Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowa polszczyzna. Ewolucja, czy regres?

Justyna Drozdecka
Justyna Drozdecka
"A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają." Mają, ale nie korzystają!

Już w XVI wieku, Mikołaj Rej podkreślał, jak ważny dla Polaków jest ich język. Co prawda, przez pięć wieków język polski diametralnie się zmienił. Do słownika dodano wiele nowych pojęć, które powstały w związku z nowymi odkryciami, czy wynalazkami. Przez te wszystkie lata, wyodrębniły się także odmiany gwarowe i regionalne.

Jednak prawdziwa rewolucja językowa, rozpoczęła się wraz z erą internetu.
Gdy pokoje rozmów internetowych, tzw. czaty zaczęły bić rekordy popularności, język internetowy zaczął rządzić się swoimi prawami.

Z biegiem czasu, coraz częściej można było spotkać w wirtualnym świecie emotikony i skróty, często zapożyczone z języka angielskiego. O ile, takim językiem posługujemy się tylko w sieci, wszystko jest w porządku. Niestety, coraz częściej wirtualny świat przenika się z realnym.

Kiedyś, młodzież komunikująca się w slangu, rozmawiała po prostu językiem kolokwialnym. Niewiele było zapożyczeń z języków obcych. Dzisiaj Polacy nie mają większych problemów z posługiwaniem się językami obcymi, zwłaszcza angielskim. Dodatkowo, coraz więcej osób, w różnym wieku, korzysta z internetu. Połączenie tych dwóch faktów sprawia, że coraz rzadziej dbamy o poprawny styl wysławiania się, na potęgę skracamy i kolokwializujemy język.
Niestety, w ten sposób powstaje wiele neologizmów semantycznych, które zdecydowanie naszej polszczyźnie nie służą.

Kilka lat temu, jeśli coś było ciekawe, ładne lub modne, było "cool", "trendy", czy "indy". Dzisiaj, za sprawą popularnego na portalach tak polskich, jak i zagranicznych, określenia "epic fail", wszystko jest epickie.

Bardzo przepraszam, ale co ma epika do błędu, porażki, czy z drugiej strony - sukienki, albo butów? "Epicki", według słownika języka polskiego (z którym każdy Polak powinien się zaprzyjaźnić!) znaczy "posiadający cechy epiki, narracyjny".
Język polski, posiada naprawdę wiele słów, którymi można dobitnie określić, że coś nam się podoba, lub nie. Dlaczego więc Polacy, z uporem maniaka, zapożyczają słowa, używając ich nie do końca zgodnie z ich polskim znaczeniem?
Kolejnym przykładem jest używanie słowa "bynajmniej", jako zamiennika "przynajmniej". Oczywiście te dwa wyrażenia, nie mają ze sobą nic wspólnego. Mimo to, są stosowane zamiennie - tak przez młodzież, jak i osoby starsze, wykształcone.

Mimo, że neosemantyzmy są uważane za elementy błędne, często używane trafiają w końcu do mowy potocznej. Może następnym razem, przed wypowiedzeniem jakiegoś słowa, warto sprawdzić jego znaczenie?
Polacy, szkoda tej naszej pięknej polszczyzny!

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto