Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najlepiej kogoś prawie zarżnąć

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Albo popełnić jakikolwiek czyn wchodzący w zakres karalnych. Wtedy zajmą się nami przedstawiciele państwa: każą spać w czystej celi, dadzą dobrze jeść, nakażą regularne mycie i pozwolą hodować rybki w akwarium, oraz oglądać "Uwagę".

W przeciwnym wypadku na pomoc ze strony ludzi reprezentujących opiekę społeczną o nieco innym niż policja profilu działania nie ma co liczyć. Musi wkroczyć telewizja. Wizyta upierdliwej (sorry) dziennikarki i nachalnego operatora ukazuje nam pomoc społeczną w całej, płatnej z podatków ludzkich krasie: elegancki gabinecik, biurko, komputer, gadżety, wygodny fotel pod szacowną d...., Modne ubranie, ładne fryzury i malowane pazury. Oraz makijaż, spod którego wyziera urażona duma, bo zadają jakże nieeleganckie pytania, przerażenie - bo sprawa się rypła i leci w Polskę, i wreszcie niejaka ulga w momencie, kiedy można zwalić wszystko na "przepisy".

Wedle przepisów bowiem oraz sprawozdania sumiennej pracownicy, pani dyrektor stwierdza najbezczelniej w świecie, że "w zeszłym tygodniu wszystko było normalnie". W tym momencie już nie wiadomo, kto tu bardziej chory psychicznie. Czy nieszczęsna kobieta napełniająca mieszkanie odpadami po sam sufit, czy pani dyrektor "opieki” społecznej, która pobiera, zgodnie z przepisami pensję za wytworne istnienie. Wywózce kontenerów z nagromadzonym śmieciem asystują eleganckie panie z Sanepidu. Które boleśnie stwierdzają, że "musiały" uruchomić procedurę prawną. Asystując trzymają się przezornie w bezpiecznej odległości od procedury, robactwa i smrodu.

15 lat bezprecedensowej historii, która nie pozwala żyć współmieszkańcom chorej osoby, a przede wszystkim jej samej, pozbawionej światła, gazu i wody. Bo, jak zauważa inteligentnie jeden z urzędników zwierzęta na wsi mają lepsze warunki. Słusznie. Ale o te zwierzęta dbają jacyś ludzie mający nad zwierzętami litość.

Nad chorą osoba, która zamienia mieszkanie w rozsadnik zarazy i robactwa litości nie ma nikt. Podobno nie pozwalają na to przepisy. Syn, który na wszelki wypadek nie pokazuje twarzy wyczerpał wszystkie swoje możliwości. Ja mu wierzę. Została mu tylko jedna – poczekać na rozwiązanie sprawy przez tak zwane organa i – odziedziczyć mieszkanie.

Póki co, zatruci wyziewami robotnicy poszli odetchnąć świeższym powietrzem, panie urzędniczki powróciły do czystych gabinetów wkuwać na blachę przepisy, gapie poszli w swoją stronę, pozbawione wylęgarni robactwo miota się jak szalone bo mu zimno, a właścicielka mieszkania znajduje wreszcie wygodne miejsce do spania. Na uratowanych szmatach i podłodze.

Za kilka dni przyjdzie zapewne jakaś opiekunka, otworzy drzwi i stwierdzi że „wszystko jest normalnie”. Bo drzwi się już otwierają.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto