Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie katrupić błaznów!

Jarogniew Milewski
Jarogniew Milewski
Współczesny błazen. Kolaż domowy.
Współczesny błazen. Kolaż domowy. Jarogniew Milewski
O wibratorach, pieszczoszku Karnowskim, Platonie, Machiavellim, błaznach i groźnym suwerenie, czyli o nas - słów kilka.

Wolność jest łatwiej wywalczyć, niż ją sensownie zagospodarować. Pomyślałem zatem, że skoro już tu piszę te swoje trzy grosze - nie będę się tematycznie rozdrabniał. Skupię się na dwóch tematach. Będę pisał o piersiówkach i o Palikocie. Ponieważ o zepsutej piersiówce popełniłem już dwa, przydługie artykuły, teraz czas napisać drugi o pośle. Żeby było urozmaicenie.

Na wstępie oznajmiam, że nie rozumiem decyzji PO w sprawie Palikota. Nie dociera do mnie. Nie rozumiem w ogóle tego całego zamieszania wokół posła. Nie wiem o co chodzi. Nie pojmuję dziwnego sposobu traktowania dorosłego człowieka, na którego przecież zdecydowała się głosować jakaś tam, (całkiem spora), liczba wyborców. Świadomych przecież swojego wyboru ludzi. Nie rozumiem jak Platforma, w końcu partia o korzeniach liberalnych, może, w kwestii ograniczania wolności słowa, dać się szantażować. Pieszczoszkowi Jarosława K. - niezastąpionemu piewcy IV RP, dziennikarzowi Michałowi Karnowskiemu. Który niedawno dramatycznie krzyczał na łamach Dziennika zwracając się do premiera: "...tylko pan może zatrzymać to szaleństwo ponownego zalewania gnojowicą polskiej polityki. Jako dziennikarze jesteśmy bezradni.". Kto go do tego do diabła upoważnił? Redaktor naczelny? Polscy dziennikarze? Naród? I jeszcze ta gnojowica spływająca po naszej biednej polityce. Fuj!

Jeśli decyzja o karach wynika z sondaży, które są dla Palikota niedobre, to jeszcze gorzej. Bo dowodzi tego, że Tusk ma problem. Nie z Palikotem - z kierowaniem partią. Można mieć zastrzeżenia do sposobu posługiwania się językiem niesfornego posła. Może się nie podobać nadmierne, choć bardzo inteligentne, posługiwanie symbolem czy archetypem. Taszczenie świńskich łbów, wymachiwanie wibratorami, czy posłużenie się publicznie frazą, przez kiboli uważaną za obowiązkową na każdym meczu. A także użyciem przerażających naród słów prostytucja i homoseksualista. Ale do diabła, polityków osądza suweren czyli my - wyborcy. I tylko on - czyli my. My - naród jedynie mamy prawo do sądzenia tych, których wybraliśmy. I niezawisły sąd. Nie żaden klub, komórka partyjna, opozycja, czy komisja sejmowa. Dlaczego tak uważam? Bo praktycznie nie ma zasad uprawiania polityki, które by wskazywały na to jak polityk zachowywać się powinien. Polityk - nie człowiek. O etyce w polityce lepiej nie wspominać. Nadaje się to może na wykład w PAN, ale w jasnej ocenie sytuacji nie pomoże. Konia z rzędem temu, kto odpowie na pytanie który polityk lepszy. Moralnie nienaganny czy skuteczny? Platon czy Machiavelli? Bo - niestety - obie główne filozofie rządzenia paskudnie się ze sobą gryzą.

Pytam kto wyznacza standardy polityki? Czy aby nie ci co ją uprawiają? Bo z pewnością nie dziennikarze. Nie Michał Karnowski od gnojowicy! Czy te lwy z nadwagą z Wiejskiej, które teraz tak głośno ryczą, że standardy polityki są wdeptywane w klepisko, wcześniej nie wpuściły aby ordynusa na salony? Ktoś go ubrał w garnitur, posmarował samoopalaczem, zrobił manicure, a ci budowniczowie nowej jakości, w wypielęgnowaną dłoń wsadzili teki wicepremiera i ministra. Wszystko to robili z jawnym obrzydzeniem, nie patrząc chłopinie w oczy. Ale robili. A nieszczerość się mści. I tym razem też się zemściła. Bo chłop gadał co na salonach usłyszał. Nie dał się wpuścić w maliny, kombinował jak umiał. Po chłopsku. Nie przystawał. I nagle okazało się, że najzwyczajniej w budowaniu nowej jakości przeszkadza. Gdy słuchałem konferencji prasowych, żonie mówiłem: "On ich załatwi. Ofiaruje się, ale przy tym ich wykończy". I załatwił. Podał się na srebrnej tacy. Jak wydepilowany prosiaczek ze złotym jabłuszkiem w ryjku. Oddał swoich wyborców Tuskowi. Choć ten go nawet nie prosił. Prawdziwa ofiara.

Była kiedyś w Polsce, bardzo ważna, szczególnie za Jagiellonów, instytucja błazna. Błazen głównie gadał to co myśli. Prosto w oczy ludziom gadał. Co usłyszał lub na dworze, wyszpiegował, to wykrzyczał. Albo królowi wyszeptał do ucha. I suweren wiedział co knują. A też i dworzanie przed nadmiernym świnieniem w państwie i intrygami się powstrzymywali, bo wiedzieli, że błazen bez skrupułów wszystko suwerenowi wypapla. Musiał mieć błazen specjalny status na dworze. Tknąć go nie wolno było. Tylko sam król mógł go kazać ściąć. Niektórzy głupcy nie traktowali błazna poważnie. Dureń i tyle - myśleli. Ale często bywało, że ten ich inteligencją, jak śliwki czapką, nakrywał. I ważny był. A były czasy, że najważniejszy.

Niepokoją się dziś tak zwani komentatorzy życia politycznego, ile jeszcze błazenad Palikota Ojczyzna nasza umęczona wytrzyma. Kiedy przekroczona zostanie cienka linia, poza którą już nic nie będzie takie jak było. Nawet buraki czy kartofle. Niech się nie boją. Wszystko, my naród, przetrzymamy. My suweren. Bo to my sami sobie taki dwór wybraliśmy na swoje podobieństwo. (Wygląda niestety na to, że ładniejsza i mądrzejsza połowa społeczeństwa w domu została skoro mamy takich pokurczy i partaczy w Sejmie.) I błazna Palikota też wybraliśmy. Tu mogło być gorzej - wierzcie mi.

Jest taka prawidłowość, że czym więcej świństw na dworze, tym błazen nieznośniejszy. Bardziej rozkrzyczany, rozwibrowany i krnąbrniejszy. Nie pozwólmy go ukatrupić tym, którzy chcą jeszcze więcej w polityce świnić. Ale gdyby się kiedyś okazało, że błazen suwerena oszukuje, to go zetnijmy. I wybierzmy nowego.

My naród.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto