Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatnia bitwa powstańców warszawskich

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Po spotkaniu z ministrem Macierewiczem powstańcy warszawscy zgodzili się wysłuchać – zamiast tradycyjnego apelu poległych – apelu pamięci. Taką postać ma przybrać kompromisowa formuła apelu smoleńskiego.

„Wyszło tak, że jest wilk syty i owca cała.“ Tak podsumował wynik dyskusji powstańców warszawskich z ministrem obrony Antonim Macierewiczem jeden z uczestników spotkania. Nie jest tak, jest wprost przeciwnie.

Wilk nie jest syty. Antoni Macierewicz nie odwołał polecenia, aby przy wszystkich uroczystościach z asystą wojskową był odczytywany tzw. apel smoleński. Nie zawarł też z powstańcami żadnego kompromisu. Zmiana zestawu nazwisk ofiar katastrofy smoleńskiej w stosunku do jego wyjściowej wersji – zastąpienie nazwisk generałów i duszpasterzy Wojska Polskiego nazwiskami prezesa Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy AK i dwóch żołnierzy powstania – nie ma dla Macierewicza żadnego znaczenia dopóki na odczytywanej liście bohaterów powstania znajdować się będzie nazwisko świętej pamięci prezydenta profesora Lecha Kaczyńskiego. A tu nic się nie zmienia, nawet jeżeli na najbliższych obchodach 72. rocznicy wybuchu powstania prezydentowi profesorowi przyjdzie ustąpić pierwszeństwa na liście ofiar katastrofy smoleńskiej prezydentowi Kaczorowskiemu i prezesowi Światowego Związku Żołnierzy AK Czesławowi Cywińskiemu. (Według uzgodnionego tekstu apelu pamięci, zacytowanego przez dziennikarza Onetu Piotra Halickiego, Lech Kaczyński znajdzie się na trzeci miejscu i będzie prezentowany tak: „Przywołuję Prezydenta Miasta Stołecznego, później Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Zwierzchnika Sił Zbrojnych, Lecha Kaczyńskiego, który stworzył Muzeum Powstania Warszawskiego – wiekopomny znak pamięci i edukacji o Powstaniu“.)

Wymienieni w apelu pamięci żołnierze AK zostali po prostu wykorzystani w imprezie wpisującej się w kampanię szerzenia kultu prezydenta Kaczyńskiego, prowadzoną systematycznie od 10 kwietnia 2010 roku. W tym kontekście co najmniej dziwny wydaje się pomysł dołączenia do nich Władysława Bartoszewskiego, zgłoszony przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, zrresztą całkowicie zlekceważony przez rzeczników MON. W celach propagandowych wykorzystano też Muzeum Powstania Warszawskiego – szanowaną i pożyteczną instytucję, założoną staraniem prezydenta Kaczyńskiego – które w tekście apelu spreparowanym na spotkaniu z Macierewiczem stało się „wiekopomnym znakiem “, bez którego pamięć o powstaniu uległaby niechybnie zatarciu. Nie wiemy, jakie intencje przyświecały Lechowi Kaczyńskiemu w staraniach o budowę muzeum – pragnienie godnego uczczenia bohaterów powstania czy przysporzenie sobie jeszcze jednego tytułu do chwały - nie ulega wszakże wątpliwości, że politycy PiS wnieśli je do tradycji obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego jako kukułcze jajo usprawiedliwiające umieszczenie nazwiska jego twórcy pośród bohaterami powstania.

Niezależnie od tego, jakie brzmienie przybiorą kolejne wersje „apelu smoleńskiego“ odczytywane przy innych okazjach, Lech Kaczyński zajmie w nich należne (i jedyne, które się liczy) pierwsze miejsce. W końcu sam apel i nakaz jego głoszenia wydany przez ministra obrony zostały pomyślane wyłącznie po to, aby służyły upowszechnianiu wiary wśród ludu, że Lech Kaczyński wielkim prezydentem był.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto