Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Obrona Częstochowy". Najlepsza adaptacja eposu Sienkiewicza

Adrianna Adamek-Świechowska
Adrianna Adamek-Świechowska
Jadwiga Janczewska, Obrona Częstochowy. Opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. „Potop” Henryka Sienkiewicza, Wydawnictwo Polihymnia, Lublin 2013
Jadwiga Janczewska, Obrona Częstochowy. Opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. „Potop” Henryka Sienkiewicza, Wydawnictwo Polihymnia, Lublin 2013 okładka książki
Bogato ilustrowana edycja „Obrony Częstochowy” Jadwigi Janczewskiej stała się faktem dzięki Towarzystwu im. Henryka Sienkiewicza. Do czytelników trafia niebywała rzadkość – artystyczna adaptacja fragmentów „Potopu” Henryka Sienkiewicza.

Znamieniem ogromnej poczytności i artystycznych wartości Potopu (podobnie jak i innych części Trylogii) Henryka Sienkiewicza było opracowywanie przeróbek tego arcydzieła dla ludu i młodzieży. Mnożyły się one wraz z kolejnymi edycjami pierwowzoru, by zaspokoić potrzeby czytelnika niewyrobionego. Wśród uproszczonych, skróconych wersji wszystkich powieści historycznych wyróżnia się przeróbka, jakiej dokonała szwagierka i powierniczka pisarza, siostra jego pierwszej przedwcześnie zmarłej żony, Jadwiga Janczewska. Jest to adaptacja najsławniejszych fragmentów Potopu – dziejów obrony jasnogórskiego przybytku podczas najazdu szwedzkiego w 1655 roku za panowania Jana Kazimierza.

Książka ukazała się dwukrotnie w 1897 i 1902 roku pod długim tytułem Obrona Częstochowy. Opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. „Potop” Henryka Sienkiewicza przez S.J. Dzięki Wydawnictwu Polihymnia i Towarzystwu im. Henryka Sienkiewicza otrzymujemy oto współczesne wydanie tej książki, opatrzone wstępem Lecha Ludorowskiego, inicjatora wznowienia cennej publikacji oraz posłowiem Anny Wzorek, a także niezbędnymi objaśnieniami. Wydanie otrzymało wyjątkową szatę edytorską, której częścią jest liczny zespół ilustracji, będących fotokopiami dzieł malarskich ze zbiorów klasztoru jasnogórskiego. Po raz pierwszy książka ukazuje się pod faktycznym nazwiskiem autorki, a nie inicjałem, odnoszącym się do jej panieńskiego nazwiska (co było przyczyną błędnego przypisania tego tekstu przez bibliografów innej osobie Janinie Sedlaczkównie, redaktorce z wykształceniem pedagogicznym.

O ile większość przeróbek dzieł Henryka Sienkiewicza powstawała z inicjatywy adaptatorów pisarzowi obcych, o tyle ta została opracowana przez osobę mu bliską i na jego życzenie. Książkę uznaje się za najlepszą adaptację jasnogórskiego epizodu Potopu – taką „jakby ją sam Sienkiewicz ułożył”. Wprawdzie Jadwiga Janczewska nie była literatką, jednak cenił ją autor Bez dogmatu ze względu na jej zmysł humanistyczny i estetyczny. Niejednokrotnie konsultował z nią swoje zamiary twórcze, liczył się z jej zdaniem. O okolicznościach powierzenia jej niełatwego zadania przerobienia powieściowego obrazu kulminacyjnych scen oblężenia Częstochowy pisze we wstępie profesor Lech Ludorowski, który uznał, że przypomnienie zapomnianej opowieści służy przede wszystkim funkcjom poznawczym.

Warto jednak zauważyć, że adaptacja Jadwigi Janczewskiej wychodzi naprzeciw współczesnemu zapotrzebowaniu na tego rodzaju wydawnictwa – stanowiące pomost do wielkiego arcydzieła. Autor „Wstępu”, wybitny sienkiewiczolog, Lech Ludorowski, inicjator wielu wydawniczych rarytasów, takich jak bibliofilskie edycje dzieł Sienkiewicza, ocenił obszerne opowiadanie Janczewskiej jako godną najwyższego uznania, „najlepszą adaptację wspaniałej, porywającej wizji obrony jasnogórskiego sanktuarium”. Przywracając książce właściwe autorstwo, badacz reaktywuje jej czytelniczy żywot. Podkreśla przy tym, że książka stanowi wartościowe wydawnictwo nie tylko dla młodzieży, ale i dla szerokiego grona czytelników.

Lech Ludorowski zaznaczył, że opowiadanie Janczewskiej z powodzeniem mogą czytać miłośnicy dzieł pisarza, bo przypomina ona „nieśmiertelne karty arcydzieła”. Jednakże jest też lekturą alternatywną dla tych, którzy „nie mają czasu czytać Potopu, monumentalnej epopei w 6 tomach i 95 rozdziałach (przedstawiającej ponad 350 aktywnych postaci), zapisanej prawie 33 tysiącami zdań”, czy też „nie potrafią już przeżywać „Trylogii” w takim uniesieniu, jak Reymont (który przez swoją ekstatyczną lekturę zapomniał o „Bożym świecie” i stracił posadę na kolei)”. Adaptacje arcydzieł, jak przekonuje historyk literatury, zachowują niekiedy walory oryginału. Tak jest w przypadku tego opowiadania, które nie utraciło „fascynującej siły i czaru estetycznego”, jaki cechuje pierwowzór.

Dzieła Sienkiewicza należą do tej części polskiego dorobku kulturalnego, które podpadają pod kanon obowiązkowego wykształcenia. „Sienkiewicz jest w naszym krwiobiegu” – stwierdzają badacze kultury. W pierwszej połowie XX wieku nie było osoby, która by nie znała jego książek. Wówczas gorączka Sienkiewiczowska miała niebywałe, fenomenalne rozmiary. Donoszono np. na łamach „Czasu”: „Tu nie szło już o młodzież, szło o dzieci. Marzeniem pierwszoklasistów było przeczytanie Sienkiewicza, ono pasowało na człowieka dojrzałego”. Często odrzucano przeróbki, adaptacje i sięgano po oryginały. Na maturze z historii największego słabeusza można było wyratować pytaniem o dzieje potopu szwedzkiego, bo mógł na nie odpowiedzieć dzięki doskonałej znajomości utworu Sienkiewicza.

Jeszcze w latach 80. XX wieku Trylogia była czytana powszechnie nie tylko przez starszych czytelników, ponawiających lekturę wielokrotnie, ale i przez młodzież. Czytelnicy „Płomyka” przyznali autorowi Trylogii, Krzyżaków, W pustyni i w puszczy, Quo vadis? „Orle Pióro 1986” jako najbardziej poczytnemu pisarzowi, bez którego książek nie wyobrażają sobie życia. Henryk Sienkiewicz zwyciężył też w plebiscycie „Polityki” u progu XXI wieku. Od niedawna jednak jego książki są eliminowane z przestrzeni szkolnej. Rugowanie to uzasadnia się tym, że są to dzieła niezrozumiałe dla niektórych młodych odbiorców. Trzeba przyznać, że grono takich osób, które przyznają się obecnie do tego, że „język Sienkiewicza” jest dla nich za trudny, z roku na rok przyrasta, a sytuacji na pewno nie będzie zapobiegać nieobecność jego pozycji na liście lektur.

Wznowienie adaptacji Obrona Częstochowy - najbardziej znamiennych i ważnych pod względem kulturowym epizodów Potopu - uznać można za wyjście naprzeciw ogromnemu zapotrzebowaniu na przeciwdziałanie sytuacji, w której język literacki staje się dla młodego czytelnika językiem obcym. Warto więc zaznaczyć, że Obrona Częstochowy Janczewskiej powinna trafić do wszystkich szkół, z tej racji, żeby kompetencje czytelnicze młodych ludzi móc kształcić. Może spełnić podobną funkcję jak przed wiekiem – przygotować do odbioru literatury wysokoartystycznej. Lektura książki potwierdza słuszność uwagi badacza: „Przeczytamy ją z przyjemnością. Jakbyśmy czytali samego Sienkiewicza. I niech ta ładna, pożyteczna, potrzebna książka zachęca nas do czytania „w zachwyceniu estetycznym” także samego Sienkiewiczowskiego arcydzieła. Niech skłoni nas do przeczytania Potopu – w oryginale!”.

Bez wątpienia ten szeroki adres jest słuszny, gdyż przeróbka Janczewskiej nie przyjęła charakteru prostej opowiastki, lecz zachowuje artystyczną formę pierwowzoru. „Uproszczona” wersja, zwana w listach Sienkiewicza do Janczewskiej „Marcinkiem”, ma swojego własnego głównego bohatera, niewystępującego w Potopie, jakim jest Marcin Otręba, „włościanin spod Częstochowy, chłop poczciwy a odważny”. Postać z ludu zasadniczo zastępuje Andrzeja Kmicica vel Babinicza w wielu sytuacjach, ale na szczęście nie przy najsławniejszym jasnogórskim wyczynie chorążego orszańskiego, który nawet na konferencjach historycznych jednoznacznie jest przypisywany szlachcicowi spod Smoleńska (kiedy podczas jednej z nich była mowa o wysadzeniu największego dzieła szwedzkiego pod Częstochową, wszyscy uczeni zgodnie wykrzyknęli: „Kmicic to uczynił!”).

Akcja opowiadania Janczewskiej, "zaczerpniętego z Potopu", jest barwna, żywiołowa, urozmaicona znanymi z powieści Sienkiewicza epizodami, ukazanymi wszakże w innym ujęciu. Postaci, znane z historii, jak przeor Kordecki, górujący siłą wiary i niezłomnością nadziei nad otoczeniem, czy obrońca Jasnej Góry, odważny i gotowy do poświęceń Piotr Czarniecki, doskonale wprowadzają w świat jednego z najważniejszych wydarzeń w dziejach polskich, zdumiewająca heroizmem żebraczka Konstancja. Opowieść o Marcinie Otrębie, dzielnym żołnierzu to interesująca nowa odsłona Sienkiewiczowskiej fabuły, powstała przy jego współudziale i wysoko przez niego oceniona w zagadkowych słowach: „Ale zawsze przyjemnie, żeśmy to już zrobili i zrobili dobrze”.

Jadwiga Janczewska, Obrona Częstochowy. Opowiadanie z czasów wojny szwedzkiej zaczerpnięte z powieści pt. „Potop” Henryka Sienkiewicza, Wydawnictwo Polihymnia, Lublin 2013, s. 256.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto