Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Odwaga straceńców" Kacpra Śledzińskiego - recenzja

Redakcja
Projekt okładki książki wg Pawła Dąbrowskiego na podstawie materiałów rodziny komandora Borysa Karnickiego
Projekt okładki książki wg Pawła Dąbrowskiego na podstawie materiałów rodziny komandora Borysa Karnickiego Archiwum rodzinne Borysa Karnickiego - NAC
Dla pasjonatów literatury marynistycznej okresu II wojny światowej, oficyna wydawnicza "Znak" z Krakowa przygotowała bardzo ciekawą pozycję. Jest nią książka Kacpra Śledzińskiego "Odwaga straceńców. Polscy bohaterowie wojny podwodnej".

Nie ulega wątpliwości, że w naszej literaturze mamy sporo publikacji poświęconych Polskiej Marynarce Wojennej II RP, których autorami są zarówno sami uczestnicy tragicznych dziejów wojny na morzu, jak i pisarze próbujący zachować o pamięć o faktach tamtych dni. Wśród autorów książek przewijają się postaci Jerzego Flisowskiego, Borysa Karnickiego, Andrzeja Kłopotowskiego, Edmunda Kosiarza, Jerzego Pertka, Eugeniusza Pławskiego, Bolesława Romanowskiego czy Edwarda Sopoćki. Zatem co sprawia, że książka Kacpra Śledzińskiego "Odwaga straceńców. Polscy bohaterowie wojny podwodnej" jest ze wszech miar godną polecenia, po którą powinien sięgnąć pasjonat historii II wojny światowej?
Pozwolę sobie zacytować Mariusza Borowiaka nie wymienionego wcześniej, świetnego marynisty, który opatrzył książkę posłowiem:
Czytelnik znajdzie odpowiedzi na wiele pytań związanych z działalnością polskiej floty podwodnej podczas II wojny światowej. Opowieści są prawdziwe, dzięki czemu autorowi udało się zachować gorący klimat czasu pokoju i czasu wojny…W historii granatowej załogi jest wiele wydarzeń chmurnych i dumnych. Na temat naszych podwodnych drapieżników, które służyły pod skrzydłami Royal Navy w latach 1939 – 1945, jest nadal wiele tajemnic i znaków zapytania.

Wszystko zaczęło się 28 listopada 1918 roku z rozkazu Marszałka Józefa Piłsudskiego, który dekretem Naczelnika Państwa, postanowił powołać Marynarkę Polską z pułkownikiem marynarki Bogumiłem Nowotnym *), jako szefem Sekcji Marynarki przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. Kiedy 10 lutego 1920 roku młody oficer Batalionu Morskiego, porucznik Eugeniusz Pławski asystował generałowi Józefowi Hallerowi podczas uroczystości zaślubin Polski z morzem, nie spodziewał się, że wojskowa kariera zwiąże go z okrętami podwodnymi. Ale najpierw Pławski był komendantem Portu Wojennego w Pucku, później krótko cywilem, a w 1925 roku rozkazem komandora Jerzego Świrskiego, został wysłany do śródziemnomorskiego Tulonu do marynarskiej szkoły podwodników. W 1931 roku został dowódcą okrętu podwodnego ORP Żbik. Od 1932 r. do 1936 r. pełnił funkcję dowódcy Dywizjonu Okrętów Podwodnych. Po nieudanej misji ORP Ryś na wodach terytorialnych Związku Radzieckiego został usunięty ze stanowiska. Od 1936 r. do 1939 r. pracował w Kierownictwie Marynarki Wojennej, jako szef Broni Podwodnej.
Nową bronią w Marynarce Wojennej II RP miały być okręty podwodne, kiedy to 1 grudnia 1926 roku szef Kierownictwa Marynarki Wojennej, komandor Jerzy Świrski złożył podpis na budowę trzech tego typu jednostek. Torpedowo-minowe OORP Wilk, Ryś oraz Żbik miały zasilić polską flotę z początkiem lat trzydziestych.

Wracając do wcześniej zadanego pytania, o jakie aspekty wzbogaca naszą wiedzę książka Śledzińskiego, należy przytoczyć parę faktów, których niejednokrotnie brak w dotychczasowych publikacjach o Marynarce Wojennej II RP. Faktów, które po zakończeniu wojny były tematami wstydliwymi. A dotykają zarówno ludzi najwyższego szczebla Kierownictwa Marynarki Wojennej, jak również dowódców i załóg jednostek pływających.
Wśród tych nie do końca przemyślanych ruchów, na czoło wysuwa się pytanie o słuszność decyzji dowódcy polskiej floty kontradmirała Józefa Unruga, o pozostawieniu na Bałtyku okrętów podwodnych w przeciwieństwie do operacji Peking, której celem było wyprowadzenie do Anglii trzech niszczycieli. Bo, jaki sens miało pozostawienie w zamkniętym akwenie morza bałtyckiego okrętów podwodnych i wprowadzenie w życie planu Worek? O fatalnych konsekwencjach świadczą najlepiej tragiczne losy pozostawionego niszczyciela ORP Wicher i stawiacza min ORP Gryf. Kolejnym błędem KMW było niedocenienie i umniejszanie zasług załogi ORP Wilk, która to pierwsza wymknęła się z Bałtyku na Wyspy Brytyjskie. Zaistniała sytuacja miała miejsce podczas wizytacji załóg OORP Orzeł i Wilk przez Władysława Sikorskiego 16 listopada 1939 roku w Dundee. Wówczas to Naczelny Wódz odznaczył część załogi Orła, pomijając milczeniem wyczyn Wilka, o czym podobno Sikorski nic nie wiedział, jak przedstawiał dowódca Wilka, kapitan Krawczyk.
Nie były brane pod uwagę zastrzeżenia podwodników dotyczące sprawności okrętów, częstej awaryjności, jak również braku aparatów nasłuchowych.

Sporo kontrowersji budziło zachowywanie się marynarzy w toku działań wojennych, na co z pewnością duży wpływ miała decyzja dowódcy ORP Orzeł kmdra Henryka Kłoczkowskiego o wyokrętowaniu się, a także celowe postrzelenie się oficera broni podwodnej ORP Ryś porucznika Cezarego Tomaszewicza. Nie bez znaczenia było "podkopywanie" autorytetu dowódcy przez marynarzy, dezercje, a przysłowiowym "gwoździem do trumny" było samobójstwo kmdr. ppor. Bogusława Krawczyka po odebraniu mu dowództwa na ORP Wilk. A jak do tego dołożymy "przepaść", jak określa Kacper Śledziński dystans, dzielący Kierownictwo Marynarki Wojennej a szczególnie admirała Jerzego Świrskiego od załóg okrętów, to z pewnością nie będzie nikomu dziwne, że spora część podwodników hołdowała zasadzie - wydaj dzisiaj to, co z tobą jutro może utonąć.
Brutalne skutki wojen ukazują najbardziej skryte cechy ludzkie, wystawiając godność człowieka na największe próby.
Przykłady, obszernie opisywane w książce nie mogą jednak w żaden sposób umniejszyć woli walki polskich marynarzy z wrogiem. Poświęcenie i determinacja w boju, emocje udzielające się podwodnikom w chwilach zagrożeń, zamkniętych w stalowych trumnach nierzadko sto i więcej metrów pod powierzchnią morza, mogą być zrozumiałe tylko tym, którzy tego doświadczyli.

By nie zanudzać i nie streszczać "Odwagi straceńców", a zachęcić Czytelników do sięgnięcia po tę lekturę, nasuwa się pytanie, czy za krew i życie oddane w walce z wrogiem, polski żołnierz musiał usłyszeć po teherańskiej konferencji, że Anglia na czele z Churchillem zgodziła się z Rooseveltem i Stalinem pociąć Polskę i oddać ją Stalinowi?

*) - w pierwszych latach istnienia Marynarki Wojennej używano w niej stopni z wojsk lądowych

Kacper Śledziński – Odwaga straceńców. Polscy bohaterowie wojny podwodnej
Wydawnictwo Znak – Kraków 2013

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto