Ci z sympatyków Politechniki, którzy na ursynowskiej Arenie pojawiają się na godzinę przed meczem, nie raz widzieli zawodników ubranych w granatowe dresy z logo klubu przychodzących pieszo. To nie efekt mody ani niekonwencjonalna forma reklamy, ale konieczność dyktowana okrajanymi co rok finansami.
Na inaugurację sezonu "Akademicy" postawili trudne warunki ZAK-sie Kędzierzyn-Koźle, dziś jedynej drużynie bez porażki, świeżo po zwycięstwie nad mistrzem Polski z Rzeszowa. Przed własną publicznością ograli tarzający się w milionach Jastrzębski Węgiel, chętnie zapraszający do siebie zawodników pokroju międzynarodowego. W miniony weekend pobili piątą w ubiegłym sezonie Delectę, uważaną za najsłabszy z najlepszych/najlepszy z najsłabszych zespół ligi.
Tak wygląda początek pracy Jakuba Bednaruka, który po dwóch latach asystowania Radosławowi Panasowi przejął rolę pierwszego trenera. Dobrze zorientowany w realiach klubu, zmontował ekipę na miarę skromnych możliwości, ale z rysem waleczności i chęcią udowodnienia, że z chwilą pierwszego gwizdka dysproporcje budżetowe tracą na znaczeniu.
Nowy szkoleniowiec, w przeszłości zawodnik m.in. Itasu Trentino i Politechniki (karierę zakończył w 2010 r.), jest polskim prekursorem gry na dwóch libero (manewr m.in. trenera reprezentacji Włoch Mauro Berruto na igrzyskach w Londynie). Jako były rozgrywający na centralną postać zespołu namaścił sprowadzonego z Częstochowy Fabiana Drzygę. Przed rozpoczęciem sezonu 22-latek nie ukrywał, że miał propozycję z czołowych klubów, ale priorytetem była dnia niego regularność.
Do preferowanej przez niego szybkiej i kombinacyjnej gry szybko dopasował się nadspodziewanie dobrze spisujący się duet przyjmujących Krzysztof Wierzbowski-Maciej Pawliński. Obaj nie imponują nadzwyczajnymi warunkami fizycznymi ani skocznością (po 340 cm), ale robią swoje - pod względem skuteczności ataku Politechnika ustępuje tylko Skrze i Kędzierzynowi, a Wierzbowski jest najlepiej punktującym zawodnikiem ze wszystkich przyjmujących zaraz po Michale Kubiaku.
W obwodzie pozostaje jeszcze, wydawało by się wiecznie młody, Paweł Siezieniewski (kiedy to on grał w reprezentacji...), który w tym roku skończył już 31 lat. Dotychczasowe spotkania pokazały, że gdy wchodzi na plac gry jakość drużyny pozostaje na niezmiennym poziomie.
Siatkarzom z Warszawy pewnie będą zdarzać się po drodze większe potknięcia niż gładko przegrany trzeci set z Delectą, w którym popełnili chyba wszystkie możliwe błędy. Ale już w pełnej dramatyzmu czwartej partii, mimo prowadzenia gospodarzy 21:17, w przebojowym stylu odwrócili losy meczu. Sztab szkoleniowy podkreśla, że zespół nadal jest w budowie i pewne elementy (są jeszcze rezerwy we współpracy ze środkowymi Maciejem Zajderem i wspomnianym Nowakiem, który mimo zaawansowanego siatkarsko wieku nie rezygnuje z różnych form krótkiej) wymagają jeszcze dopracowania.
Na początku sezonu daleko do stwierdzenia, że AZS może liczyć na coś więcej niż miejsce w środku stawki, ale luz, swoboda i nieskrępowanie presją oczekiwań będą działać na jego korzyść.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?