Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O idei Festiwalu Łódź Czterech Kultur rozmowa z Bogdanem Toszą

Redakcja
Za dwa tygodnie rusza pierwsza edycja festiwalu Łódź Czterech Kultur. Na kilkanaście dni przed rozpoczęciem imprezy zapraszam do przeczytania obszernego wywiadu z Bogdanem Toszą, dyrektorem Miasta Dialogu.

Mnóstwo dokumentów na biurku z charakterystyczną czterokolorową łódką, niedopita filiżanka kawy, zapełniony spotkaniami terminarz oraz dzwoniący co chwila telefon. Taki twórczy porządek zastałem na placu Wolności, w gabinecie Bogdana Toszy, pełniącego obowiązki dyrektora instytucji kulturalnej Miasto Dialogu.

Na kilkanaście dni przed rozpoczęciem Łodzi Czterech Kultur, oderwałem dyrektora Toszę od jego obowiązków. Oczywiście, aby porozmawiać o festiwalowym następcy imprezy, która od 2002 wrosła nie tylko w kulturalny kalendarz, lecz także w charakter Łodzi. Pytałem też o kondycje łódzkiej kultury, której niedawno zafundowano pogrzeb.

Daniel Siwak: Tak jak poprzednie edycje Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, nowa impreza Łódź Czterech Kultur ma swoje hasło główne - powroty. Panie dyrektorze jaka była geneza powstania akurat tego motywu przewodniego?
Bogdan Tosza: - Myślę, że to całe zawirowanie związane z festiwalem jest dobrym momentem, aby powrócić do idei, która towarzyszyła założycielom Festiwalu Dialogu Czterech Kultur. Dobrze jest w jakimś momencie drogi zatrzymać się i zastanowić skąd idziemy, dokąd idziemy i czego chcemy w tej drodze. Nie ukrywam, że z wielkim zafascynowaniem, z daleka obserwowałem co się działo z tym festiwalem. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że zapraszam do Łodzi ludzi, którzy powracają.

Czyli motyw przewodni przeistacza się w realne zdarzenie?
- Tak. Tutaj powraca Ksenia Starosielska, której dziadkowie są związani z Łodzią. Tutaj powraca Bronisław Maj, który do matury mieszkał w Łodzi i w okolicy placu Wolności zna każdy kamień. Nie bez znaczenia jest to, że do Łodzi wracają zespoły, którymi festiwal w przeszłości się interesował. Mam na myśli na przykład Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy. Do Łodzi powraca Borys Ejfman, który jako choreograf debiutował tutaj. Powodów do powrotów było wiele i uznałem, że jest to najczystsze hasło dla tej edycji.

Próbował pan jakoś nawiązywać do motywów przewodnich z przednich edycji nieistniejącego już Festiwalu Dialogu Czterech Kultur?
- Chciałem inaczej ten (nowy - przyp. autora) festiwal ukierunkować. Zarzuty do poprzednich edycji festiwalu były takie, że był zbyt niszowy. Że odbywał się w środowisku, które interesuje się samym sobą. Że jest zamknięty na łodzian. Te sygnały do mnie docierały i brałem je pod uwagę, ponieważ uważam, że festiwal odwołujący się do wielokulturowości Łodzi wywołuje dyskusję jaka jest dzisiejsza Łódź.

Panie dyrektorze, Festiwal Łódź Czterech Kultur przygotowany zostaje w ekspresowym tempie, jak chyba żadna do tej pory impreza w mieście. Co pan pomyślał w chwili, kiedy powierzono panu misję organizacji nowej imprezy?
- Pierwsza myśl to było zaskoczenie, że władze Łodzi zwróciły się do mnie z tą propozycją. Oczywiście to był strasznie trudny czas, ale dający mi też bardzo dużo satysfakcji. Mogę powiedzieć, że ideą wielokulturowości i zainteresowaniem tymi czterema kulturami żyję od dziesiątków lat.

Na co dzień jest pan związany z Małopolską, przez jakiś czas także ze Śląskiem. Zastanawiam się czy trudno było przestawić się na widza łódzkiego, który może mieć trochę inny gust artystyczny?
- Ja nie mam takiego poczucia, że te środowiska są jakoś tak bardzo od siebie odrębne. Barbara Wałkówna aktorka Teatru im. Jaracza, kiedy mnie odwiedziła w Teatrze Śląskim w Katowicach, powiedziała mi takie stwierdzenie o podobieństwie publiczności. Nie odważyłbym się po tak krótkim czasie powiedzieć, że znam Łódź. Jestem strasznie ciekawy jak na poszczególne wydarzenia podczas festiwalu reagować będzie widownia. Ludzie teatru wiedzą, że widownia jest najtrudniejszym jego elementem, dlatego ja muszę mieć ucho otwarte na wszystko. Doświadczeni dyrektorzy teatrów jeśli się utożsamiają się z teatrem nie zaryzykują tezy, że znają swoją widownię. Widownia jest żywym elementem i zmienia się tak, jak zmienia się życie codzienne.

Czyli nie obawia się pan, że łódzki widz może nie być zainteresowany festiwalem po tych wszystkich perturbacjach?
- Ja starałem się, aby ta konstrukcja festiwalu nie była zlepkiem jakiś moich pobożnych życzeń lub zgłoszeń otrzymanych przez Miasto Dialogu. Te wydarzenia to kompozycja odwołująca się do idei festiwalu. Mam nadzieję, że te przedstawienia teatralne wejdą w interakcję. Mam nadzieję, że "Dybuk" będzie w jakiś sposób korespondował z "Czasem terroru" i "Ostatnim takim ojcem". Jestem przekonany, że "Szyc" wejdzie w rozmowę z "Przypadkiem Iwana Ilicza". W obu przypadkach oglądamy taki mikrodramat w kręgu rodzinnym i to mnie szalenie interesuje, jak na te przedstawienia będzie reagowała widownia. Myślę, że podobnie będzie ze zdarzeniami literackimi, muzycznymi czy filmowymi, bo będą się wzajemnie uzupełniały.

Misja stworzenia nowego festiwalu wielokulturowego na kanwie idei imprezy, którą powołał do życia Witold Knychalski, jest lub może być wyróżnieniem?
- Naturalnie. Jest ogromnym wyróżnieniem. Nigdy nie pomyślałem, że ktoś mógłby powierzyć mi to zadanie. Czuje się wyróżniony i mam nadzieję, że spełnię oczekiwania władz miasta i łodzian.
Moją uwagę w programie festiwalu zwróciły warsztaty dla dzieci - od 7 do 12 lat pod tytułem "Szabatowa uczta dla najmłodszych". To nowa jakość na festiwalu wielokulturowym.
- Edukacja to najważniejsza funkcja w sztuce. Jeśli nie postawimy na to młode pokolenie, to jak później będziemy mieli odbiorcę kultury? Ja zawsze przywiązywałem wielką uwagę do edukacji i jestem przekonany, że te prawdziwe źródła konfliktów znajdują się w niewiedzy. Wierzę, że jeśli młodzi ludzie poznają inne kultury, poznają odpowiedź na inne ludzkie pytania. Chciałem, aby wszystko zaczynało się w tym przedziale wiekowym. Nie wszystko się udało z powodu ograniczeń, ale gdybym mógł, zorganizować warsztaty z pozostałych trzech kultur, to bym to na pewno zrobił. Byłbym ciekaw takiego pokolenia spotykającego się na takich warsztatach.

Wspomniał pan o Ksenii Starosielskiej. Czy jej postać może ukazać widzom festiwalu jakieś nowe historie, horyzonty?
- Zdecydowanie tak. To nie jest tylko spotkanie łódzkiej widowni z nią, ale także jej spotkanie z Łodzią. Ona jest bardzo podekscytowana tym zaproszeniem i bardzo się cieszy, że przyjedzie do miasta, po którym spacerowali jej dziadkowie. Dziadek był nauczycielem łaciny, a babcia miała gabinet stomatologiczny na Piotrkowskiej. Ona będzie szukała śladów miejsc, po których poruszali się jej bliscy. Jestem przekonany, że Łódź zyska na tym spotkaniu.

Czy obszar literatury ma jakieś szczególne znaczenie podczas festiwalu Łódź Czterech Kultur?
- Jeśli statystyczny Polak nie przeczytał żadnej książki w ubiegłym roku to są informacje, od których cierpnie skóra. Moje osobiste zdanie to takie, że zawsze gdzieś brakuje literatury, nie tylko w Łodzi, ale wszędzie.

We wtorek, 14 września na festiwalu mamy wernisaż wystawy "Ludzie Czechowa" oraz występ Kwartetu Śląskiego. Skąd dobór takich imprez na początek?
- Ten cykl rzeźb i rysunków Jacka Waltosia jest po prostu fantastyczny. Sam Waltoś jest jednym z najwybitniejszych współczesnych artystów, znanym pewnie przede wszystkim jako malarz. Ten cykl rysunków, które Waltoś powstający przez wiele lat wydał mi się znakomitym pomysłem, a w dodatku znalazłem sojusznika w postaci pani dyrektor Fuks. Z kolei Miejska Galeria Sztuki i secesyjna willa przy Wólczańskiej wydaje się miejscem idealnym na rozmowy o Czechowie. Co do Kwartetu Śląskiego to dowiedziałem się, że wydają nową płytę, a na niej znajduje się trzech kompozytorów idealnie wpisujących się w wielokulturowość Łodzi.
Festiwal to nie tylko imprezy i ludzie, ale też miejsca. Czym pan się kierował wybierając lokalizacje na imprezy podczas tegorocznego festiwalu?
- Jedno trzeba sobie powiedzieć od razu. Łódź jest niewyczerpanym obszarem do efektownego prezentowania sztuki. Każdorazowo wybierając miejsce, trzeba było pomyśleć, jak bardzo ono pasuje do imprezy, która ma być tam zorganizowana. Efekty zobaczymy już wkrótce.

Nowy festiwal, nowa identyfikacja wizualna. Skąd taka koncepcja?
- Zadanie jest zawsze prostsze kiedy wiemy czego oczekujemy. Mnie bardzo zależało, aby podkreślić związek z Łodzią. Jeśli chodzi o znak graficzny, wybraliśmy go spośród kilku propozycji, i był konsekwencją całej koncepcji. Mam nadzieję, że łodzianom się spodoba.

Zmiana miejsca zamieszkania z Krakowa na Łódź. To była trudna decyzja? Miał pan jakieś momenty zawahania?
- Oczywiście, że nie żałuje, bo jestem teraz zbyt zaangażowany w to, co robię. Oczywiście jest to cena życia rodzinnego, ale w momencie kiedy przychodzi inspirujące zadanie, trudno takiemu zadaniu odmówić.

Jakie były pana pierwsze wrażenia po przyjeździe do Łodzi?
- Zastanawiam się, jak odpowiedzieć na Pana pytanie... Bo ja od dziesiątków lat przyjeżdżam do Łodzi. Ktoś, kto interesuje się teatrem nie mógł nie przyjeżdżać do Łodzi. Pamiętam wiele przedstawień Dejmka, a potem kiedy z Opola przeszedł Bohdan Husakowski, zaczął się intensywny okres odwiedzin Teatru im. Jaracza. Bardzo lubię Łódź i wydaje mi się miastem ciągle nieodkrytym. Używam też takiego określenia, że Łódź jest osierocona przez ten wielki przemysł (włókienniczy - przyp. aut.). Stracił na zainteresowaniu, no i porzucił Łódź i tych wszystkich ludzi, którzy z nim związali swoje losy na długie lata.

A jest jakieś miejsce w mieście czterech kultur, które wywołało na Panu szczególne wrażenie?
- Wizyta na cmentarzu żydowskim była dla mnie ogromnym przeżyciem. Nie zdawałem sobie sprawy, że w Polsce jest takie miejsce.

Na koniec chciałbym zapytać o łódzką kulturę. Niedawno organizowano jej pogrzeb, w którym chowano również Festiwal Dialogu Czterech Kultur. Według pana jest aż tak źle?
- Ja nie rozumiałem tego zdarzenia. Moim zdaniem kultura w tym mieście jest w znakomitej kondycji. Tylko nie można myśleć o niej tylko w sposób eventowy.

Wiadomości24.pl objęły patronat nad pierwszą edycją festiwalu Łódź Czterech Kultur 2010

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto