Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: Boston dogonił Montreal

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Boston Bruins wyrównali stan rywalizacji z Montrealem na 2:2, po odniesionym w czwartek zwycięstwie 5:4. Efektowną wygraną po raz drugi z rzędu odniosło Chicago. Kolejną porażkę na własnej tafli zaliczyli Los Angeles Kings.

Boston odrabia straty

Zawodnicy Boston Bruins zdołali zniwelować deficyt w rywalizacji z Montreal Canadiens. Po dwóch kolejnych porażkach na własnej tafli "Niedźwiadki" wygrały dwa następne mecze w Montrealu i stan rywalizacji wynosi obecnie 2:2.

Drugą wygraną Bruins zanotowali minionej nocy, kiedy to po dogrywce zwyciężyli 5:4. Wprawdzie po pierwszej tercji to gospodarze prowadzili 1:0, dzięki trafieniu Brenta Sopela, ale swoja ambitną postawą w kolejnych częściach gry Boston zapewnił sobie sukces w tym spotkaniu.

Bohaterem Bostonu był Michael Ryder, który na początku drugiej tercji doprowadził do remisu 1:1, a w 2. minucie dogrywki strzelił zwycięska bramkę. Dodatkowo zaliczył także asystę przy trafieniu Chrisa Kelliego z 54. minuty. Po dwie asysty w barwach "Niedźwiadków" zanotowali: Rich Peverley, Brad Marchand i wspomniany wcześniej Chris Kelly.

W ekipie "Kanadyjczyków" z Montrealu nie zawiódł Michael Cammallieri. Napastnik kanadyjskiej drużyny raz wpisał się na listę strzelców i dwukrotnie otwierał drogę do bramki swoim partnerom.

34 udane interwencje zanotował Tim Thomas strzegący bramki Boston Bruins. Jego vis a vis Carey Price popisał się 30 skutecznymi obronami.

Odrodzone Chicago

Dużą niespodziankę sprawili obrońcy Pucharu Stanleya ekipa Chicago Blackhawks. Nie tylko zdołali odnieść drugie zwycięstwo przeciwko Vancouver, ale dokonali tego w iście imponującym stylu. Rozmiary wyjazdowej wiktorii mistrzów 0:5, mówią same za siebie.

Kibice najlepszych w sezonie zasadniczym Canucks, mocno przecierali oczy ze zdziwienia. Ich pupile po trzech kolejnych wygranych w rywalizacji z Blackhawks, teraz zaliczyli drugą z rzędu porażkę różnicą pięciu bramek (poprzednio 7:2). Jest to o tyle dziwne, że do tej pory to oni uchodzili za drużynę grająca niezwykle skutecznie w ataku.

Po raz drugi z rzędu w trakcie spotkania z lodu zjechał bramkarz Vancouver Roberto Luongo. Kanadyjczyk po wpuszczeniu czwartej bramki ustąpił miejsca między słupkami swojemu zmiennikowi Corey Schneiderowi.

Chicago znakomicie zaprezentowało się w pierwszej odsłonie i na początku drugiej. Po pierwszej tercji było już 3:0 dla przyjezdnych i jasnym stało się, że mistrzowie po raz kolejny pokażą klasę. Kiedy na początku drugiego starcia padły kolejne dwie bramki (Mariann Hossa i Duncan Keith), nikt nie miał wątpliwości, kto wygra czwartkowy bój.

W trzeciej odsłonie Vancouver oddał 15 strzałów przy ledwie 6 ze strony rywali, ale Corey Crawford zdołał zachować czyste konto do końcowej syreny.

Wśród przyjezdnych prym tego wieczora wiedli: Duncan Keith - dwa gole i dwie asysty, Marian Hossa - dwa trafienia i asysta, oraz Corey Crawford, który zanotował 36 udanych interwencji na 36 prób ze strony graczy Vancouver. W całej rywalizacji jest 3-2 dla Canucks, ale kolejne spotkanie zostanie rozegrane w Chicago w niedzielę.

Awans "Rekinów", coraz bliżej

Już tylko jednego zwycięstwa potrzebują gracze San Jose Shraks, aby awansować do kolejnego etapu rozgrywek. Po czwartkowym zwycięstwie 6:3 nad Los Angeles Kings w całej batalii prowadzą 3:1.

Najwyraźniej ekipa Kings nie otrząsnęła się jeszcze po spektakularnej porażce w poprzednim meczu (przegrali 6:5 mimo, a prowadzili już 5:0). Mimo solidnego wsparcia ze strony swoich fanów po raz kolejny zjechali z lodu pokonani.

Po pierwszej bezbramkowej tercji, goście przypuścili szturm na bramkę Jonathana Quicka, czego efektem były trzy bramki w ciągu niespełna 10 minut drugiej odsłony. Nieco uśpieni takim obrotem sprawy zawodnicy San Jose pozwolili miejscowym na zdobycie dwóch bramek, ale riposta w trzeciej odsłonie była już zabójcza dla Los Angeles.
Znowu kilka minut wystarczyło "Rekinom", aby zdobyć następne trzy bramki i rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. "Królowie" zdołali odpowiedzieć tylko jedną bramką, którą zdobył Aleksiej Ponikarowski, ale było to wszystko, na co było ich stać tego wieczoru.

Pierwszą bramkę w tegorocznym play off zdobył kapitan Sharks Joe Thorton. Dwie asysty na swoje konto zapisał Logan Cuture, oraz Kyle Wellwood. Ryan Clowe dołożył do swojego dorobku kolejne dwie bramki.

Jonathan Quick obronił 21 strzałów, zaś Antti Niemi skutecznie stopował rywali 35 razy.

Wyniki czwartkowych spotkań:

Montreal - Boston 4:5, po dogrywce (2:2)
Mtl: M.Cammalleri, B.Sopel, A. Kosticzyn, P.K.Subban
Bos: M.Ryder 2, A.Ference, P.Bergeron, C.Kelly

Vancouver - Chicago 0:5 (3:2)
Chi: D.Keith 2, M.Hossa 2, P.Kane

Los Angeles – San Jose 3:6 (1:3)
LAK: B. Richards, J.Williams, A.Ponikarowski
SJS: R.Clowe 2, J.Demers, T.Mitchell, J.Thornton, J.Pavelski

Piątek w NHL:

Philadelphia - Buffalo (2:2)
Anaheim - Nashville (2:2)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto