Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Napis" w Teatrze TV, czyli między nami sąsiadami

Redakcja
W scenie z "Napisu": Ewa Wiśniewska, Krzysztof Globisz, Agnieszka Wosińska, Monika Kwiatkowska - Dejczer.
W scenie z "Napisu": Ewa Wiśniewska, Krzysztof Globisz, Agnieszka Wosińska, Monika Kwiatkowska - Dejczer.
Po kilku tygodniach nieobecności do poniedziałkowej ramówki TVP 1 powrócił, miejmy nadzieję, że na stałe, spektakl Teatru Telewizji. W ostatni dzień stycznia 2011 roku pokazano "Napis" Geralda Sibleyrasa w reżyserii Wojciecha Nowaka.

Tę sztukę, w tłumaczeniu Barbary Grzegorzewskiej i inscenizacji Macieja Englerta gra od ponad pięciu lat warszawski Teatr Współczesny. Dzięki emisji w telewizji zyska ona z pewnością szerszą popularność. A warto było ją zobaczyć, bowiem stosunkowo niewiele jest współczesnych sztuk tak jaskrawo i momentami groteskowo opisujących naszą rzeczywistość.

Akcja "Napisu" toczy się w jednej z bardziej eleganckich, "porządnych" dzielnic Paryża, w kamienicy do której sprowadzają się małżonkowie Lebrun. Przybywają z przedmieść francuskiej stolicy, co już niejako "ustawia" ich w oczach starych lokatorów, którzy nie ukrywają, iż bardzo lubili poprzednich mieszkańców apartamentu na piątym piętrze, Nidermanów - "uroczych ludzi".

Pewnego popołudnia, wracający do domu pan Lebrun odkrywa w windzie obraźliwy dla siebie napis, porównujący go w niewybredny sposób do męskiego organu płciowego. W roli Lebruna występuje Grzegorz Damięcki, który powoli, z użyciem bardzo subtelnych środków wyrazu buduje kreowaną przez siebie postać, mającą okazać się bezlitosnym sędzią otaczających młodego człowieka "strasznych mieszczan". Nowy lokator wszczyna prywatne dochodzenie, mające na celu wykrycie autora tego wulgarnego napisu. Odwiedzając kolejne mieszkania, wzbudza wśród ich lokatorów niepokój, burzy ich małą stabilizację znaczoną a to świętem dzielnicy, a to świętem chleba.

Zarówno państwo Cholley (Agnieszka Wosińska i Krzysztof Globisz), jak i pani i pan Bouvier (Ewa Wiśniewska i Jerzy Schejbal) uważają się za osoby niezwykle tolerancyjne, nowoczesne i młode duchem. Zachwycają się możliwościami internetu, uwielbiają jeździć na rolkach, brzydzą się rasizmem i nie wtrącają się w sprawy innych. Niestety, wygłaszane przez nich slogany, jak najbardziej poprawne politycznie, często nie znajdują pokrycia w ich zachowaniu.

Ich rzekoma kultura nie powstrzymuje niektórych z nich przed nazwaniem pana Lebruna faszystowskim pedofilem. Odkrywają też (nie bez skonfundowania) żydowskie pochodzenie innego ze współlokatorów. Gdy bohater napisu umieszczonego w windzie uświadamia szacownym mieszkańcom eleganckiej kamienicy w ekskluzywnej paryskiej dzielnicy ich dwulicowość, powierzchowność poglądową i okrucieństwo (na przykład wobec tak niby szanowanego przez nich pana Nidermana), ci zwracają się przeciwko niemu, wmawiając mu i jego żonie (Monika Kwiatkowska - Dejczer), iż Lebrun zasłużył sobie, by nazwać go k....em. Finał przedstawienia przywodzi na myśl "Wesele" Wyspiańskiego czy bliższe współczesności "Tango" Mrożka. Taniec - opętaniec do muzyki Włodka Pawlika w zestawieniu ze zdumieniem pana Lebruna robi wrażenie.

Rozczarowuje nieco jednak przedstawienie jako całość. Wojciech Nowak zaangażował do "Napisu" naprawdę świetnych aktorów, niestety, chyba zbyt uparł się, by zrobić z tej czarnej komedii groteskę. Stąd przerysowane zachowania, gesty i miny postaci, zwłaszcza granych przez Wiśniewską i Wosińską. Fryzury bohaterów i ich kostiumy wywoływały skojarzenia z komedią dell'arte. Odnosiło się wrażenie, że reżyser i aktorzy chcą nas, widzów, na siłę zabawić. Wydaje się jednak, że humor, w zamierzeniu autora, Geralda Sibleyrasa miał wynikać nie z błazeńskich kostiumów i fryzur, a z postaw bohaterów wobec grafficiarskiego napisu na ścianie w windzie.

Trochę mi żal, że nie zobaczyłem spodziewanej kreacji dawno nie widzianej w większej roli Ewy Wiśniewskiej czy z reguły świetnej aktorsko Agnieszki Wosińskiej. Z całej obsady broni się tylko Grzegorz Damięcki, ale on w tej komedii grał rolę ze wszech miar dramatyczną. Ten niedosyt nie zmienia jednak faktu, że z niecierpliwością będę oczekiwał zapowiadanych premier reaktywowanego teatru telewizyjnego.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto