Mam swoje lata, ale jeszcze nie jestem emerytką. Nigdy nie chorowałam na nic poważniejszego niż grypa czy zapalenie oskrzeli, a jeśli coś takiego przytrafiło mi się raz w roku, szłam do prywatnej lecznicy i za 130 zł. byłam potraktowana jak człowiek, nie jak bydło. Do stomatologa chodziłam prywatnie, płacąc niemałe pieniądze. Do innych specjalistów jak wyżej.
Cały czas jestem zatrudniona i płacę składki ZUS. Nie zawracałam „darmowej” służbie zdrowia głowy swoją osobą. Płaciłam, nie oczekując niczego w zamian.
Do soboty, 28 kwietnia.
Miałam wypadek samochodowy, w którym byłam poszkodowana. Moje auto też zostało rozbite. Zajechał mi drogę człowiek o połowę młodszy ode mnie, ale chwalący się, że na swoim koncie ma przejechane 1,5 mln kilometrów.
Tłumaczył się tym, że mnie nie zauważył. Jechał z żoną i malutkim dzieckiem w foteliku na tylnym siedzeniu. Miał szczęście, że trafiłam w jego przednie drzwi, a nie w tylne, bo ucierpiałoby dziecko, które nie jest winne, że ma ojca pirata.
Próbowałam hamować, ale on wyrósł mi jak spod ziemi, więc całe uderzenie wzięłam na prawą stopę. Wieczorem tego samego dnia zgłosiłam się do SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy). Prześwietlili mnie chyba całą, RTG niczego nie wykazał.
Dziś mija ponad dwa tygodnie od wypadku, a mnie ciągle bardzo boli, pomimo okładów i maści, jakie zalecił lekarz w szpitalu. Lekarz rodzinny skierował mnie na USG stopy. I tu zaczęły się schody. Płacę składki, więc chciałam to zrobić „bezpłatnie”. Najbliższy termin, to 28 czerwca! Poszłam prywatnie, zapłaciłam 150 zł.
Czy ktoś jeszcze mi powie, że służba zdrowia w naszym kraju jest bezpłatna?
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?