Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O parciu na stołki, czyli pean na cześć III sektora

MichalTyrpa
MichalTyrpa
Jakiś czas temu Jarosław Gowin i Stefan Hambura zagadnęli mnie, czy przypadkiem nie zamierzam kandydować w najbliższych wyborach do parlamentu.

Jakkolwiek pytanie obu panów traktuję jako wyraz uznania dla mojej skromnej działalności, mimo wszystko nie marzę o zapisaniu się do którejś z partii, ewentualnie o założeniu własnej. Wydaje mi się wręcz, że w zakresie „pogłowia” naszych polityków oraz bogactwa rozmaitych mniej lub bardziej kanapowych formacji i formacyjek, panuje u nas permanentna klęska urodzaju. Trudno się zresztą dziwić. Żyjemy w kraju, w którym o mandat (czasami słuszniej byłoby powiedzieć – o immunitet) parlamentarzysty mogą (skutecznie) ubiegać się nie tylko osobistości, które „u władzy” będąc od dziesięcioleci zdążyły wyostrzyć sobie umysł na przysłowiową brzytwę oraz stworzyć struktury rozmaitych „Starachowic”, ale nawet bohaterowie „Big Brothera” i ludzie skazywani za przestępstwa całkiem pospolite. Jeśli powiem, że ktoś taki, jak niżej podpisany na tym „tle” być może nie zawsze wypada najgorzej, nie będzie to chyba przejawem nadmiernej megalomanii.

Żyjemy w kraju, w którym zwykły obywatel często może odnieść wrażenie, że racją bytu niektórych partii politycznych są nie tyle rzeczywiste potrzeby społeczne oraz charyzma liderów co się zowie, ile ambicje i ambicyjki wtłoczonych w garnitury i naprędce „ukrawaconych” cwaniaków. Fakt, że ów stan jest pokłosiem funkcjonowania w warunkach demokracji medialnej, w której naturalnemu dla polityków „parciu na stołki” towarzyszy wszechogarniające „parcie na szkło”, nie stanowi większego pocieszenia.

Fakt ten stanowić może ilustrację tezy, którą pozwolę sobie niniejszym poddać pod dyskusję: Polsce o wiele bardziej niż polityków, brakuje ludzi III sektora. Świadomych obywateli, których aktywność nie znajdowałaby ujścia jedynie w absorbującej na 150 procent pracy zawodowej, albo w realizowaniu marzeń o jak najszybszej emigracji. Polsce brakuje ludzi rozumiejących, że w demokracji władza publiczna jest s ł u g ą, zaś suwerenem pozostaje Naród. Brakuje jednostek, które nie wchodząc „w politykę”, byłyby zdolne spojrzeć na tę Pospolitą Rzecz w perspektywie wykraczającej poza dwie, trzy kadencje parlamentu.

Jakkolwiek nie raz zżymałem się na arogancję elit, której symbolem jest słynne orzeczenie, iż to "przypadkowe społeczeństwo nie dorosło jeszcze do demokracji" (no właśnie, kto to powiedział?), sądzę, że w Polsce brakuje także świadomych wyborców. Takich, którzy pomimo kłopotów związanych z codzienną walką o byt, zechcieliby oceniać kandydatów na wyższe urzędy wedle kryteriów, wynikających z oglądu spraw w szerszym horyzoncie. A może znalazło by się paru i wśród dzisiejszych dwudziestolatków..?

A na marginesie - może każdy z nas powinien spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: „W jakiej Polsce chciał(a)bym żyć za lat dwadzieścia?”

Jako zdeklarowany przeciwnik „upartyjnienia”, pomimo (a może nawet wbrew) trwającej kampanii wyborczej rad bym się dowiedzieć, co w tej sprawie mają do powiedzenia tak aktywni i świadomi i obywatele, jak Autorzy Wiadomości24.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto