Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O tym, co tkwi w głębi duszy. "Bez retuszu. Więzień czerwonego terroru"

Ewa Bo
Ewa Bo
Okładka książki
Władysław Cehak w książce "Bez retuszu. Więzień czerwonego terroru" pokazuje mało znany świat łagrów, pełen okrucieństwa i śmierci.

Bohaterem powieści Władysława Cehaka jest Andrzej Krasicki, jednak z przedmowy napisanej przez syna autora, dowiadujemy się, że tak naprawdę to Cehak skrywa się pod tym pseudonimem. Jego słowa uświadamiają trudności jakie miał, aby wytłumaczyć nawet rodzinie, lata upokorzeń i poniżenia spędzone daleko na wschodnich terenach Związku Radzieckiego.

Oszczędzę cytowania opisów nędzy, głodu i poniewierki. Są one bardzo wstrząsające i do głębi przejmujące. Pisarstwo Władysława Cehaka wyróżnia się oryginalnością żywej narracji. W jego relacjach jest mnóstwo naleciałości gwarowych, fachowego słownictwa wojskowego,wyrażeń potocznych i urzędniczego żargonu. Od pierwszych stron widać, że napisał tę książkę ciężko doświadczony przez los człowiek, który zna życie od podszewki. Ale, żeby było to do końca jasne, nie ma w jego wspomnieniach tak wielkiej goryczy i potencjału zemsty, jaki można zauważyć w wielu podobnych wypowiedziach skrzywdzonych przez tych ze Wschodu czy Zachodu, ocalałych z wojennej gehenny Polaków czy Żydów.

Czytając książkę: "Bez retuszu" (ze znaczącym podtytułem "Więzień czerwonego terroru"), odnosi się wrażenie, że ów pisarz i pilot, Władysław Cehak, pielęgnował w sobie wspomnienia z najpiękniejszego okresu życia – z lat młodości. I nie potrafi ich zatrzeć okrucieństwami żadna wojna, ani zabić najstraszliwszy terror. Na samym wstępie poznajemy opis nierównego starcia polskich samolotów "Czapla" i "Karaś" z niemieckimi myśliwcami i kluczem bombowców Luftwaffe, podczas kampanii wrześniowej. Chociaż jest to straszny, bezwzględny pojedynek pilotów walczących na śmierć i życie, autor używa wymyślnych metafor, kreśląc przed oczami czytelnika panoramę godną pędzla najlepszego malarza.

Masywne sylwetki Dornierów i zwinne Messerschmitty wzbudzają równocześnie strach, ale i podziw ze względu na możliwości, jakie pokazują w bezpośrednim starciu z polskimi myśliwcami. Za to nasze "Jedenastki" i "Karasie" ukazane są przez pisarza we współdziałaniu pilotujących je ludzi pozbawionych łączności radiowej. Doświadczenie, intuicja, wspaniała inteligencja, a przede wszystkim wyobraźnia i fantazja Polaków, spowodowały o wiele mniejsze straty, niż te, które spowodowali Niemcy. Nikt inny poza bezpośrednim uczestnikiem tych walk nie mógł opisać ich tak wiernie i dokładnie, jak niejeden wytrawny reporter frontowy. W rozdziale zatytułowanym "Preludium" wszystko jest podporządkowane obrazowi walki powietrznej i uczestników przegranej z kretesem bitwy powietrznej. Czuje się autentyzm tej relacji i znajomość tematu, o których autor pisze.

Władysław Cehak miał dar pisania i dzięki temu wiernie i sugestywnie przekazuje nam ważne wydarzenia: opowiada o ucieczce z niewoli i tułaczce w drodze do Ojczyzny, czym był w sowieckim imperium głód i ubóstwo. Z zapartym tchem czyta się o losach pilota, któremu trzeba amputować kończynę. I chociaż lekarze nie dają mu szans na przeżycie, udaje mu się przezwyciężyć największe kryzysy.

Więzień łagrów miał powody nienawidzić swoich prześladowców i katów.
Potrafi jednak zauważyć wśród otaczających go ciemiężców,
nieszczęśliwych Żydów i Rosjan, a także przesiedlonych przez Stalina Niemców, którzy cierpią podobnie jak on i polscy towarzysze jego niedoli. Prawda nie ma jednego wymiaru. Narodowość określa nas, ale nie determinuje wszystkich naszych poczynań. Zdarza się, że człowiek potrafi się wznieść ponad regulamin, ideologię, a nawet ryzykując życiem wspomóc kogoś powszechnie uważanego za wroga.
Zanotował więc w tej opowieści każde dobre słowo i każdy dobry uczynek, jakie pomogły mu przetrwać najcięższy okres. Po nieudanej próbie przekroczenia granicy, aby dostać się na Węgry, trafia wraz z przyjacielem do sowieckiej tiurmy. W grudniu 1940 roku, znalazł się w Kraju Krasnojarskim, wśród więzionych w łagrze rodaków. Kiedy człowiekowi wydaje się, że już nie ma sił ani nadziei, ludzka i życzliwa postawa wobec bliźniego, przywraca wiarę w ludzi. Taka jest między innymi wymowa książki o wojennych przejściach pilota Andrzeja Krasickiego.

Po wyzwoleniu (podobnie jak wszystkich lotników) otacza go atmosfera podejrzeń o zdradę i szpiegostwo. Postanawia udać się za Ocean. Mógł to zrobić dopiero w 1975 roku i ucieczkę tę przepłacił rozstaniem z dziećmi i małżonką, która nie zdecydowała się podążyć w ślad za nim. Rozpoczął więc życie z nową kobietą, a później zaczął uczyć latać swojego kolejnego syna.

Na końcu książki jest zamieszczony słownik terminologii używanej na kartach książki przez lotnika, któremu te nazwy nie są obce, ale dla cywila mogą brzmieć niezrozumiale. W przedmowie syn pisarza zdradza kulisy powstawania tej niezwykłej książki, która mogła wcale nie ujrzeć światła dziennego. Odziedziczył setki powielonych i oryginalnych egzemplarzy, luźnych nie ponumerowanych kartek, które (z wyjątkiem jednej) udało się mu skompletować i właściwie pogrupować.

Dobrze się stało, że na półkach księgarskich pojawiła się osobista relacja pilota, uczestnika walk i świadka historii. Warto ją poznać i zobaczyć jak to wszystko wyglądało naprawdę.

"Bez retuszu. Więzień czerwonego terroru"
Autor: Cehak Władysław
Wydawca: Rebis Dom Wydawniczy
stron 496

Znajdź nas na Google+

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto