Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najpierw był Honor i Ojczyzna

Paweł Janus
Paweł Janus
Święto Flagi prowokuje często do włączania motta "Bóg, Honor, Ojczyzna" do kanonu narodowych świętości. To nieporozumienie. Z kilku powodów.

Święto Flagi prowokuje często do włączania motta "Bóg, Honor, Ojczyzna" do kanonu narodowych świętości. To nieporozumienie. Z kilku powodów.

Przede wszystkim jest to dewiza wprowadzona na sztandary oddziałów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie 15 października 1943 r. Wcześniej, od czasów napoleońskich na sztandarach polskich dywizji zbrojnych obowiązywała maksyma "Honor, Ojczyzna".

Powinno to zwracać uwagę na dwa aspekty. Po pierwsze, stawianie hasła na równi z symbolami narodowymi jest nieporozumieniem. Oznacza bowiem ono motto ważne dla wojska, a nie społeczeństwa, narodu czy jakiejkolwiek grupy społecznej. Narzucanie tego hasła całemu narodowi, jako substytutu hymnu, godła, czy barw narodowych jest nieporozumieniem.

Próba "legalizowania" tego hasła jako pełnoprawnego symbolu narodowego wychodzi przede wszystkim ze strony środowisk prawicowych i wspieranych przez Kościół katolicki, bez wspominania jakiegokolwiek kontekstu historycznego tego motta. Warto jednak o tym kontekście pamiętać choćby z szacunku do ludzi niewierzących, pacyfistów czy innych wyznań i religii, którzy jednak też ten naród tworzą.

Po wtóre - lokowanie hasła w dzisiejszej - trójczłonowej postaci, w dwudziestoleciu międzywojennym i przypisywanie go II RP jest, delikatnie mówiąc, nadużyciem, żeby nie powiedzieć kłamstwem. "Bóg" dołożony został rozkazem Wodza Sił Zbrojnych na zachodzie w kulminacyjnym momencie II wojny światowej, po śmierci Sikorskiego i w obliczu potencjalnej zagłady narodu polskiego. Wcześniej, choćby ze względu na wielokulturowość I i II Rzeczpospolitej, włączanie Boga w symbolikę narodową budziło wiele wątpliwości. One między innymi były decydujące przy wyborze Mazurka Dąbrowskiego jako hymnu narodowego, który wygrał z hymnem Felińskiego/Kraszewskiego "Boże coś Polskę" czy z Rotą Dąbrowskiej/Nowowiejskiego.

W III RP dewiza w trójczłonowym zakresie została wprowadzona oficjalnie 19 lutego 1993 r. przez rząd Hanny Suchockiej, który wynegocjował (choć "przyjął" byłoby tu lepszym określeniem) konkordat między Rzeczpospolitą a Stolicą Apostolską. Hanna Suchocka do dziś jest ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej.

Pytany więc o to, co oznaczają dla mnie te słowa dziś, mam kłopot, ponieważ nie jestem i nigdy nie byłem żołnierzem. Oni jako jedyni mają prawo wykładni całego motta. Ponadto mam świadomość, że różni się ono od hasła obowiązującego w czasach II RP i podczas zaborów, a mam świadomość, że wtedy Bóg znaczył więcej niż dziś.

Próbę lokowania Boga w III RP pośród symboli narodowych postrzegam jako łamanie ewangelicznego "Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie" oraz zasady świeckiego państwa i wyraźnie nie jestem pierwszy, który ma podobne wątpliwości, skoro od Boga w hymnie i motcie wojskowych stronili także twórcy Drugiej Rzeczypospolitej, której do zasad ewangelickich było jednak trochę bliżej niż dzisiejszym elitom. Także i ja, o Bogu w dniu święta narodowego wolałbym nie rozmawiać.

Niemniej, skoro to pytanie już padło, postaram się wyjaśnić, co te słowa oznaczają dla mnie: cywila, obywatela, męża i ojca. Zwracam uwagę, że wszystkie trzy człony są ułożone alfabetycznie i oddzielone przecinkami, a nie myślnikami, co sugeruje ich rozdzielność. Myślę, że motto jest apoteozą zgodności siebie z samym sobą - świadomości życia takiego, aby nigdy nie musiało się wstydzić za swoje słowa i czyny, czego wszystkim i sobie życzę.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto