Przyznaję się bez bicia, że trafiłem na ten film zupełnie przypadkowo. Dowiedziałem się o nim od mojej dziewczyny, która zobaczyła gdzieś jego zapowiedź. Zgooglowałem temat (jak to się teraz ładnie mówi) i lekko zaskoczył mnie fakt, że polska premiera ma miejsce prawie półtora roku później niż premiera światowa. Na dzień dobry niczego dobrego to nie wróżyło, no ale do rzeczy...
"Wyspa zaginionych" przedstawia historię Marii, w której rolę wcieliła się Elena Anaya (znana polskim widzom z takich filmów jak "Wróg publiczny numer jeden", "Van Helsing" czy "Porozmawiaj z nią") i jej 5-letniego synka - Diego. Oboje wyruszają na wakacje na tytułową wyspę Hierro. Wypływają promem w rejs, podczas którego chłopiec znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Policja rozpoczyna bezskuteczne poszukiwania doprowadzając do tego, że zrozpaczona matka po pewnym czasie podejmuje się działań na własną rękę. Zaczyna eksplorować okolice dowiadując się między innymi, że ostatnio zaginął też inny chłopiec. Spotyka także wielu dziwnych, a czasami wręcz przerażających mieszkańców wyspy.
Historia dość banalna, ale z potencjałem na ciekawy thriller, nieprawdaż? Otóż nic bardziej mylnego! Dalej jest tylko jedna wielka nuda, czego wyrazem była moja walka z samym sobą, aby nie zasnąć przed końcem. Film spokojnie mógłby być umieszczony z kategorii dramat lub dramat psychologiczny, bo z dreszczowcem to nie ma on nic wspólnego. Akcja toczy się ślamazarnie, kolejne losy bohaterki są przewidywalne, a zakończenie pozostawia dużo do życzenia. Jedynymi akcentami ratującymi ten obraz są: niezła gra pięknej Eleny i dobra muzyka. Trochę to mało, więc zdecydowanie nie polecam.
W polskich kinach od 20. sierpnia 2010.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?