Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Najważniejsze, żeby móc śpiewać". Rozmowa z Pauliną Lendą

Tomasz Brusik
Tomasz Brusik
Finalistka programu "Mam talent" i dwukrotna laureatka "Szansy na sukces". Radosna, młoda i utalentowana. Ulubienica Kuby Wojewódzkiego. Mimo dopiero siedemnastu lat, określana przez wielu wschodzącą gwiazdą.

Jak to się stało, że zaczęłaś śpiewać? Sugestia życzliwej cioci, czy klasycznie - przez występ małej Paulinki na szkolnych jasełkach?
- Raczej poprzez występy klasowe pod tablicą. Krótka kłótnia z nauczycielem, bo jak zawsze, każda piosenka ludowa była dla mnie w zawyżonej tonacji. Pan obniżył, Paulinka zaśpiewała i nauczyciel wysłał mnie do mojego przewodniego, pierwszego w życiu mentora. A później to już samo poszło... Rywalizacja, zacięcie, chęć udowodnienia sobie i innym, że potrafię, że dam radę.

Masz dopiero 17 lat, a współpracowałaś już z takimi starymi wyjadaczami, jak Piotr Rubik czy Maciek Maleńczuk. Odczuwasz jeszcze stres wychodząc na scenę?
- Tak, udało mi się z nimi spotkać i coś wspólnie zrobić, z czego jestem dumna i przeszczęśliwa. Jeśli chodzi o spotkanie z Panem Maciejem, to zawsze chciałam zobaczyć go na żywo, a okazało się, że przyszło mi z nim nagrać duet. Odpowiadając jednak na pytanie: odczuwam go zawsze! Szczególnie, gdy nie nauczyłam się tekstu. Stres towarzyszy mi przy każdym występie i oby się to nie zmieniło, bo dzięki temu dreszczykowi emocji i dawce adrenaliny, to co robię, ma większy sens.

Przeczytałem niedawno, że jesteś pracoholiczką. Ile czasu tygodniowo poświęcasz na doskonalenie swojego wokalu?
- Tak, to prawda. Uzależniłam się od pracy, ale też nie wyobrażam sobie życia bez odpoczynku. 20-minutowej kąpieli raz w tygodniu, przy oświetleniu świecy, w towarzystwie kanału muzycznego z muzyką free jazz-ową. Od ostatniego roku nie pracuję nad wokalem. Jeśli mam do przygotowania jakieś utwory, to wtedy oczywiście, tak. Ale śpiewam każdego dnia, kiedy tylko wejdę do domu. Wydzieram wtedy ze swojej paszczy wszystko, co jest możliwe i co akurat mam w głowie. Systematycznej pracy nad głosem jednak w moim przypadku nie ma. Może to źle i powinnam się za siebie wreszcie zabrać.

Skoro nie katujesz się codziennym ćwiczeniem wokalu, to co najchętniej robisz w wolnym czasie?
- Żyję jak większość ludzi na świecie. Wstaję i idę spać, gdy jest ciemno. Biorę prysznic przed spaniem i po przebudzeniu. Jem kilka posiłków dziennie, wliczając w to ogrom słodyczy. Cały czas słucham muzyki.

Mogłabym rzec - rutyna. Ale plusem jest to, że potrafię dostrzec piękno wszystkiego, co mnie otacza. Najbardziej cieszę się z przejażdżek autobusami, kiedy mogę spoglądać na ten cały świat zza szyby i dostrzec coś, czego często ludzie nie widzą w codziennym biegu.

Póki co znamy Cię głównie z coverów znanych utworów. Wykonujesz kompozycje soulowe, bluesowe, jazzowe, rnb, funkowe, reggae i gospel. Sporo tego. Czy jest jakiś gatunek muzyczny, w którym na pewno, ale to na pewno nigdy nie usłyszymy Pauliny Lendy?
- Na pewno? Chyba nie. Śpiewam nawet disco polo przy okazjach przeróżnych wesel i imprez. Oczywiście jako gość. Wtedy już raczej nie na scenie. Chociaż nie! Jest coś, czego nie potrafię zrozumieć, przez co bardzo podziwiam słuchaczy takiej muzyki. Odmiany heavy metalu, czy nawet już nie wiem jakiego rocka, w którym główny wokalista posługuje się growl'em. Tak to się nazywa?

Tak.
- Tego na pewno nigdy nie opanuję…

Na Twojej stronie internetowej wyczytałem, że wzorujesz się m.in. na Rayu Charlesie, Tinie Turner, Ryśku Riedlu i Michaelu Jacksonie. A gdybyś miała wymienić tylko jednego artystę, który najbardziej ukształtował Cię muzycznie?
- Muzycznie najbardziej ukształtował mnie Ray. Dzięki niemu poznałam prawdziwe dźwięki, wyciągnięte prosto z duszy i podane na tacy. I z nim wiążę moje początki z czarną muzyką.
Ale jeżeli chodzi o ukształtowanie psychiczne, to na pewno Ryszard Riedel.
Jesteś dopiero w drugiej klasie szkoły średniej. Wybierasz się na studia, czy zamierzasz całkowicie poświęcić się karierze muzycznej?
- Tego jeszcze nie wiem. Pewne jest to, że będę się starała to osiągnąć. Jak się nie uda - trudno. Będę musiała sobie poradzić inaczej. Zawsze mogę wyjechać do Stanów, czy Japonii i grać na ulicy. To też jest sposób na życie. Najważniejsze, żeby móc śpiewać.

W jednym z eliminacyjnych odcinków "Mam talent" drugiej edycji oglądaliśmy objawienie kolejnej niesamowitej wokalistki - Ani Teliczan. Kuba porównał ją do Ciebie. Lubisz być porównywana do innych?
- Ania bardzo przypadła mi do gustu - to po pierwsze. Po drugie - po jej występie w DDTVN naprawdę była moją faworytką pod względem wokalu. A po trzecie - porównanie z ust Kuby Wojewódzkiego. Jemu mogę chyba wszystko wybaczyć.

Kuba Wojewódzki powiedział w programie "Mam talent", że zabije każdego, kto zniszczy Ci karierę. Nie brakowało więc chętnych do wydania Twojej debiutanckiej płyty?
- To temat rzeka. Umieścić cały rok pracy, wahań, decyzji, aż wreszcie braku wiary i siły w jedno zdanie. W każdym razie mam wielką nadzieję, że Kuba jeszcze coś powie.
Skoro piszesz teksty innym artystom, to podejrzewam, że jakieś słowne przesłanie Pauliny Lendy znajdzie się także na Twoim albumie?
- Nie wiem. Trudno osobie w moim wieku, która jednak nie ma tak wielkiego bagażu życiowych doświadczeń, pisać teksty choć w jednym procencie dorównujące Edycie Bartosiewicz, Katarzynie Nosowskiej, Maciejowi Maleńczukowi czy Piotrowi Bukartykowi. Oni dla mnie są w tej dziedzinie najlepsi. Zabijają mnie swoim artyzmem. Nie robię niestety płyty reggae, bo może wtedy łatwiej byłoby odpowiedzieć mi na to pytanie i napisać jakiś tekst. Piszę to, co czuję w danej chwili, co mnie spotyka, o czym chcę pisać, co mnie boli i co cieszy.

Gdzie było Ci lepiej: w "Mam talent" czy "Szansie na sukces"?
- Na to pytanie nie ma odpowiedzi. To tak, jakby zapytać: mamusia czy tatuś - którego z rodziców wolisz? Z każdego programu coś wyniosłam, każdy mi coś dał. I z jednym i drugim wiążą się pewne przykre wspomnienia, ale jednego i drugiego nie zapomnę do końca życia. Bez obu tych programów by mnie dzisiaj nie było.

Kogo z jury i prowadzących "Mam talent" polubiłaś najbardziej?
- Z Panią Foremniak miałam przyjemność spotkać się po programie, w całkiem innych okolicznościach i bardzo pozytywnie ją wspominam. Sympatyczna, ciepła kobieta. Panią Chylińską widziałam niestety tylko przez kilka sekund, więc nie mogę się wypowiedzieć. A Pan Wojewódzki? Jaki by ten człowiek prywatnie nie był, uwielbiam go. Ma w sobie coś, co naprawdę powoduje, że mogę tak powiedzieć! Mimo że widziałam go niestety tylko podczas nagrań programu.
To teraz na koniec sprawdzę Twoją skromność, a jednocześnie wiarę we własny potencjał - jakie jest Twoje największe muzyczne marzenie?
- I na koniec najtrudniejsze pytanie. Tego się obawiałam. A najtrudniejsze, bo marzeń tych mam wiele. Szczególnie związanych z muzyką. Mam takie, które się nie spełnią, jak np. rozmowa z moimi idolami: R. Charlesem i R. Riedlem. Wiele duetów z ludźmi, którzy już odeszli. Marzenia o wspaniałych trasach. Pewnie muszę jednak wybrać to jedno?

Jedno jedyne.
- Jedynego, czego sobie życzę, to wieczna radość z tego, co robię. Entuzjazm, szczerość, miłość do muzyki. I wiara, by nigdy nie wygasła. Bym nigdy nie poczuła zmęczenia i zawsze robiła to z takim entuzjazmem, jak teraz, nie mogąc doczekać się kolejnego występu, kolejnej piosenki, kolejnego dźwięku...

Wielkie dzięki za rozmowę.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto