Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O mojej walce z wiatrakami...

Tomasz Mazur
Tomasz Mazur
Kościół w Gorzędowie.
Kościół w Gorzędowie.
Gdy słyszymy nazwę Kamieńsk od razu myślimy – Góra Kamieńsk. Wiatraki, elektrownia, stok narciarski i tyle. Nic bardziej mylnego. Zapraszam na krótką podróż po gminie Kamieńsk w powiecie radomszczańskim.

Dziś rozpocznę od wizyty w Gorzędowie. Mała miejscowość położona trzy kilometry od Kamieńska. W centrum wioski stoi zabytkowy drewniany kościółek z połowy XIX wieku. Początkowo w tym miejscu znajdowała się kaplica, która następnie została przekształcona w kościół, dzięki staraniom miejscowego dziedzica Józefa Gorszyńskiego. Już kiedyś wspomniałem, takie miejsca mają dla mnie swój niezapomniany klimat. Właśnie wybiła godzina 12. Z kościelnej wieży można było usłyszeć melodię, zwiastującą południe. Jakby ktoś grał, na cymbałkach. Kraków ma swój hejnał, a Gorzędów... tę melodię, którą słyszę do dziś.

Po drugiej stronie ulicy mała murowana kapliczka. Tuż obok pomnik. Na ogromnym kamieniu usytuowano żelazną tablicę. Słońce doskwiera, trudno odczytać. Oddaje hołd trzem młodym ludziom w wieku 20 - 25 lat. Dwóch straciło życie w Wigilię Bożego Narodzenia 1945 roku, zaś trzeci 15 sierpnia 1946 roku. Wszyscy zginęli z rąk oprawców Urzędu Bezpieczeństwa. Na dole widnieje napis "Koledzy KWP, maj 1993 roku".

Kilkanaście metrów dalej mały park. Wśród drzew dostrzegam tajemniczo wyglądający budynek. Tak, to musi być lamus, o którym czytałem. Stanowi pozostałość po zespole dworsko - parkowym rodziny Zarembów z XVIII wieku. Dziś już zaniedbany, przy wejściu widnieje szyld jednego z browarów. Pewnie do niedawna pełnił jeszcze rolę miejscowego sklepu. Z kolei w latach swej świetności mógł być wykorzystywany do przechowywanie cennych przedmiotów, lub też sprzętu gospodarczego a nawet żywności. Z dawnego parku dworskiego także niewiele pozostało, raptem kilkanaście drzew. Łatwo tutaj trafić, wystarczy jechać w kierunku boiska lokalnego klubu piłkarskiego Polonia Gorzędów. W jednym miejscu znajdziemy kościół, lamus, boisko, a nawet remizę ochotniczej straży pożarnej.

Krzywy komin

Jednak to jeszcze nie koniec mojego pobytu w Gorzędowie. Z oddali dostrzegłem wysoki, aczkolwiek delikatnie przechylony komin. Od razu na myśl nasunęły mi się Kielce. Dlaczego? Hm, gdy wjeżdżamy do Kielc od strony Łodzi, po lewej stronie ujrzymy dwa wysokie kominy miejscowej elektrociepłowni. Jeden z nich jest pochylony. Jak mówili sami kielczanie, podobno wzniesiony został przez murarzy z Radomia. Wiadomo od dawna (choć pewnie są to wyolbrzymione historie), że mieszkańcy tych miast nie "przepadają" za sobą, co w pełni uzasadniałoby ten budowlany niewypał. Czy w przypadku Gorzędowa było podobnie? Komin zbudowali murarze z zwaśnionej wioski? Szczerze, nie wiem, choć powątpiewam, aby tak było. To raczej wynik zaniedbania. Do niedawna była to bowiem jeszcze świetnie prosperująca cegielnia. Dziś, niewiele z tej świetności pozostało. Wokół pełno śmieci, zużyte opony, wszystko zarośnięte wysoką trawą. Pozostaje tylko pytanie, jak długo wytrzyma jeszcze "krzywy komin" w Gorzędowie?

Z Gorzędowa udaję się do Kamieńska. Muszę przyznać z niesmakiem, trudności komunikacyjne na tym krótkim odcinku będą doskwierać. Resory trzeszczały co chwila, gdy koła wpadały w kilkunastocentymetrowe zagłębienia w jezdni. Jadący z naprzeciwka samochód dostawczy niemal we mnie wjechał. Kierowca przesadził z prędkością i na mało przyjaznej ulicy nie był w stanie zapanować nad kierownicą. Całe szczęście zdążył wyhamować.

Z historii Kamieńska...

Jestem już w Kamieńsku, mieście którego historia sięga końca XIII wieku. Lecz prawa miejskie Kamieńsk otrzymał dopiero w 1374 roku. Przez kolejne wieki miasto rozkwitało, aż do czasów potopu szwedzkiego. Wówczas w znacznym stopniu uległo zniszczeniu. Dwieście lat później, na mocy ukazu carskiego Kamieńsk utracił prawa miejskie. Powód – udział mieszkańców w Powstaniu Styczniowym. Dopiero w 1994 roku Kamieńsk ponownie uzyskał status miasta. W swojej bogatej historii aż trzykrotnie miasto było dewastowane przez wielkie pożary (ostatni w 1904 roku). Dziś miasteczko liczy niecałe trzy tysiące mieszkańców. W centrum kilka sklepów, kościół, trzy pomniki i pozostałość po dawnej zabudowie. Jest jeszcze remiza strażacka, ale o niej za chwilę.

Spacerkiem po Kamieńsku...

Na początek pomnik Jana Pawła II, tuż przy kościele pw. św. Piotra i Pawła. Pomnik wykonali rzeźbiarze z Krakowa – Irena oraz Andrzej Kołaczyńscy. Jego odsłonięcie i poświęcenie miało miejsce 29 czerwca 2004 roku. Jeszcze przed śmiercią Jan Paweł II został honorowym obywatelem miasta. Przy pomniku każdego dnia spotkać można świeże kwiaty, znicze i ludzi. Zatrzymują się na chwilę, gdzieś w myślach gubią codzienność, po czym ze spuszczoną głową idą dalej. Pamiętają...

Po drugiej stronie ulicy dwa kolejne pomniki. Jeden oddaje hołd poległym żołnierzom polskim w czasie drugiej wojny światowej. Na drugim króluje Tadeusz Kościuszko. Po raz pierwszy pomnik wzniesiono jeszcze w okresie międzywojennym, jednak został zburzony w 1941 roku. Powrót na kamieński rynek zajął Kościuszce okrągłe 50 lat. W 1991 roku na Placu Wolności w Kamieńsku ponownie królował Tadeusz Kościuszko. Uroczystości odsłonięcia połączono z rocznicą 700-lecia Kamieńska. Do dziś pomnik, zwrócony w kierunku kościoła, jest dla mieszkańców symbolem walki o wolną Polskę.

Sto metrów dalej, jadąc w kierunku Bełchatowa, po lewej stronie dostrzeżemy najbardziej kolorowy budynek w Kamieńsku – remizę OSP. Czerwono - białe zabudowania, na samym rogu wysoka wieżyczka. Historia OSP sięga początków XX wieku. Założona została w 1907 roku, zaś remizę wybudowano 19 lat później. Była to w jakimś stopniu konieczność, ze względu na pożary, które często doświadczały miasto. Dziś przy remizie funkcjonuje Dom Ludowy im. Kazimierza Tazbira, kamieńskiego kronikarza i społecznika.

W Kamieńsku spotkać można także pozostałości po dawnych zabudowaniach, które dziś doskonale wkomponowały się w miejski krajobraz. Przykładem może być budynek przy ul. Konopnickiej z przełomu XIX i XX wieku. Ponadto na ul. Kościuszki znajdują się zabudowania z początku XX wieku. Z kolei tuż przy murach kościelnych na ul. Zjednoczenia odnajdziemy domy, które pamiętają jeszcze czasy szwedzkiego potopu. Położone przy ruchliwej trasie 91 mogą mieć dziś problem z przetrwaniem kolejnego potopu, tym razem mechanicznego.

Drzewo widmo...

Kolejny punkt podróży – Pytowice. Około trzech kilometrów od Kamieńska, przecinam "krajową jedynkę" i po chwili jestem na miejscu. Miał być park z zabytkowymi drzewami. Z ulicy widać dawne zabudowania gospodarcze, jeszcze funkcjonują, gdzieś dalej dostrzec można wysokie dęby. Dawniej całość stanowiła własność rodziny Zarębów, dziś zapewne teren prywatny. Słychać ujadanie psów, więc czym prędzej wsiadam do samochodu. W drodze powrotnej do Kamieńska, tuż przy wiadukcie dostrzegam suche, chylące się ku ziemi "drzewo widmo". Delikatnie uderzam dłonią w korę, w środku puste. Na wysokości około dwóch metrów, od strony ulicy, szczątki drewnianej kapliczki. Pozostały tylko ramy i mały metalowy krzyżyk. Poniżej trzy plastykowe niebieskie kwiatki. Po prawej stronie widoczne jest kilkucentymetrowe zagłębienie, jakby od uderzenia pioruna. Być może dlatego drzewo obumarło, podczas gdy wszystkie wokół zielone, pełne życia. Tylko ta kapliczka, przecież miała strzec...

Zapomniani...

Na koniec krótka podróż do Danielowa. Przejeżdżam przez Kamieńsk, potem przecinam "krajową jedynkę". Miejsce, w którym często, zwłaszcza zimą dochodzi do tragicznych w skutkach wypadków. Pomimo, że jest sygnalizacja świetlna, należy uważać. Kilometr dalej skręcam w prawo, mijam Szpinalów, po chwili jestem już w Danielowie. Mała wioska, tuż przy lesie. Na rozdrożu stoi kapliczka. Tuż za nią wzniesienie porośnięte gęstym lasem i wysoką trawą. Dzięki pomocy jednego z mieszkańców udaje mi się odnaleźć w gęstwinie zarośli cmentarz ewangelicki z początku XX wieku, a raczej to, co po nim pozostało. Kilka płyt nagrobnych, pomnik, gdzieś dalej resztki grobów. "Żyła lat 24...", daty – 1925 rok, 1937 rok, i trudne do odczytania niemieckie słowa. Pewnie już niedługo o tym miejscu nikt nie będzie pamiętał. Jak mówi pan Antoni: - Ludzie już większość płyt "wybrali". Leżą gdzieś w podmurówkach, przecież ogrodzenie z czegoś trzeba zrobić. Smutne, ale prawdziwe...

Pora wracać do domu, choć jeszcze chwilkę musiałem przeznaczyć na przyjemności...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto