Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Największa z wielkich ucieczek

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Makieta niemieckiego obozu jenieckiego Stalag Luft III w Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców w Żaganiu.
Makieta niemieckiego obozu jenieckiego Stalag Luft III w Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców w Żaganiu.
5 sierpnia 1944 roku prawie tysiąc Japończyków podjęło wspólną próbę ucieczki z australijskiego obozu jenieckiego. Była to największa zbiorowa ucieczka jeńców wojennych w czasie II wojny światowej i jedna z największych w historii.

Brytyjska telewizja Sky News poinformowała w tym tygodniu o śmierci Jacka Harrisona, ostatniego żyjącego uczestnika próby wydostania się z niemieckiego Stalag Luft III, inaczej znanej jako "Wielka ucieczka". Jack Harisson zmarł w wieku 97 lat. Przed wojna był wykładowcą łaciny na Sutherland Dornoch Academy. W wyniku wojennych zawirowań, miłośnik łaciny dostał powołanie do Royal Air Force, gdzie służył jako pilot. Został zestrzelony bardzo nieszczęśliwie, już podczas pierwszej misji bojowej w listopadzie 1942 roku, po czym został przeniesiony do niemieckiego obozu jenieckiego w okolicach obecnego Żagania (niem. Segan).

Już jako jeniec wojenny, pilot RAF Jack Harisson, stal się numerem 98 na liście ok. 200 jeńców niemieckiego Stalag Luft III, którzy w marcu 1944 roku podjęli probe ucieczki. Jego 'przygoda' z wydostaniem się z obozu skończyła się jednak już w wybudowanym do tego celu tunelu, kiedy wychodził z niego na wolność 77 wiezień. Ogółem udało się uciec 76 jeńcom alianckim. Niestety 50 z nich zostało złapanych i rozstrzelanych przez Niemców.

Losy uciekinierów znamy dzięki książce Paula Brickhilla oraz filmowi zrealizowanemu na jej podstawie. Zarówno książka jak i film noszą tytuł "Wielka ucieczka" i niezaprzeczalnie był to wielki zryw alianckich jeńców, podyktowany wolą walki. Nie był to jednak największy taki zryw w czasie II Wojny Światowej...

Największa z wielkich ucieczek

II wojna światowa obfitowała w odważne i heroiczne czyny żołnierzy, którymi były także liczne ich ucieczki z więzień i obozów jenieckich. Wszystkie stanowiły przejaw dbałości o żołnierski honor, nakazujący podejmowanie prób odzyskania wolności do samego końca i za wszelką cenę oraz determinacji i czynnego oporu wobec wroga.

Sposobów na wymarzoną wolność było tyle, ile podjęto prób jej odzyskania. Nigdy jednak wolność ta nie przychodziła z łatwością, dlatego też każda ucieczka z obozu dla jeńców wojennych, a oficerów w szczególności, stanowiła ogromny sukces, także propagandowy. Sukces ten był jeszcze większy, jeżeli udało się ujść większej grupie żołnierzy.

Wspomniana "Wielka ucieczka" - pomimo ogromnych strat wśród uciekinierów - do pewnego stopnia sukcesem była, ale jakkolwiek nie spojrzeć na jej wynik, trzeba przyznać, że była największą i najbardziej spektakularną próbą odzyskania wolności podjętą przez alianckich jeńców wojennych w czasie II Wojny Światowej. Takich prób było znacznie więcej, nie tylko po stronie Aliantów. 5 sierpnia 1944 roku blisko tysiąc japońskich jeńców wojennych podjęło wspólną i poniekąd udaną próbę ucieczki z jednego z australijskich obozów jenieckich, położonego niedaleko małego miasteczka Cowra, ok. 200 km na zachód od Sydney. Była to największa zbiorowa ucieczka jeńców wojennych w czasie II Wojny Światowej i jedna z największych, kiedykolwiek zanotowanych prób odzyskania wolności.

Obóz Cowra

Pomijając fakt, że japońscy żołnierze podczas II Wojny Światowej prędzej odebraliby sobie życie, niż dobrowolnie oddali się do niewoli, do końca sierpnia 1944 roku w australijskim obozie jenieckim nr 12 kolo Cowry znalazło się aż 2 223 Japończyków.

Obóz Cowra zbudowano głównie z myślą o włoskich jeńcach wojennych z rejonu Morza Śródziemnego i Afryki Północnej i tak w liczbie 14 720 stanowili, obok 1 585 Niemców, wspomnianych 2 223 jeńców japońskich oraz nielicznej grupy jeńców z innych państw, najliczniejszą grupę w obozie. Pomimo dość dużej liczby więźniów, straż obozu nie stanowiła poważnej siły zbrojnej. Co więcej, duża część Włochów, bo ok. 10 tys., w tym 200 oficerów, pracowała na pobliskich farmach bez żadnego dozoru. Jeńcy japońscy, ze względu na swoje nastawienie, nie byli wykorzystywani do żadnych prac poza obozem, choć w późniejszym okresie władze australijskie rozważały taką możliwość.

Sam obóz, co dodatkowo zwiększało możliwość ucieczki, był ogromny i zajmował powierzchnię ponad 30 hektarów. W kształcie przypominał okrąg, podzielony na cztery wielkie sektory, przedzielone dwoma pasami zieleni, nazwanymi kolejno "No Man's Land" (z ang. ziemia niczyja) oraz "Broadway", z racji niezwykle silnego oświetlenia w nocy. "Broadway" używany był też jako główna droga wjazdowa do obozu.
Skłonieni do ucieczki

W czerwcu 1944 roku jeden z koreańskich jeńców poinformował obozowe władze o planach ucieczki, rzekomo snutych przez Japończyków. W związku z tym postanowiono zwiększyć środki bezpieczeństwa. Do obozu przysłano dodatkowych strażników oraz sprzęt, w tym m.in. różnego rodzaju karabiny maszynowe oraz zapasy amunicji. Nie zmieniono jednak samych zabezpieczeń, które w dużej mierze stanowił sam drut kolczasty, okalający obóz w trzech równoległych liniach oraz 6 wież wartowniczych.

Jak się później okazało, Japończycy w ogóle nie planowali ucieczki, a skłoniły ich do tego zainicjowane przez australijskie władze plany ich rozdzielenia. Wobec rosnących obaw co do zamiarów japońskich jeńców, władze wojskowe zdecydowały się na odseparowanie oficerów od niższych rangą żołnierzy, wysyłając tych ostatnich do innego obozu jenieckiego. Zgodnie z Konwencją Genewską Australijczycy musieli jednak powiadomić jeńców japońskich o swoim postanowieniu na 24 godziny przed jego wykonaniem. To z kolei skłoniło Japończyków do podjęcia próby ucieczki.

Przygotowania

Wieczorem, 4 sierpnia 1944 roku, zaraz po informacji władz obozowych o planach rozdzielenia japońskich jeńców, dowódca jednego z japońskich sektorów, sierżant Kanazawa, zwołał zebranie dowódców wszystkich 20 japońskich baraków, którzy mieli wspólnie zdecydować o dalszych krokach. Poinformował ich od planach całkowitego odizolowania żołnierzy od oficerów. W napiętej atmosferze, mocno się spierając, dowódcy doszli do wniosku, że jedynym dobrym rozwiązaniem będzie ucieczka. Pomysł ten poparli jeszcze w oficjalnym głosowaniu, po czym udali się poinformować swoich podwładnych o ucieczce.

W czasie gorącej debaty, japońscy oficerowie, zgodzili się także na to, by ranni i nie mogący wydostać się z obozu jeńcy mogli honorowo popełnić samobójstwo. Ustalili też, że zabronione będą wszelkie akty przemocy wobec australijskich cywilów, na których mogli się natknąć po ucieczce. Sama ucieczka miała nastąpić o godzinie 2 nad ranem, 5 sierpnia, a znakiem do jej rozpoczęcia miało być podpalenie baraków.
Plan ucieczki był stosunkowo prosty, co nie znaczy, że łatwy do wykonania. Japońscy żołnierze, uzbrojeni w noże, kije baseballowe (jednym z zajęć jeńców obozu Cowra była gra w baseball) i innego rodzaju broń własnej roboty, mieli wydostać się z obozu przedzierając się przez okalające go zasieki. Posłużyć im miały do tego koce i części odzieży, które - poprzez narzucenie na drut kolczasty - miały chronić przed ostrymi kolcami. Na ucieczkę miały się złożyć działania czterech grup. Pierwsze dwie miały uderzyć bezpośrednio na zasieki z drutów kolczastych, kolejne dwie natomiast przedrzeć się miały na "Broadway", skąd jedna miała połączyć się z grupą japońskich oficerów, a druga sforsować główną bramę i zaatakować, znajdujący się zaraz za nią, australijski garnizon.

Ucieczka

Około drugiej nad ranem, wrzask prawie tysiąca jeńców japońskich oraz podpalone obozowe baraki, postawiły na nogi wszystkich australijskich żołnierzy. Już po krótkiej chwili szeregowcy Benjamin Hardy i Ralph Jones zdołali ustawić ciężki karabin maszynowy Vickers i zaczęli strzelać do pierwszej fali uciekinierów, zmierzających do okalających obóz zasieków. Szybko jednak zostali dosłownie osaczeni przez setki Japończyków i zabici. Szeregowiec Jones wykazał się przy tym wielkim poświęceniem. Tuż przed śmiercią zdołał bowiem wyciągnąć i ukryć zamek karabinu Vickers, bez którego broń ta była zupełnie bezużyteczna. Gdyby nie postawa szeregowca Jonesa, japońscy jeńcy mogliby nawet przejąć kontrolę nad całym obozem.

Następne dwie grupy, których pierwszym celem, zgodnie z planem, był "Broadway", także rzuciły się na zasieki, ale od razu po sforsowaniu drutu kolczastego, zostały ostrzelane przez wartowników znajdujących się po obu stronach drogi. Tym samym straciły jakąkolwiek szansę na połączenie się z japońskimi oficerami, nie mówiąc już o ataku na bramę i australijski garnizon.

Ostatniej, czwartej grupie, której zadaniem było przedostanie się przez zewnętrzne zasieki, udało się zbiec z obozu niemal w całości. Choć dużej większości wszystkich japońskich więźniów, którzy podjęli próbę odzyskania wolności, nie udało się wydostać z obozu, uciekło w sumie 330 żołnierzy i oficerów.

Polowanie

Pościg za jeńcami przybrał niemalże wymiar polowania. Do pomocy wojsku zmobilizowano siły powietrzne, policję, szkolących się na żołnierzy rekrutów, a nawet jeden z kobiecych batalionów, stacjonujący nieopodal obozu Cowra.

Obława trwała 9 dni. Dużą część uciekinierów udało się złapać niedługo po opuszczeniu przez nich obozu, niektórzy byli odnajdywani w miejscach oddalonych nawet o 50 km od obozu. Wielu uciekinierów wybrało samobójstwo zamiast ponownego oddania się w ręce wroga. Dwóch jeńców japońskich rzuciło się nawet pod przejeżdżający pociąg. Odnotowano też przynajmniej dwa przypadki, w których zbiegły Japończyk został zastrzelony przez lokalnych cywilów oraz kilka innych z udziałem australijskich żołnierzy biorących udział w akcji. Złapani żołnierze japońscy często jednak sami błagali o rozstrzelanie, a znikoma tylko część poddała się pokojowo.

Epilog

Po stronie australijskiej straty były stosunkowo niewielkie, śmierć poniosło 5 australijskich żołnierzy, a tylko 4 wartowników odniosło niewielkie obrażenia. Dla Japończyków akcja przyniosła dużo większe straty - 231 zostało zastrzelonych, zginęło lub popełniło samobójstwo, a kolejnych 108 zostało rannych. Zgodnie z wcześniejszym postanowieniem japońskich jeńców, żaden australijski cywil nie zginął.

Obóz został zamknięty w 1947 roku, zaraz po opuszczeniu go przez ostatnich japońskich i włoskich jeńców. Dziś jedną z pozostałości po nim jest Cmentarz Wojenny Cowra, na którym w pokoju spoczywają wspólnie zarówno australijskie, jak i japońskie ofiary tamtych wydarzeń. W miejscu, gdzie istniał obóz, rozkwitają wspaniałe japońskie ogrody.

Źródło: David Hobson - "World War II", awm.gov.au, telegraph.co.uk

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto