Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odświeżone "Niech no tylko zakwitną jabłonie" w Teatrze Ateneum

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Niech no tylko zakwitną jabłonie
Niech no tylko zakwitną jabłonie Bartek Warzecha, Teatr Ateneum
Sztuka Agnieszki Osieckiej, opowiadająca o historii Polski i Warszawy, powróciła po 50 latach na deski Teatru Ateneum.

Spektakl "Niech no tylko zakwitną jabłonie" został wystawiony po raz pierwszy w 1964 roku. Agnieszka Osiecka postanowiła opowiedzieć w niej o Polsce przedwojennej i tej współczesnej. Było to wielkie wydarzenie dla warszawskiej publiczności. W prapremierze grał niemal 30-osobowy zespół Ateneum, jednak dziś na scenie jest zaledwie 7 osób. Trochę szkoda, bo byłoby bardziej spektakularnie.

Sztuka w reżyserii Wojciecha Kościelniaka ma nową formę artystyczną. Tak jak w prapremierze, spektakl podzielony został na dwie części - okres przedwojenny i powojenny. Można usłyszeć m.in. takie piosenki jak: "Ta mała piła dziś", "Tango milonga", "Budujemy nowy dom", "Walczyk Warszawy", "Zakochany", "Jak młode Stare Miasto", "Szła dzieweczka", "Kiedy rano jadę osiemnastką". A także reklamy z tamtych lat - m.in. kina Świt, cukierni Pomorzanka, PKO.

Trzeba przyznać, że wszyscy artyści są świetni - zarówno pod względem gry aktorskiej, śpiewu (to zasługa Andrzeja Borzyma Jr), jak i tańca (za choreografię odpowiada Jarosław Staniek). Szczególnie podobali mi się Krzysztof Tyniec jako interpretator, który ma niespożytą energię, Emilia Komarnicka jako Buba i Zuzanna Reakcjonistka oraz Wojciech Brzeziński jako Inżynier i Pozytywno-Negatywny.

Kilka piosenek szczególnie zapada w pamięć, choć mają one inny wydźwięk niż w oryginale. Pierwszym takim utworem jest "Rebeka" Dory Kalinówny, która śpiewała o nieszczęśliwej miłości wrażliwej dziewczyny do chłopaka bez serca. Wykonana przez Olgę Sarzyńską nabiera zupełnie innego sensu, choć słowa pozostają te same. O mój wymarzony. O mój wytęskniony. Nie wiesz przecież o tym ty. Że w małym miasteczku za tobą ktoś. Wypłakał z oczu łzy... Że biedna Rebeka. W zamyśleniu czeka. Aż przyjedziesz po nią sam. I zabierzesz ją jako żonę swą. Hen, do pałacu bram... Przy wersie Ciebie pamiętam z tamtych stron aktorka przewraca strony czasopisma - ma to na celu pokazanie głupoty nastolatek, które zaczytywały się w kolorowych magazynach i zakochanych w swoich idolach.

Drugą piosenką jest "Na prawo most, na lewo most" w wykonaniu Wojciecha Michalaka. Kiedy rano jadę osiemnastką. Chociaż ciasno, chociaż tłok. Patrzę na kochane moje miasto. Które mnie zadziwia co krok. Bo tu Marszałkowska i Trasa W-Z, Krakowskie Przedmieście. I tunel, i wnet... Na każdym przystanku jeden z pasażerów odchodzi z tajniakiem (w tej roli Wojciech Brzeziński). Przez to utwór ten ma ponury wydźwięk, potęguje to spowolniona i złowieszcza muzyka.

Podobnie jest z piosenką - "To wszystko z nudów" Sławy Przybylskiej w wykonaniu Emilii Komarnickiej. To wszystko z nudów, wysoki sądzie. To wszystko z nudów. Kto raz nad pustą szklanką siądzie. Wysoki sądzie, nie ma cudów. Interpretacja ma odnosić się do czasu powojennych procesów, które były sfingowane, a niewinni musieli się przyznać do winy.
Bardzo podobały mi się także dwa inne utwory. Jeden z nich usłyszałam pierwszy raz i nie mogę znaleźć jego tytułu. Wykonała go Julia Konarska, która była bardzo przekonująca, gdy śpiewała: Wioska wylewa tak przerażona. W niej mordowała tak męża żona (…) Zimne żelazo odczuł na sobie. Jęknął boleśnie com winien tobie. Twarz mu z boleści się wykrzywiała. Żona za nogi jego trzymała. A jej kochanek z całej wściekłości. Ranił mu ciało wprost bez litości. I zdziurawionem ciałem jak sito. Ocala życie, o nic nie pyta. Było klimatycznie, tak jak lubię.

Drugim jest "Ta mała piła dziś" w wykonaniu Emilii Komarnickiej. Ta mała piła dziś i jest wstawiona. Jest taka senna, rozanielona. Czy ją rozpalił żar. Kto jej starł puder z lic? Ta mała piła dziś i nie wie nic!".

Dużym atutem spektaklu jest muzyka na żywo - w skład zespołu wchodzą: Wojciech Borkowski/Mateusz Dębski (fortepian), Piotr Ziarek Ziarkiewicz/Maurycy Idzikowski (trąbka), Maciej Szczyciński/Maciej Matysiak (kontrabas), Piotr Maślanka/Szymon Linette (perkusja).

Niestety nie do końca przekonała mnie scenografia Wojciecha Kościelniaka, która była bardzo minimalistyczna - ruchoma belka, kartony, czasem pojawia się nakryty stół. Jestem ciekawa, jaka była w latach 60. Podobały mi się za to kostiumy Anny Englert - dostosowane do klimatu tamtych lat.

Był to bardzo udany wieczór o przedwojennej i powojennej Warszawie - z piosenkami Agnieszki Osieckiej oraz innym autorów. Spektakl ten polecam każdemu bez wyjątku.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto