Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie jestem bohaterką grudnia 1981 roku

Redakcja
Anno Domini 1981 zapisał się szczególnie w życiu polskich rodzin niezależnie od tego, po której stronie polsko–polskiej barykady się znaleźli. Konsekwencje tego historycznego roku ponosimy do dziś, chociaż w różnym wymiarze.

Dla mnie początek tamtego roku był znamienny. Cud narodzin! Na świat przyszła moja najstarsza córka. Było pięknie. Nawet kłopoty z zaopatrzeniem, a wówczas mleko w proszku było dla mnie produktem priorytetowym, nie były w stanie stłumić we mnie radości życia. Macierzyństwo pochłaniało mnie bez reszty i walka z komuną nie miała szans w tej konkurencji, chociaż niezadowolenie, jakie towarzyszyło ludziom w tym czasie, było i moim udziałem. Nastroje społeczne ze szczególną mocą ujawniały się w wielogodzinnych kolejkach po podstawowe artykuły spożywcze. Prozaiczny papier toaletowy był w owym czasie rarytasem i jak się okazało, pierwszym papierem „wartościowym” zdewaluowanym w obecnej rzeczywistości.

W kolejkowych zmaganiach słowo solidarność nie miało znaczenia - znajomości i mocne łokcie były gwarantem sukcesu, bo nawet w komitetach kolejkowych dochodziło do korupcyjnych zachowań. Dotarcie do lady po upragniony kawałek schabu czy przerośniętej wołowiny było prawdziwym polem walki – nawet w tak zwanej kolejce dla uprzywilejowanych, czyli kolejce bez kolejki – jeden z paradoksów tamtych dni.

Stan wojenny zastał mnie w łóżku i w związku z tym nie pretenduję do miana solidarnościowego bohatera, chociaż ofiarą tamtych czasów niewątpliwie jestem, podobnie jak miliony Polaków. Tego niedzielnego grudniowego dnia nie obudziło mnie walenie w drzwi, ale dobiegający zza ściany głos gen. Wojciecha Jaruzelskiego, tak nieoczekiwany o poranku, że aż niepokojący. Włączyłam czarno–biały telewizor i zobaczyłam Teleranek w nowym wydaniu – zajmujący ekran generał oświadczał telewidzom, że wprowadzono stan wojenny, co znaczyło, że władza poza reglamentowaniem żywności wzięła się za reglamentowanie wolności: wyłączono telefony, wstrzymano komunikację, wprowadzono godzinę milicyjną i obowiązek posiadania zgody na opuszczenie województwa. Polska stała się federacją województw, z ograniczoną możliwością poruszania się po ludowym terytorium.

Strach przed niewiadomym podnosił poziomu stresu, tym bardziej, że mieszkałam w Trójmieście, które dziesięć lat wcześniej za bunt przeciw władzy zapłaciło życiem idących do pracy robotników. Represje dotknęły i innych nieprawomyślnych – tych, co mieli odwagę krytykować rządzących. Doświadczenia grudnia 1970 roku pozwalały spodziewać się wszystkiego. Informacyjna cisza była dołująca. Niepokój o najbliższych, strach przed niewiadomym, to rodzaj psychologicznej wojny z niezadowolonym z panującej rzeczywistości narodem.

Przetrwaliśmy kolejne grudnie. Każdy z nas ma inne doświadczenia i inną pamięć tamtych czasów. Wielu bohaterów zdewaluowała lustracja, innych z kart historii wyparli dekownicy i bajarze tworzący swoją legendę i odcinający kupony od historii, której jedynie się przyglądali. W siłę rosną coraz młodsi solidarnościowi kombatanci. Odwaga stała się banałem. W stosunkach międzyludzkich zastąpiła ją asertywność, często granicząca z butą i cwaniactwem.

Mocno zakurzeni bohaterowie, jak nie biją się o stołki, to obrzucają się wzajemnie błotem. Inni zniknęli z kart historii, żyją z nędznych renty czy
emerytury, bywa że żałują patriotyczno–ekonomicznego zrywu.

Moja trzydziestoletnia córka ma się dobrze. Stan wojenny kojarzy się jej z kolejkami, które widać były tak traumatyczne, że wryły się w pamięć kilkuletniego dziecka. Ja nie jestem bohaterką grudnia '81, nie stworzyłam też swojej solidarnościowej legendy. Ze smutkiem przyglądam się ówczesnym bohaterom i żal mi Solidarności tamtych lat, która zdewaluowała się jak złotówka oparta na „czynie społecznym”, jak wówczas żartowano.

Skandowane przez tłumy hasło „Nie ma wolności bez Solidarności” okazało się samosprawdzającym proroctwem – coraz mniej obecnie społecznej wolności, a coraz więcej – niestety – jedynie partyjnej solidarności. Czy o taką Polskę chodziło?

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto