Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oblicza sprawiedliwości dziejowej

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Funkcjonariusze i zwolennicy IPN martwią się o jego przyszłość. Mają jej zagrażać kłopoty lokalowe instytutu, które jawni i ukryci wrogowie mogą wykorzystać, by doprowadzić do jego likwidacji. Gdyby tak się stało, byłoby bardzo dobrze.

IPN jest organem o bolszewickim obliczu powołanym do tępienia wrogów ludu, którymi w tym przypadku są tajni współpracownicy bezpieki, popularnie oznaczani skrótem TK. Jako współcześni wrogowie ludu są oni wydzieloną kategorią ludności, wobec której nie ma zastosowanie prawo obowiązujące ogół obywateli demokratycznego państwa. TK podlegają lustracji.

Pojęcie lustracji kojarzyło się dawniej raczej z obrazkiem przedstawiającym starszego sierżanta, który stojąc przed frontem kompanii sprawdza, czy szeregowi mają wyczyszczone buty, przyszyte i zapięte guziki itp. W IPN lustrują prokuratorzy, a rezultaty ich archiwalnych dociekań weryfikuje sąd – zupełnie jak w normalnym przewodzie. Tyle że „prokurator” i „sąd” są tutaj
kamuflażem skrywającym ich prawdziwą rolę. Prokurator IPN jest archiwistą mającym stwierdzić, czy oskarżany delikwent był czy nie był TK. Sąd lustracyjny nie orzeka o winie i karze za określone czyny, tylko sprawdza, czy podejrzany nie kłamał. Jakie przestępstwa TK mógł popełnić – nie interesuje ani prokuratora, ani sądu. Grzech kłamstwa lustracyjnego nie jest jednak bezkarny, jak twierdzili architekci procedury lustracji. Wyrok zapada w trybie administracyjnym – na zasadzie czy podejrzany był czy nie był TK. Jeśli był -otrzymuje „z automatu” zakaz sprawowania funkcji publicznych przez dziesięć lat - dla każdego kłamcy po równo. Jest to oczywiście o wiele mniej niż dziesięć lat zsyłki z niewinność aplikowane w innym miejscu i czasie, ale twierdzenie, że nie jest to w ogóle kara, jest oczywistą nieprawdą. Ustawa lustracyjna oferuje ludziom zaliczanym do kategorii TK także możliwość przyznania się, odbycia rodzaju świeckiej spowiedzi, która całkowicie oczyszcza z grzechu służenia wrażemu reżimowi.
Publikacje i przecieki z IPN zawsze towarzyszyły sporom politycznym, służąc do poparcia argumentacji jednej ze stron, a jest nią, co zrozumiałe, prawica. Wystarczy przypomnieć wystąpienie wyposażonego w takie materiały posła Arkadiusza Mularczyka przed Trybunałem Konstytucyjnym, a zwłaszcza skandaliczne, jeśli nie wręcz karygodne, utrącenie kandydatury Andrzeja Przewoźnika na szefa tej instytucji przy pomocy karteluszka pochodzącego z tego samego źródła.

Ojcowie chrzestni lustracji obiecywali, że dzięki tej procedurze cały naród przeżyje katharsis, dozna oczyszczenia i wyzwolenia z mroków przeszłości i wkroczy w świetlaną przyszłość. W rzeczywistości dzieje się coś przeciwnego – każda afera lustracyjna zanieczyszczała atmosferę życia społecznego kraju większą lub mniejszą porcją jadu. Lustracja miała też zabezpieczać przed możliwością szantażu TK ze strony wiadomych służb. Nic jednak nie słychać, żeby skorzystały one z tak prostej metody werbunku – mogą korzystać z bardziej wyrafinowanych sposobów, przed którymi lustracja, w każdym razie ta lustracja, nie chroni. Penetrowanie zasobów IPN miało wzbogacać naszą wiedzę historyczną, a ponadto służyć patriotycznemu wychowaniu pokoleń urodzonych po 1989 roku. Nawet ludzie rozczarowani praktyką lustracji przebąkują, że w publikacjach IPN można jednak znaleźć wiele pożytecznych i ciekawych informacji. Użyteczne informacje można znaleźć nawet w I wydaniu Wielkiej Encyklopedii Radzieckiej, w której obok objaśnienia, że Watykan jest światowym centrum reakcji i zabobonu znajdziemy mnóstwo całkiem wiarygodnych informacji o świecie i ludziach. Nikt jednak nie będzie twierdził, że to monumentalne dzieło w całości jest źródłem wiarygodnym. Baza badawcza IPN jest zbyt wąska, by mogła być podstawą poważnych badań historycznych, może co najwyżej służyć do poznania metod działania tajnych służb PRL-u. Ale nie to jest przecież celem dociekań historyków tej instytucji. Ich celem jest wyłuskiwanie TK i opisywanie oraz ściganie komunistycznych zbrodni.
Mimo rozczarowujących doświadczeń z minionych lat działalności IPN nie brak aktywistów lustracji, marzących o poszerzeniu jej zakresu. Taką inicjatywą było „wykradzenie” spisu zasobów Ministerstwa Prawdy, gdzie domniemani donosiciele mieszali się z ofiarami inwigilacji. Równało się to rzuceniu owych słynnych zasobów na żer plotkarzy i oszczerców. Wykonawca tej operacji, a był nim – co warto przypomnieć - Bronisław Wildsztein, twierdził, że spełniał swój dziennikarski obowiązek, zaspokajając gorące pragnienie poznania prawdy ożywiające nasz naród. Niewinne ofiary prześladowań tajnych służb pocieszał, że mogą przecież uzyskać potwierdzenie swej niewinności w IPN-nie, które rozwieje wszelkie niesłuszne podejrzenia. Tu przypomina się jedna fraza z jakiegoś tekstu Janusza Głowackiego, w której cieszy się, że może spacerować „bezpiecznie noc całą Nowym Światem z dowodem osobistym w ręce.”. W nowych realiach mogłaby ona brzmieć: „...spacerować z czystym sumieniem Nowym Światem ze świadectwem IPN w zębach.”

Nawet ci, u których takie i podobne praktyki budzą szczerą odrazę, rzadko ważą się kwestionować samą zasadę lustracji. Co najwyżej chcieliby ją udoskonalić, jak kiedyś doskonalono socjalizm. Ma ona też wcale licznych zwolenników „w masach” ożywionych zapewne autentycznym pragnieniem sprawiedliwości. „Masy” zapewne nie zdają sobie sprawy, że w tym przypadku nie chodzi o zwykłą ludzką sprawiedliwość, lecz o sprawiedliwość dziejową. Nie pamiętają, że ta uwodzicielska idea ukazywała już swoje mroczne oblicze przy próbach wcielenia jej w życie.

Przeważająca w owych masach opinia, że IPN jest organem sprawiedliwości dziejowej, słusznej odpłaty za zbrodnie komunizmu, pozwala mieć nadzieję, że tej dziwacznej instytucji demokratycznego państwa nic się nie stanie.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto