Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obce matki też płakały

Zbigniew Sypień
Zbigniew Sypień
Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Polish_farmers_killed_by_German_forces,_German-occupied_Poland,_1943.jpg&filetimestamp=20070618204940
Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Polish_farmers_killed_by_German_forces,_German-occupied_Poland,_1943.jpg&filetimestamp=20070618204940
Gdy ucichły wojenne wichry, gdy Opeln stawało się Opolem, Glatz - Kłodzkiem, na stole paliła się świeczka, obok stała fotografia uśmiechniętego chłopca w niemieckim mundurze. Są takie cierpienia innych, że odbieramy je jako swoje...

Obce matki też płakały. Ta historia jest prawdziwa, napisana sercem i współczuciem...

Historia z czasów, gdy Ziemie Odzyskane na mocy decyzji politycznej Wielkiej Trójki przeszły, kosztem utraty Ziem Wschodnich pod jurysdykcję Polski. Ziemie te - dawne księstwa śląskie i inne - traciliśmy przed wiekami, ulegały one stopniowej germanizacji, gdy z różnych przyczyn wzrok polskich królów skierowany był na Wschód.

Ucichły wojenne wichry... Zaczął się czas lizania ran... Nowy rząd wzywa Polaków do zasiedlania przyznanych nam Jałtą ziem. Przyjezdżają transporty repatriantów z Kresów, górników z Francji, żołnierzy od Andersa, niewolników z obozów niemieckich, z Syberii i Kazachstanu.

Urząd repatriacyjny PUR starał się jakoś napływające rzesze rozlokować. Był taki czas,
gdy obok siebie z konieczności mieszkali ci, których z ich rodzinnych domów wypędzono,
z tymi, którzy nie ze swojej indywidualnej winy musieli swoje domy wkrótce opuścić. Krzywda ludzka ma wiele twarzy...

***
Może tę historię rozpocznę tak:
Trochę przyjemności. Pęczniejący brzuch. Słychać już bijące serduszko. Jakieś nudności, jakieś obrzęki, ale trzeba przez to przejść, to tylko 9 miesięcy. Wnet pojawi się nowy, malutki
człowieczek. Nim się urodzi, ile marzeń i ile troski. Żeby najlepiej był to pierwszy chłopiec, ale jeśli nie, to najważniejsze, by dziecko było zdrowe. I wreszcie rozwiązanie. Cierpienie kobiety i pierwszy krzyk niemowlaka. Hurra! Jest chłopiec! Cieszy się ojciec i opija to wydarzenie z kolegami.

Latka lecą; kończy się dzieciństwo, szkoła i już o zucha dopomina się wojsko. Tu dadzą mu w kość; nauczą maszerować, salutować, strzelać. Maminsynek przekształca się w żołnierza, który bez szemrania wykona każdy rozkaz. Bogiem jest kapral i sierżant. Przez ćwiczenia do doskonałości. Im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju - mawiają! Padnij, powstań, padnij, powstań, czołganie. Och, mamo, po co mnie urodziłaś, by teraz kapral znęcał się nade mną.

I tak było lub nadal jest w każdej armii świata. Wybijają rytm żołnierskie buty w takt marsza. Przysięga wojskowa, orkiestra, sztandary. Jesteśmy gotowi bronić ojczyzny! Ale wiadomo, żołnierze to tylko mięso armatnie. Świat nie ma chwili spokoju. Zawsze gdzieś jest wojna i leje się krew. Dla jednych są wojny sprawiedliwe, dla drugich niesprawiedliwe.

Nie ma większej tragedii, gdy w jakimś kraju pojawi się nawiedzony polityk, który na bazie ogólnego niezadowolenia, swoją kłamliwą ideologią porwie i ogłupi naród - nadchodzi wtedy
czas apokalipsy - rewolucja lub wojna. Niech przykładem będzie tu tylko XX wiek. Wiek dwóch wojen światowych, rewolucji, gdzie życie straciły miliony żołnierzy i cywilów. Wylano morze krwii i morze łez...

Opowiem tu taką krótką historię, jaka zdarzyła się naprawdę w czasie powojennym, gdy niemieckie Opeln stawało się Opolem, Glatz – Kłodzkiem, a wieś Peterwitz – Stoszowicami. W tych to Stoszowicach, po tułaczce najpierw transportem z Nadwórnej na Pomorze Zachodnie, do zmasakrowanego twardą obroną Niemców miasta Chojny, potem nie mogąc tam wytrzymać od nieprzeliczonych komarzych rojów, drugim transportem w ramach łączenia rodzin, wujostwo
Rowińskich z małym dzieckiem zajmuje mieszkanie w domku, w którym są jeszcze dwie rodziny niemieckie. Jedna to rodzina Hipnera, bednarza z browaru z dziećmi, dwójką małych chłopców,
druga murarza Rycharda Pitzaz żonąi córką Lizą – starsi już ludzie, biedni wyrobnicy uwłaściciela dominium.

Wujek - Franek Rowiński nie chce gospodarstwa; jest doskonałym mistrzem malarskim i w tym fachu potrafi utrzymać rodzinę. Jego koledzy, którzy pozajmowali już domy w Kudowie i Lądku zachęcają go do przyjazdu, gwarantują dobry niezajęty domek. Ale tu trafia na zdecydowany opór żony Bronisławy, która ma niezachwianą pewność, że na pewno prędzej czy później wszyscy wrócą do swoich domów pozostawionych na Wschodzie. Tak jest - ciocia Bronia
z malutkim Rysiem nie chce już żadnych przenosin! Transportem z Nadwórnej jechali kilka tygodni razem z rodziną Hanusów, ciesząc się, że ci wieźli ze sobą krowę i maluchowi nie brakowało mleka. Teraz, po przyjeździe z Chojny do Stoszowic, ma już dach nad głową – mały pokoik z kuchnią i żadnych przeprowadzek sobie nie życzy. Niech sobie wille zajmują inni.

Jak już wspomniałem, Polacy z różnych stron Polski, w większości przesiedleńcy zza Buga i Sanu, gnani wiatrem historii, pozajmowali już gospodarstwa rolne i gospodarzą z byłymi, niemieckimi właścicielami. Front tu nie dotarł, nic nie jest zniszczone. Ziemia dobra i urodzajna. W wiosce jest zabytkowy, średniowieczny zameczek rycerski. Jego właściciel miał dużo pola- dominium, uprawianym przez najemników.

W Stoszowicach, jak i w każdej innej tu miejscowości, stał pomnik upamiętniający poległych za Vaterland w pierwszej wojnie światowej - żołnierzy z Peterwitz. Podczas tej drugiej - światowej, wywołanej przez Hitlera, każde zawiadomienie rodziny o śmierci syna odbywało się z honorami. Urzędnik z Gestapo z wielką pompą ogłaszał, że taki to a taki poległ bohatersko za ojczyznę i rodzina powinna być dumna, że wychowała takiego bohatera.

Tak było na początku, gdy Niemcy prawie bez wystrzału zajmowali coraz to inne państwa, jak Austrię, Czechy i potem, gdy po krótkich, miesięcznych bojach padła Polska i Francja. Jak też na początku fantastycznych, błyskawicznych zwycięstw w Rosji, gdy Rosjanie tysiącami poddawali się bez walki, a wkraczających Niemców na Ukrainie jak wyzwolicieli witano transparentami oraz chlebem i solą (!)

Ale to się dość szybko skończyło. Opór tężał. Coraz częściej, a potem prawie codziennie urzędnik nosił do kogoś zawiadomienie o poległym żołnierzu; na takim czy innym froncie, a frontów było coraz więcej. Gdy odwroty, wprawdzie zawsze "na z góry zaplanowane pozycje"
-stawały się coraz częstsze, ginęło tych żołnierzy coraz więcej. Gdy pojawiał się na ulicy wiadomy urzędnik, kobiety mdlały, dopiero gdy mijał dom - oddychały z ulgą... Tych zawiadomień przybywało lawinowo - pogarszając morale s

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto