MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na wskroś współczesna "Kobieta pierwotna"

Redakcja
Hanna Śleszyńska z panem X w "Kobiecie pierwotnej".
Hanna Śleszyńska z panem X w "Kobiecie pierwotnej". Krzysztof Krzak
W niedzielę, 10.10.2010 roku rozpoczęły się Ostrowieckie Prezentacje Teatralne, zorganizowane przez Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zainaugurowała je Hanna Śleszyńska monodramem "Kobieta pierwotna".

Tekst sztuki wyszedł spod pióra wybitnego litewskiego dramaturga, Sigitasa Parulskisa, ale adaptacji jej dla potrzeb polskiego teatru dokonał Cezary Harasimowicz . I zrobił to w bardzo widoczny sposób. Główna bohaterka nosi popularne w naszym kraju imię Ewa, a jej koleżanki to Nina, Leokadia, Diana. Ale to jeszcze nic. W tekście prezentowanym przez Hannę Śleszyńską pojawiają się: Galeria Mokotów, ojciec dyrektor, Jarosław Kret i Zbigniew Wodecki. Myślę, że taki zabieg adaptatora czyni tekst litewskiego autora bliższym polskiemu odbiorcy, jak zawsze gdy rzeczywistość sceniczną możemy odnieść do znanych nam z autopsji realiów.

O czym jest "Kobieta pierwotna"? O samotności kobiety i poszukiwaniu przez nią męskiego ideału, z którym chciałaby ona spędzić całe życie, a tymczasem spotykają je kolejne rozczarowania. To także sztuka krytykująca pewne stereotypy pokutujące w naszym, ale chyba nie tylko, społeczeństwie. Ot, choćby takie, że kobiecie nie wypada uprawiać seksu dla samego ... seksu. Ale najmocniejszą stroną tekstu są błyskotliwe obserwacje świata męskiego i kobiecego. Wielu z widzów być może dopiero w trakcie przedstawienia uświadomiło sobie jak śmiesznie zachowujemy się w określonych sytuacjach. Jak choćby mężczyźni podczas tankowania samochodu. Bo właśnie mężczyznom, co niejako oczywiste, bohaterka poświęca najwięcej czasu i gorzkich uwag. Od pokazania męskiego samouwielbienia, przejawiającego się w nadmiernej dbałości o swój wygląd, sylwetkę na nieumiejętności dania kobiecie tego, czego ona najbardziej potrzebuje. Gdyby tak przeanalizować dogłębnie, z punktu widzenia psychologicznego tekst Parulskisa, wyszłoby na to, iż tak naprawdę nie ma w nim wiele do śmiechu. Bo w finale okazuje się, że dla mężczyzny, z którym związana jest Ewa ważniejsze jest darmowa degustacja piwa z kolegami niż romantyczna kolacja z nią.

Rolą w tym spektaklu Hanna Śleszyńska potwierdza, że jej miejsce w gronie najczęściej angażowanych przez reżyserów i lubianych przez widzów aktorek jest uzasadnione. Aktorka przez półtorej godziny samotnego pobytu na scenie ani na chwilę nie traci kontaktu z publicznością. Wręcz przeciwnie: niektórych widzów wciąga do aktywnego udziału w przedstawieniu (jednego z mężczyzn pyta o jego kłopoty z ... ptaszkiem, a towarzyszącą mu kobietę o prawdziwość jego odpowiedzi; widzowie odgadują też prezentowane przez artystkę zagadki). Świetnie naśladuje mężczyzn nie tylko głosem, ale także gestami i zachowaniem. Genialnie "ogrywa" kukłę przypominającą Arkadiusza Jakubika, reżysera "Kobiety pierwotnej", który czasami towarzyszy Śleszyńskiej na scenie. Szkoda, że nie tym razem, bo Jakubik to też świetny aktor i interesującym byłoby go zobaczyć w niektórych scenach (np. w tanecznych wygibasach po przedawkowaniu alkoholu).
Generalnie jednak zabawa jest przednia, refleksja przychodzi z czasem. Wszak z zabawy często płynie głęboka nauka. Kolejnym przedstawieniem Ostrowieckich Prezentacji Teatralnych będzie sztuka Marka Rębacza "Diabli mnie biorą".

PS. Redakcja serwisu "Wiadomości 24.pl" i autor niniejszej recenzji składają serdeczne podziękowania Pani Dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim, Elżbiecie Baran, za przyznanie akredytacji na OPT.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto