Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykły koncert: muzyka z GameBoy'a kontra mezzosopranistka

Marta Szloser
Marta Szloser
Plakat reklamujący koncert Mikro Orchestry i Lidii Visconti
Plakat reklamujący koncert Mikro Orchestry i Lidii Visconti www.mikroorchestra.com
Mikro Orchestra tworzy muzykę elektroniczna, używając konsoli do gier jako instrumentów. Lidia Visconti to mezzosopranistka. 17 stycznia w Klubie Rura we Wrocławiu w ramach projektu „Żywe Kultury Muzyczne” odbył się ich wspólny koncert.

W kwietniu 1989 roku firma Nintendo zaprezentowała pierwszą przenośną konsolę do gier GameBoy, którą stworzył Japończyk Gumpei Yokoi. Z czasem powstawały nowsze, lepsze modele. Ta mała zabawka z kilkoma przyciskami i małym wyświetlaczem znalazła się w rękach milionów dzieci, ale nie tylko. Wbrew pozorom GameBoy służy nie tylko do grania w gry, ale między innymi również do… tworzenia muzyki. Brzmi absurdalnie?

Muzyka z GameBoy’a, czyli słowo o zespole Mikro Orchestra

W 2001 roku w Kłodzku Jarosław Kujda stworzył Gameboyzz Orchestra Project. Ich debiut miał miejsce w maju tego roku podczas IX Międzynarodowego Biennale Sztuki Mediów WRO’01. Początkowo traktowali ten występ jako żart, ale reakcja publiczności okazała się bardzo pozytywna, więc zespół postanowił rozwinąć ten pomysł. Swoją muzykę postrzegają jako zabawę, ale jednocześnie jako ironię w stosunku do artystów sceny elektronicznej używających sprzętu z najwyższej półki, a osiągających przy tym efekty niekoniecznie najwyższej jakości. A przecież żeby tworzyć muzykę wcale nie trzeba nieustannie ścigać się z technologią, wystarczy zwykła kieszonkowa konsola do gier...

Mikro Orchestra jest prekursorem tworzenia muzyki na konsolach do gier, pierwsi na świecie zastosowali GameBoy’a jako instrument muzyczny. I choć ich twórczość jest tak oryginalna i niezwykła, polscy artyści wciąż są bardziej znani za granicą, gdzie często koncertują, niż w rodzinnym kraju.

W skład Mikro Orchestry wchodzą obecnie trzy osoby: Agnieszka Kujda, Jarosław Kujda oraz Mariusz Jura. Ich koncerty to, jak sami mówią, „kiczowaty dźwięk w kiczowatej oprawie wizualnej”, co wbrew pozorom nie ma wydźwięku negatywnego. Wręcz przeciwnie. Zespół dobrze się bawi, a publiczność wraz z nim – i to jest chyba najważniejsze.

„Bo nie tylko bakterie mogą tworzyć żywe kultury!"

17 stycznia w Jazz Klubie Rura we Wrocławiu miał miejsce pierwszy w Polsce koncert Mikro Orchestry po zmianie nazwy i składu w 2006 roku. Gameboy’owej muzyce towarzyszyła mezzosopranistka Lidia Visconti, polska wokalistka mieszkająca w Berlinie. Wydarzenie to odbyło się w ramach projektu „Żywe Kultury Muzyczne” (cykl na wpół improwizowanych koncertów dwóch lub trzech artystów).

Muzyka elektroniczna nie należy, delikatnie rzecz ujmując, do moich ulubionych. Na koncert wybrałam się z czystej ciekawości – jaką muzykę można stworzyć na GameBoy'u i jak będzie ona brzmieć w połączeniu z głosem mezzosopranistki?

Mikro Orchestra vs Lidia Visconti

Początek koncertu był przewidziany na godz. 20.30, ale naturalnie występ nie rozpoczął się zgodnie z planem. Trzydziestominutowe opóźnienie było zapewne celowe, ponieważ sala, w której na początku znajdowało się zaledwie kilka osób, po pół godzinie zapełniła się po brzegi, wręcz przepełniła. Koncert wreszcie się rozpoczął.

Pierwsze dwadzieścia minut należało do Mikro Orchestry. Trójka muzyków stała na scenie ze swoimi konsolami, w tle na ścianie prezentowano barwne projekcje. Głośna muzyka wdzierała się do uszu. Na początku słuchałam z dystansem, w końcu to „tylko” muzyka elektroniczna, ale w miarę prezentowania kolejnych utworów zmieniało się moje nastawienie. Zostałam mile zaskoczona. Gdyby nie ścisk na sali, nie pozostałoby nic innego, jak tylko udać się na parkiet.

Po tym „wstępie” do muzyków przyłączyła się Lidia Visconti. Zderzenie eksperymentalnej muzyki elektronicznej z głosem mezzosopranistki dało niezwykle ciekawy efekt. Początek był bardzo delikatny, głos śpiewaczki cichy, chwilami niemal niezauważalny. Kolejny utwór był senną balladą, ale głos mezzosopranistki przepełniały już silne emocje, które przenosiły się na publiczność. W ostatniej części koncertu zaprezentowano najlepsze utwory. Muzyka była ogłuszająca i energiczna, ale dobrze przemyślana, a niesamowity, przejmujący głos Lidii Visconti, przedzierający się przez gameboy’owe melodie, wywoływał dreszcze. Tak, tego właśnie oczekiwałam!

Muzyka ucichła, pojawiły się oklaski i okrzyki entuzjazmu. Artyści zeszli ze sceny. Na początku koncertu nie było przywitania, na końcu nie było pożegnania. Po chwili ktoś poinformował wciąż czekającą publiczność, że to nie przerwa, lecz koniec koncertu. Szkoda, wielka szkoda, bo miałam ochotę na więcej… Godzina to zdecydowanie za mało.

Podsumowując – czy warto było wybrać się na koncert Mikro Orchestry z Lidią Visconti? Zdecydowanie tak! (Pomijam tu niedociągnięcia organizacyjne i lekki niedosyt) Wrażenia były niesamowite, pomysł połączenia dwóch skrajnie odmiennych stylów w muzyce po raz kolejny okazał się strzałem w dziesiątkę.

Więcej informacji o Mikro Orchestrze można znaleźć na stronie www.mikroorchestra.com (strona dostępna wyłącznie w języku angielskim).

od 7 lat
Wideo

Zmarł wybitny poeta Ernest Bryll

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Niezwykły koncert: muzyka z GameBoy'a kontra mezzosopranistka - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto