Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasza-klasa – nowy portal towarzyski?

Anna Kierzek
Anna Kierzek
„Witaj Kasiu. Pięknie wyglądasz na zdjęciu i chociaż się nie znamy z żadnej ze szkół, może nawiążemy bliższą znajomość? Mieszkam w tym samym mieście co i ty, z opisu wnioskuję, że jesteś (...)" - to jedna z wielu wiadomości, jakie otrzymała Katarzyna.

Fenomen naszej-klasy przerósł chyba wszelkie oczekiwania, nie tylko jego twórców. Chociaż założenia były zupełnie inne, powoli zaczyna on pełnić rolę agencji towarzyskiej, promocji agencji kredytowych czy też hurtowni z mydłem, mazidłem i powidłem.

W ramach nudy, na zwolnieniu lekarskim, Kasia postanowiła (wraz z kilkoma koleżankami) poserfować po portalu. Kilka ładnych zdjęć, podkolorowanych komputerowo i… Na efekty nie trzeba było czekać długo. „Propozycje” posypały się jak z rękawa. Aby było ciekawiej, zdarzało się, że jeden „amant” wysyłał ten sam tekścik do kilku osób – a nóż, któraś się nawinie?

Kasia posunęła się o krok dalej. Zalogowała się na jednym z portali randkowych. Posypały się zaproszenia do kontaktu, odsyłające do profilu zapraszającego umieszczonego na naszej-klasie(!). Jakie to proste – na NK można bez skrupułów zamieścić swoje zdjęcia. Nie doczepi się ani żona, ani kochanka, nie wyśmieją koledzy z pracy, nikt nie podejrzewa nikogo – to przecież tylko NK! Tu się szuka jedynie znajomych z dawnych lat!

Zanim jednak dziewczyny zaprzestały tego procederu, nastąpiła „wpadka”… partnera jednej z nich. Otóż pewnego dnia Kasia dostała wiadomość od nieznajomej, która przesłała kopię swojej korespondencji z jej partnerem. Ten ostatni przedstawił się jako wolny, niezależny i strasznie samotny. Nie zastanowił się nad tym, że Kasia jest przecież wśród jego znajomych. Nowa "znajoma" przejrzała katalog znajomych "strasznie samotnego" oraz ich galerie zdjęć. Kasia w swojej galerii zamieściła zaś zdjęcie ze swoim chłopakiem i podpisem „mój przyszły mąż i ojciec mojego dziecka”.

- To miała być tylko zabawa. Sam pomysł podsunęła koleżanka z pracy, Jola, która to namiętnie poszukiwała wielkiej miłości w portalach towarzyskich. To ona zauważyła ten proceder: logowanie się na towarzyskim, bez zdjęcia, a potem proponowanie "przeniesienia" kontaktu na NK - tam anonimowość nie jest konieczna. Po wszystkim chciałam opowiedzieć o całej przygodzie mojemu narzeczonemu i pokazać mu zakalec, jakim jest właśnie NK. Pokazałam, ale w zupełnie innym celu, niż chciałam - mówi Kasia.

- Wciągnęłam do zabawy Kasię - zawsze umiałyśmy sobie urozmaicać życie. Nie wstydzę się tego, że szukam partnerów przez internet - w dobie komputerów i zabiegania, to przecież sposób jak każdy inny na poznanie kogoś. Wybór jest znacznie większy, granice i odległość nie mają znaczenia - przecież czytamy wiele listów od osób, którym się udało znaleźć kogoś tą właśnie drogą. Kiedy kilku panów zaproponowało, abym zobaczyła ich zdjęcia na NK, podsunęło mi to właśnie takie skojarzenie - na stronach portalu randkowego nie chcą umieszczać zdjęć z obawy przed kompromitacją - głównie w pracy, w środowisku zamieszkania itp., jak sami tłumaczyli. Ja zaś sama, z socjologicznego punktu widzenia dostrzegłam coś innego - nowe przesłanie, a właściwie odsłonę NK - tłumaczy Jola.

W tym samym dniu pozmieniałyśmy zdjęcia i opisy. W naszych katalogach pojawiły się zdjęcia naszych facetów. Jak najbardziej aktualne. To, co było zabawne na początku, teraz stało się mało śmieszne. Kasia jest już sama. Z jej katalogu zniknęło zdjęcie z podpisem „mój przyszły…”. NK nie jest już portalem służącym poszukiwaniu starych, szkolnych znajomych. To Chimera, o wielu twarzach. Niekoniecznie pozytywnych.

PS Imiona bohaterek zostały zmienione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto