Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naród niestabilny emocjonalnie

Artur Marach
Artur Marach
Już dzień przed pogrzebem z godziny na godzinę gęstniał tłum przed Sukiennicami.
Już dzień przed pogrzebem z godziny na godzinę gęstniał tłum przed Sukiennicami. Artur Marach
Być może kiedyś historycy określą rok 2010, rokiem zrzucenia zasłon obłudy, rokiem odsłonięcia prawdziwego oblicza Polaków, albo rokiem końca pewnej wyjątkowej epoki w historii Polski... Na pewno rok ten będzie określany mianem niezwykłego

Katastrofa smoleńska odciśnie piętno w niemal wszystkich dziedzinach życia, a przede wszystkim w sposobie postrzegania państwa, narodu, religii, polityki... Jako naród, mieliśmy szanse wyjść z tej katastrofy odrodzeni, oczyszczeni. Stało się jednak inaczej, czyli jak zwykle - chwilowe emocjonalne "fajerwerki", a potem powrót do szarej rzeczywistości... Chocholi taniec musi trwać!

Od 10.04.2010 roku trwa pewien proces, którego ostateczny rezultat jest trudnym do przewidzenia i oceny. Tragedia, która rozegrała się pod Smoleńskiem, mimo upływu czasu nie traci medialnej siły przekazu i "obrasta" w tysiące słów, za pomocą których różni ludzie dodają temu wydarzeniu emocji. Efektem tych narastających emocji, jest ostanie tragiczne zajście w łódzkim biurze poselskim.

W dniu pogrzebu prezydenta byłem w Krakowie. Na krakowskim rynku, emocje niemalże wisiały w powietrzu. Dzień przed pogrzebem, okolice krakowskiego rynku opanowane były przez wielotysięczne tłumy ludzi z flagami w narodowych barwach. Krakowscy handlarze bardzo szybko wyczuli interes i już od kilku dni sprzedawali biało czerwone flagi, koszulki z orłem, czapeczki i inne narodowe gadżety. Rynek podzielony był na kilka stref oddzielonych barierkami dla zwykłych ludzi i specjalną strefę z krzesełkami dla vipów. Tysiące ludzi stało w ponad kilometrowej kolejce po wejściówki do strefy najbliższej kościołowi Mariackiemu, skąd miały być wyprowadzone trumny z ciałami.
Okolice kościoła Mariackiego i ulice, którymi miał przejeżdżać kondukt pogrzebowy tonęły w narodowych ozdobach. Z każdą godziną, przybywało sił porządkowych i przygotowujących swoje stanowiska ekip dziennikarzy. Żałoba narodowa, która ogarniała od tygodnia wszystkie polskie media, odczuwalna była tutaj w sposób wyjątkowy, nie tylko dlatego że następnego dnia miał się odbyć pogrzeb prezydenta i jego małżonki. Atmosfera Krakowa w tych dniach, dla mnie kojarzyła się tylko z jednym - z pierwszą pielgrzymką papieża Jana Pawła II do Polski. Wydawało się, że podobnie jak przełomowa była pielgrzymka z 1979 roku, tak i teraz będziemy mięli do czynienia z podobnym, niemalże mistycznym przełomem.

Na krakowskim rynku stawił się cały naród, pogrążony w smutku po stracie prezydenta i wielu światłych ludzi z najwyższych polskich elit. Oto ten naród, podzielony na wiele nieprzychylnych sobie frakcji politycznych, podzielony na Katolików i nie Katolików, na prawych i lewych, na zadowolonych z przemian ustrojowych i tych, których te przemiany ominęły... Oto ten naród stawił się przed Sukiennicami, z szacunkiem i godnością, w narodowych barwach wyczekujący, by pożegnać swojego prezydenta i prezydentową. Wśród tłumów Polaków, obecnych było także wielu obcokrajowców, którym ta niesamowita uduchowiona atmosfera również się udzielała. Osobiście widziałem młodych Francuzów, kupujących biało czerwone flagi i przebierających się w biało czerwone koszulki z orłami. Z biało czerwonymi flagami po krakowskim rynku chodzili wszyscy, nawet młodzi ludzie, wyglądający na przybyszów z krajów arabskich. Z ust obcokrajowców, padały słowa - ...dzisiaj wszyscy jesteśmy Polakami! Wielu komentatorów, w tym także zagranicznych głośno prorokowało, że tragedia smoleńska zaowocuje narodowym pojednaniem, że ludzie wiele zrozumieli, a ten tydzień narodowej żałoby to swoiste katharsis, które nas odnowi i taki też duch narodowej zgody zdawał się unosić w te dni nad krakowskim rynkiem. Na wielkich telebimach rozstawionych w kilku miejscach rynku, krakowianie i przyjezdni oglądali relacje z przejazdu katafalku ulicami Warszawy. Wielu ludzi miało w oczach łzy i nikt tego nie krył. W tym momencie nawet Krakusy i Warszawiacy byli razem!

Tę niesamowitość unoszącą się nad Krakowem, dopełniały doniesienia medialne o tym, że z nad Islandii znów leci w kierunku Polski wielka chmura pyłów wulkanicznych Wśród tłumu pojawiły się spekulacje na temat tego, kto z wielkich tego świata pojawi się następnego dnia w Krakowie, a kogo wystraszy islandzki wulkan? W rozmowach ludzi, pojawiły się też katastroficzne, spiskowe teorie mówiące o tym, że następnego dnia dojdzie do niewyobrażalnej katastrofy. Na mających pojawić się na krakowskim rynku przedstawicieli najwyższych światowych elit politycznych, miał być niby przeprowadzony zamach, mający w konsekwencji doprowadzić do III wojny światowej! Jakkolwiek brzmi to w tej chwili absurdalnie i paranoicznie, to w tych dniach w Krakowie przed Sukiennicami, nie dało się tej myśli potraktować jedynie w tych kategoriach, tym bardziej widząc jak duże policyjne siły gromadziły się dla zabezpieczenia całego wydarzenia. Okna pobliskich kamienic musiały być pozamykane, a każde pomieszczenie, w którym mógł się ukryć potencjalny zamachowiec musiało zostać sprawdzone. Na dachach kamienic okalających rynek, podobno w dniu pogrzebu swoje stanowiska zajęli snajperzy! Na sam rynek, między Sukiennice i kościół Mariacki w dniu pogrzebu można było się dostać tylko po szczegółowym sprawdzeniu przez antyterrorystów, między innymi za pomocą wykrywaczy metalu. Przed wejściem na rynek od strony ulicy Brackiej, rosły stosy butelek i innych potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów. Wszelkie metalowe przedmioty, mogące stanowić zagrożenie, a nawet butelki z napojami trzeba było zostawić przed wejściem do depozytu. Fotografowie wchodzący z teleobiektywami, musieli wykonać próbne zdjęcie bruku ulicy, albo odkręcić obiektyw, by wykluczyć niebezpieczeństwo ukrycia broni w atrapie długiego obiektywu. Pod groźbą konfiskaty sprzętu, zakazane było fotografowanie antyterrorystów.

Atmosfera narodowej zgody, ten swoisty "festiwal" trwał do dnia pogrzebu, prawie do południa. Z mistycznego poczucie, że oto uczestniczę w wyjątkowym wydarzeniu, stanowiącym początek nowej Polski, że od tej chwili będzie już tylko lepiej, z tej naiwnej ułudy wywiodły mnie głośne krzyki, dobiegające gdzieś od strony ulicy Świętej Anny. Po chwili już wiedziałem! Z "krainy zgody narodowej", z nieba Polaków, przeniosłem się na znaną, swojską ziemię, do rzeczywistości codziennych sporów, waśni i nieufności. W okolicy ratusza zgromadziła się manifestacja krakusów, głośno skandująca hasła przeciwko pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.

Czar, który ogarniał nawet zagranicznych uczestników tego niezwykłego wydarzenia prysł. Chyba w tym momencie dotarło do mnie, że to wszystko to tylko emocje, że niewiele się zmieni, że jak zwykle nie wyciągniemy z tego co się wydarzyło żadnej pozytywnej nauki.

Minęło ponad pół roku i to, co mogło stać się narodowym oczyszczeniem, początkiem czegoś wielkiego, mistycznym przykładem dla całej Europy i świata, że narodowa zgoda mimo wszystko jest możliwa, przeobraziło się w nienawistny spektakl. Z jednej strony fanatyczni obrońcy krzyża, z drugiej ludzie, którzy często w wulgarny i agresywny sposób szydzili z tego krzyża i jego obrońców, a to wszystko przy bierności władz, nie potrafiących poradzić sobie z tą narastającą falą nienawiści. I wreszcie kulminacja - zbrodnia w łódzkim biurze poselskim PiS! I jakby tego było mało, spektaklu ciąg dalszy - przerzucanie się winą i wzajemne oskarżanie, plujących nienawistnym jadem polityków!

W świetle tych wydarzeń jako naród, wyglądamy jak kilkulatki w piaskownicy, którymi można dowolnie manipulować od skrajności do skrajności, od płaczu do ekstatycznych uniesień. Daleko nam do dojrzałości, do wyciągania pozytywnych wniosków z wydarzeń, do racjonalnej analizy... Jeśli można użyć takiego określenia w skali narodu - jesteśmy narodem niestabilnych emocjonalnie, rozwydrzonych dzieciaków!

Artur Marach
Tekst publikowany na: http://wolnemedia.net/polityka/narod-niestabilny-emocjonalnie/

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto