w Sejmie nowe, niepoprawna politycznie i rozczochrana etycznie grupa Palikota.

3. Grupa ta, zajmująca w Sejmie zielone fotele na równi z najprawdziwiej wierzącymi, najprawdziwszymi Polakami i największymi patriotami, będzie zgłaszać inicjatywy ustawodawcze równie dla Sejmu wygodne, jak ciasne lakierki na sylwestrowym balu.

4.I tutaj - aczkolwiek sam minister sprawiedliwości nie ma bezpośredniego wpływu na tworzenie prawa, to jego powszechnie znane poglądy i
możliwości, jakie nowe stanowisko stwarza poprzez niego dla wpływów
Opus Dei - nie pozostawiają
wątpliwości, że poluzowanie katolickiego gorsetu na polskich kobietach będzie o wiele trudniejsze, niżby to wynikało z faktu, że ekscentryczna grupa Palikota zyskała dostateczne oparcie w społeczeństwie, aby ten gorset poluzować.

5. O zielsku nie mówię, bo nic mi do tego: kto chce ten palił, pali i będzie palił. Takoż z hodowlą w doniczkach, których antyterroryści z łomotem wywalanych drzwi nie wytępią do ostatniego, bo na pewne sprawy nie ma mocnych.

I to byłoby tyle na rozwidleniu Sejm, Palikot, Gowin, ale do tej osobistej refleksji na temat stanowiska ministra sprawiedliwości, który sprawy fachowe będzie musiał pozostawić w rękach fachowców, doszła mi refleksja na temat drugi:
nieobecności w nowym rządzie pani Pitery, która ukoronowała swoją karierę
tyradą u Moniki Olejnik. Stanowiła ona (ta tyrada) kontrapunkt do spokojnej i rzeczowej wypowiedzi pana Biedronia.

Członkini byłego rządu, dławiąca się publicznie obrzydzeniem do seksu, którym rzekomo Biedroń epatował z mównicy sejmowej, dorównała klasą panu Niesiołowskiemu, który parska wściekle śliną z powodu „uśmieszku” Biedronia.
Ten uśmieszek był zapewne szczytem poprawności, na jaką w publicznej wypowiedzi zdołał się pan Niesiołowski zdobyć i wolę nie myśleć co ten pan śpiewa w trakcie golenia.

Dwoje prominentów dało popisowo wyraz temu, co myślą w cichości ducha im podobni, zasłaniający twarze i ryczące śmiechem gardła. Z premierem i światowcem Sikorskim łącznie… niestety.

Czekają nas ciekawe dyskusje w Sejmie. Palikotowcy nie popuszczą i będziemy mogli obserwować, jak w ramach odrzucania wszelkich propozycji tego ugrupowania na tematy babskie - poprawne politycznie wypowiedzi w tej materii będą brzmiały jak w raporcie dzielnicowego: „on ja dotykał rękami w połowie odcinka miedzy kolanami a brzuchem”.