Leszek Miller swoje urzędowanie w roli szefa klubu SLD zaczyna z wysokiego "c". Być może już niedługo partia ta będzie znowu jednością i w Sojuszu Lewicy Demokratycznej znowu znajdą się Bartosz Arłukowicz, Marek Borowski oraz inni, którzy zawiedli się na SLD. W szczególności "polskiemu kanclerzowi" zależy na Bartoszu Arłukowiczu.
Miller trafnie sądzi, iż obecny polityk PO mógłby być siłą napędową jego formacji. Dzisiaj Arłukowicz to prawdziwa marka w polskiej polityce. Jego wynik wyborczy w Szczecinie zdaje się to potwierdzać. Podążając śladami Rokity czy Ziobry, Arłukowicz zdobył swoją popularność zasiadając w komisji śledczej, gdzie na tle posłanki Kempy oraz przewodniczącego Sekuły, prezentował się jako spokojny, wyważony, umiarkowany i rozsądny młody polityk. Sam potrafił bardzo ciepło mówić o młodych posłach Prawa i Sprawiedliwości: o Adamie Hofmanie czy Tomaszu Porębie, stawiając siebie jako reprezentanta nowego pokolenia lewicy, nie obciążonego grzechem komunizmu. Dlatego tak bardzo Leszkowi Millerowi zależy na tym, aby Arłukowicz wrócił do SLD. Gdyby to mu się udało, byłoby to drugie zwycięstwo Millera po wspólnym obiedzie z premierem Donaldem Tuskiem.
Takie odważne działanie nie są przypadkowe - w SLD trwa walka o władzę.
10 grudnia tego roku Grzegorz Napieralski poda się do dymisji, a na jego miejsce zostanie wybrany tymczasowy szef partii. Tymczasowy, ponieważ na wiosnę odbędą się w SLD prawybory z których wyłoni się prawdziwy lider frakcji. Wszystko na to wskazuje, że będzie nim Leszek Miller.
Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?