Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OPINIE: Kampania straconych nadziei

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Już niedługo, bo 20 czerwca, cały naród, wspólnie, choć niejednogłośnie, wybierze prezydenta. Niezależnie od tego, kto dostąpi zaszczytu objęcia prezydenckiego urzędu, będzie musiał stanąć przed wielkimi wyzwaniami czekającymi Polskę.

"4 czerwca skończył się w Polsce komunizm" - tymi słowami, dokładnie 21 lat temu, Joanna Szczepkowska w - kultowym już - dzienniku telewizyjnym zamknęła epokę Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Nowa, nie ludowa, Polska stanęła przed ogromną szansą na cywilizacyjny skok. Mamy dziś McDonald's, Pizza Hut, multipleksy, galerie handlowe, a jak czegoś nie ma, to możemy to bez problemu znaleźć na Zachodzie i nawet paszportu nie trzeba. W tej, jakże cywilizowanej, Polsce wciąż jednak panuje głód i ubóstwo, o bezrobociu i społecznej niemocy nie wspominając. Ktoś powie - uroki demokracji, a ja odpowiem - bo to Polska właśnie.

Chociaż przybyło dużo nowych sklepów, towarów "made in China" i kiczowatych filmów akcji prosto z Hollywood, pomimo obecności Polski w NATO i Unii Europejskiej, pozostaje poczucie niewykorzystanej szansy. Gdyby ostatnie 21 lat przebiegało pod znakiem porozumienia i współpracy, dziś Polska byłaby krajem znacznie silniejszym i o wiele łatwiej byłoby jej wyjść naprzeciw wyzwaniom XXI wieku, a wyzwań tych jest naprawdę wiele.

Jednym z podstawowych problemów z jakim przyjdzie się nam zmierzyć jest wciąż niepewna przyszłość gospodarcza naszego kraju, wynikająca głównie z zawirowań społeczno-ekonomicznych, powodowanych z kolei skutkami ogólnoświatowego kryzysu. Dodać do tego należy brak odpowiednich, a przede wszystkim długofalowych rozwiązań, które zapewniłyby Polsce choć minimum, tak ważnego w dzisiejszych czasach, bezpieczeństwa energetycznego (pomijając fakt budowy, i tak niewystarczającego dla potrzeb Polski, gazoportu). Bardzo powoli i niespójnie modernizowana jest również armia, a w szczególności Marynarka Wojenna, która bez odpowiednich i szybko podjętych decyzji, nie będzie w stanie już niedługo wykonywać swojego podstawowego zadania - obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Ogromną groźbę dla istnienia i funkcjonowania państwa polskiego jest także zatrważający stan służby zdrowia, którego szerzej nie trzeba opisywać oraz ciemne barwy, w których maluje się przyszłość polskiego systemu emerytalnego. Nie cieszy również niezbyt silna pozycja Polski w Unii Europejskiej oraz wciąż oziębłe stosunki z Rosją, a także niestablnymi i - do pewnego stopnia - nieprzewidywalnymi krajami byłego ZSRR, takimi jak Ukraina, czy chociażby Białoruś i wreszcie nadal trwająca wojna z terroryzmem, której końca - mimo usilnych starań natowskiej koalicji - wciąż nie widać.

Wyżej wymienione problemy to tylko wierzchołek góry lodowej wszystkich problemów, z jakimi przyjdzie borykać się, między innymi, przyszłej głowie państwa. Niestety pomimo tak poważnych zagadnień, tak jak w ciągu ostatnich 21 lat, tak i teraz, po trwającej już kampanii prezydenckiej, nie należy spodziewać się merytorycznej debaty pomiędzy poszczególnymi kandydatami, na temat ich wizji prezydentury oraz ogólniej - przyszłości Polski. I choć jeszcze kilka tygodni temu, wydawało się, że katastrofa prezydenckiego samolotu, w której śmierć ponieśli przedstawiciele niemalże wszystkich opcji politycznych, z prezydentem RP, Lechem Kaczyńskim na czele, bardziej połączy niż podzieli polską scenę polityczną, to już dziś wiadomo, że walka o władzę i związane z nią ogromne wpływy i przywileje, jest dla polskich polityków ważniejsza, niż pojednanie, które mogłoby Polsce, szczególnie w tak trudnych dla niej czasach, przynieść wiele pożytku.

Niewątpliwie będzie to tak samo trudna, jak i dziwna kampania. Kampania, której tak naprawdę nikt się nie spodziewał, pomimo tego, że zaczęła się już kilka lat temu, fiaskiem rozmów koalicyjnych pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, a Platformą Obywatelską. Najgorsze jest jednak to, że będzie to kolejna już kampania straconych nadziei, nadziei na pojednanie. I choć przed feralnym 10 kwietnia droga do tego pojednania wydawała się jeszcze bardziej kręta i wyboista, dziś nie ma wątpliwości, że interesy partyjne wzięły górę nad interesami Polski, oczywiście nie pierwszy i - niestety - nie ostatni raz. Zresztą jak inaczej można na to spojrzeć, skoro nawet zapowiedzi o zaprzestaniu działalności licznych, sejmowych komisji śledczych, których prace i tak do niczego nie prowadzą, odeszły w zapomnienie. Niestety nie ma w Polsce polityków, którzy tak łączyliby naród, jak go dzielą i nie ma w Polsce partii politycznych, które z takim samym zaangażowaniem walczyłyby o sprawy dla Polski najważniejsze, jak walczą o sprawy najważniejsze dla swoich środowisk.

Nie ma się co oszukiwać - 20 czerwca, 21 lat od pierwszych demokratycznych wyborów, nie zagłosujemy na Polskę solidarną, czy liberalną. Nie na tych, którzy "stoją tam, gdzie wtedy" lub na tych, którzy "stoją tam, gdzie stało ZOMO". Na kogokolwiek nie oddalibyśmy swojego głosu, zagłosujemy na Polskę skłóconą, podzieloną i zhańbioną ostatnimi latami klęsk i niepowodzeń. Zagłosujemy na Polskę straconych marzeń i nadziei. Do końca jednak należy wierzyć, że ktokolwiek nie zostanie pierwszym obywatelem Rzeczpospolite, będzie prezydentem wszystkich Polaków, bo tylko wtedy uda nam się przetrwać ten, jakże trudny, okres ważnych, nie tylko politycznych i gospodarczych, ale przede wszystkim społecznych i czysto egzystencjalnych wyborów, które doprowadzić mogą do ziszczenia się snu o Polsce silnej i zjednoczonej - silnej jednością i zjednoczonej w sile, w wielkiej sile narodu polskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto