Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O rzezi galicyjskiej, czyli jak umierała szlachta

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
"Rabacja galicyjska z 1846 roku", obraz Jana Lewickiego (1795-1871).
"Rabacja galicyjska z 1846 roku", obraz Jana Lewickiego (1795-1871). Jan Lewicki/Wolno: dzielić się - kopiować, rozpowszechniać, odtwarzać i wykonywać utwór; modyfikować – tworzyć utwory zależne/Wikimedia Commons
"Zdarto z niej suknię i obnażoną powrozami pokrępowaną, rzucono na ziemię (...) Po czem kłuli jej ciało widłami i osękami, póki wśród takich męczarni życia nie zakończyła." - Antoni Tessarczyk

Koniec pierwszej połowy XIX wieku był w Galicji okresem obfitującym w burzliwe, często tragiczne wydarzenia. Jednym z takich wydarzeń, najtragiczniejszym chyba, była rzeź galicyjska, zwana także galicyjską rabacją lub też rzezią tarnowską.

O tamtych dniach oraz atmosferze, jaka panowała wówczas wśród Galicjan, napisał w swym dziele z 1848 roku Antoni Tessarczyk: Już na samym początku 1846 r. tak opowiada P. Lesiecki, brzemienne chmury politycznej burzy zbierały się w obwodzie tarnowskim, szczególniej od północnej strony. Mówiono nawet o kommunistycznych dążnościach, mających na celu całą massę polskiej ludności rozjątrzyć, a pogłoski niespokoiły umysły. Nikt nie wiedział co rzeczywiście się dzieje, wszyscy oczekiwali powstania, a każdy do jego tajemnic był przypuszczony, wyjąwszy osoby nie myślące o niczem więcej jak o gospodarstwie lub rozrywkach polowania. [Rzeź galicyjska 1846 r. czyli szczegółowy opis dokonanych morderstw, rozbojów i łupieztw, wraz z ważniejszymi wypadkami jakie tym okropnym scenom towarzyszyły w związku z intrygami biórokracyi, Antoni Tessarczyk, Kraków 1848].

Powstanie krakowskie

Faktycznie mowa tu o powstaniu krakowskim. Należy przy tym dodać, że narodowy zryw Polaków w 1846 roku był jedynym wymierzonym we władzę trzech zaborców jednocześnie. Polacy wystąpili zbrojnie przeciwko okupantom w Krakowie, na terenach Galicji, Wielkopolski oraz Królestwa Kongresowego. Dziś wobec historycznych faktów oczywistym jest, że
powstanie skazane było na niepowodzenie. Do porażki walczących o wolność Polaków przyczyniły się w znacznym stopniu wydarzenia galicyjskie, inspirowane przez władze zaborców.

Na trzy dni przed wybuchem powstania, Austriacy - dowiedziawszy się o rewolucyjnych planach Polaków - sprowokowali galicyjskie chłopstwo do wystąpienia przeciwko szlachcie. Pierwsze rozboje miały miejsce wieczorem 18 lutego 1846, a masowa napaść chłopów na magnackie dwory, a nawet kościoły, rozpoczęła się dzień później. W bestialski sposób wymordowano blisko trzy tysiące osób, głównie ziemian, urzędników dworskich i rządowych oraz przedstawicieli duchowieństwa.
Sytuacja społeczna Galicji w pierwszej połowie XIX wieku

Żeby zrozumieć wydarzenia sprzed 165 lat, należy wnikliwie przeanalizować sytuację społeczną na ziemiach ówczesnej Galicji. Ciekawą charakterystykę galicyjskiej ludności przedstawia dokument Gubernium Lwowskiego z 1841 roku:

Mieszczanie w większych miastach zamożni i oświeceni bardziej nawet jak szlachta. W małych miastach nie różnią się prawie od włościan pod względem oświaty. Wolni od pańszczyzny mogą zająć się sobą, dlatego w zasadzie umieją czytać. Włościanie dzielą się na trzy grupy: Mazurów, górali i Rusinów. Mazurzy od Krakowa aż po Jarosław są osiedleni. (...) Jest to lud prosty, mało oświecony, poczciwy. Występki lub zbrodnie pochodzą najczęściej z pijaństwa lub nędzy. (...) Wadami ich - to pijaństwo, niechlujność, wstręt do wojska i do nauki, zawziętość w bójkach. (...) Rusini zajmują większą połowę wschodniego kraju. Lud ciemny, krnąbrny, leniwy, zawzięty i zuchwały. (...) Nie lubią panów, nazywają ich Lachami. Są bardzo brudni, mało dbają o swoje gospodarstwa, dlatego bardziej jak inni włościanie Galicji popadają w głód i nędzę.[Unici Polscy, Florentyna Rzemieniuk, Siedlce 1998].

W rzeczywistości w najgorszym wówczas położeniu znajdowali się chłopi pańszczyźniani, choć sytuacja chłopów galicyjskich - mimo, iż nadal ciężka - różniła się znacznie od sytuacji chłopstwa w innych zaborach: Los chłopów w Królestwie Polskim nie był chyba lepszy niż tych w Galicji. Ale w zaborze austriackim od reform józefińskich czy późniejszych, z lat dziewięćdziesiątych XVIII wieku, chłopi mogli dochodzić swych praw przed sądami - wprawdzie tu i ówdzie zasiadali w nich panowie, ale byli także urzędnicy cesarscy przysłani z zewnątrz, którzy niejednokrotnie na złość panom stawali po stronie chłopów - gdy uważali, że są dyskryminowani, pańszczyzna jest zbyt duża, a szarwarki zbyt wysokie. - przypominał w wywiadzie dla "Mówią wieki", Andrzej Chwalba w 2006 roku.

Tak czy inaczej, ciesząc się nawet większymi przywilejami od chłopów z innych zaborów, chłopi galicyjscy szczerze nienawidzili swych panów. Sprawę z tego zdawali sobie doskonale Austriacy, którzy - chcąc pokrzyżować plany polskiej szlachty - wykorzystali chłopską nienawiść do stłumienia powstania w jego zarodku, w czym zapewne pomogła im nikła świadomość narodowa panująca na galicyjskiej wsi w XIX wieku.Początek rzezi

Do dziś nie wiadomo kto dokładnie dał rozkaz do ataku na galicyjską szlachtę. Najprawdopodobniej winnym rozpętania rzezi był ówczesny starosta tarnowski Józef Breinl. Miał on rozpuścić wśród chłopów plotkę, że szlachta planuje przeciwko nim akcję zbrojną, mającą na celu ich wybicie. Pierwsze wystąpienia przeciwko magnaterii miały miejsce już 8 lutego 1846 roku. Opisując śmierć dębickiego hrabiego Dominika Reja, wspomniany już Antoni Tessarczyk tak zrelacjonował atak chłopów na dwór sąsiadujący z domostwem hrabiego:

W dniu 18 lutego chłopi uderzyli na sąsiedni zamek, będący własnością obywatela Onufrego Wolskiego. Hasło już dane, piekielne jędze wystąpiły! Chłopi szturmowali zamek z całą zaciekłością, ale mężny opór znaleźli, bez rozlewu krwi nie obeszło się, zamek od grabieży i łupieztwa ochroniony.

Następnego dnia, chłopi zorganizowani już w większe grupy, poczęli atakować kolejne domy szlacheckie, kościoły i urzędy, ale także niewielkie oddziały powstańcze, które zmierzały już wówczas do Krakowa.

Szlachta zaalarmowana wiadomościami dobiegającymi z sąsiednich miejscowości, zaczęła przygotowania obronne. Takowe powziął także hrabia Lesiecki, którego relację odnaleźć można w przytoczonym już dziele Antoniego Tessarczyka Rzeź galicyjska 1846...: Wziąłem się do silnego zabarykadowania głównych drzwi, poznosiłem w tym celu meble ze wszystkich pokoi, aby przynajmniej być w stanie pierwszy napad szturmującego tłumu wytrzymać. Północ już była, gdy wszystkie moje przygotowania do walecznego oporu ukończone zostały, nabiłem dwie dubeltówki i czekałem z bijącem sercem przy oknie tłumu z swojemi narzędziami nadciągającego..

Ostatecznie, hrabia Lesiecki zdołał swe życie uratować, skacząc w ogień buchający z komina i w kominie tym chowając się, aż do czasu, gdy Chłopi dom jego opuścili. W tym samym czasie, jak wspominał - "barykady już były zdobyte; cała ta horda chciwa łupów i krwi ludzkiej, plądrowała już po przyległych pokojach".
Tyle szczęścia, co hrabia Lesiecki, nie miał niestety bogaty właściciel ziemski Onufry Wolski, którego dom jako jeden z pierwszy został zaatakowany przez rozwścieczonych chłopów. Po nieudanym ataku 18 lutego, następnego dnia, lepiej uzbrojeni już chłopi zdecydowali się zaatakować po raz kolejny, by dokończyć złowieszczego dzieła mordu zniszczenia.

Wolski, zdając sobie sprawę z tragicznej sytuacji w jakiej się znalazł, nie mogąc liczyć na żadną pomoc, opuścił swój dwór wraz z małżonką. Brnąc pośród nocy przez zaspy śnieżne, dotarli do okolicznego lasu. Pani Wolska, zmęczona wydarzeniami dnia poprzedniego oraz pieszą tułaczką, straciła wtedy wszelkie siły. Wolski zostawił swą żonę i udał się przez las do oddalonej o kilka kilometrów Tarnowa, skąd pragnął powrócić jej z pomocą. Niestety, jak czytamy w opracowaniu Tessarczyka, "w klęczącej postawie, o sosnę opartą, z wyciągnionemi do modlitwy rękami, znalazła ją teraz zgraja krążących złoczyńców, blizką śmierci, i powlekła do domu za lasem". Zgrozą napawa opis ostatnich chwil życia pani Wolskiej: (...) zdarto z niej suknię i obnażoną powrozami pokrępowaną, rzucono na ziemię. W tym stanie zostawała znaczny przeciąg czasu, wystawiana na najochydniejsze najgrywania, śmiechy i szyderstwa. Po czem kłuli jej ciało widłami i osękami, póki wśród takich męczarni życia nie zakończyła.

Podobny los spotkał Onufrego Wolskiego. Przebywszy niemal całą drogę, napotkał na skraju lasu hordę żądnych krwi chłopów, od których nie mógł zaznać litości: Było to pod lasem na przeciw kuźni kowala, między Tarnowem i Pilznem, gdzie buty pięściami, tłuczony cepami, kłuty widłami, splwany, spoliczkowany wśród okropnych męczarni życie zakończył pisze Tessarczyk.

Jak dalej podaje autor opisu wydarzeń z 1846 roku, przedstawiając śmierć państwa Wolskich, "oboje więc przestali żyć w tejże samej godzinie i jednaką zginęli śmiercią, nie wiedząc nic o wzajemnym okrutnym losie".

23 lutego 1846 roku chłopi zaatakowali dwór w Prusieku. Jego właściciel - Jan Laskowski, który cudem uszedł z życiem, tak później opisał tamte tragiczne wydarzenia w książce z roku 1848 "Napad na Dwór w Prusieku, Cyrkule Sanockim, zamieszkały przez dzierżawcę Jana Laskowskiego, przez chłopstwo Niebieszczan, Morochowa, Poraża i Prusieka, uzbrojonego w cepy, kosy, pałki, na dniu 23 Lutego 1846 i dopełnionego gwałtu: Cepy, pałki, siekiery leciały jak las na moją głowę i osobę. (...) Konwulsyjnie zbity, zranioną głowę mając, padłem na ziemię, tak szczęśliwie, żem porwał za sobą trzymanego chłopa, któren będąc ranny padł na moja głowę i piersi i zasłonił od ciosu, który by mi zadał śmierć. Później zawleczono mnie na sanie (...) Tam mi wyłamano palce u drugiej ręki i nożem czy szkłem przerżnięto. Dopiero go wtedy puściłem. Następnie związano mnie do sań tak, że ledwie piersi mi nie pękły. Dopiero młócili na saniach jedni, a drudzy wybijali okna, drzwi, szafy, komody i szabrowali.

Rzeź trwała do połowy marca. Chłopi w niezwykle bestialski sposób mordowali swoich dziedziców, odpiłowując im głowy, poddając najwymyślniejszym torturom cielesnym. Austriacy płacili nawet nagrody chłopom za ich nikczemne występki. Ulicami Tarnowa, gdzie do budynku starostwa zwożona rannych i pomordowanych, płynęła krew. Wielu rannych zabijano już w samym Tarnowie, bo za zabitego szlachcica płacono dwukrotnie więcej niż za szlachcica jedynie rannego.

Wraz ze stłumieniem powstania krakowskiego, galicyjscy chłopi przestali być potrzebnie zaborcom. Ci ostatni zresztą zaczęli martwić się o rosnącą siłę ruchu chłopskiego, który nieraz zresztą podnosił rękę także na władze austriackie, zabijając i rabując cesarskich urzędników.

Austriacy przystąpili więc do masowej pacyfikacji galicyjskiego chłopstwa, aresztując, a następnie przesiedlając zbuntowanych chłopów. Powróciła znowu pańszczyzna, a sytuacja chłopów zmieniła się tylko nieznacznie. Jedynym nowym przywilejem, którym po galicyjskiej rzezi, mogli się oni cieszyć, była możliwość pisania skarg na swoich panów do sądów cyrkułowych (okręgowych).

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto