Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatnia prosta do nieba

Michał Hodurek
Michał Hodurek
Fragment nowej "zakopianki". Stróża.
Fragment nowej "zakopianki". Stróża.
Trzy lata temu Darek wracał na rowerze od kolegi. Wakacyjne słońce chyliło się ku zachodowi. Potrącił go samochód. Zginął na miejscu...

Śmierć czyha wszędzie

Wrześniowy poranek. Miejscowość Stróża. "Zakopianka". Kilkanaście minut po siódmej rano. Kobieta prowadząca Fiata 126p, wyprzedzając, nie zauważyła, że z naprzeciwka nadjeżdża ciężarówka. Nie miała szans. Tylko cudem uniknęła śmierci jej córka.

To tylko jedna z setek tragedii, które wydarzyły się na całej "zakopiance" w ciągu ostatnich lat i jedna z tysięcy, które każdego roku spotykają Polaków na drogach (wg policyjnych statystyk na drogach w 2006 r. zginęło 5103 osób).

Zakopianka to droga szybkiego ruchu łącząca Kraków z zimową stolicą Polski - Zakopanem. Trasa od lat znana, jako ta, na której wypadki są na porządku dziennym, często ze skutkiem śmiertelnym. Mająca ok. 100 km droga jest obecnie przebudowywana, by spełniać wymogi drogi ekspresowej, a co najważniejsze - ułatwić dojazd i powrót spod Tatr (usprawnić komunikację, zlikwidować korki, które przy każdym większym święcie czy dłuższym weekendzie sięgały wielu kilometrów). Do tej pory bowiem "dwupasmówka" sięgała tylko z Krakowa do Myślenic. Jej budowę właśnie na Myślenicach zakończono w latach 70., a już niebawem (być może z końcem bieżącego roku) ma zostać oddany do użytku kolejny, 16-kilometrowy odcinek Myślenice-Lubień.

"Droga krzyży"

Ludzie ginęli i nikt tak naprawdę nie robił nic. Jako mieszkaniec Stróży wiem jak wygląda życie przy takiej drodze. Tylko na odcinku 2-3 km miedzy Stróżą a Pcimiem, jeszcze zanim rozpoczęto przebudowę drogi, mogłem doliczyć się ok. 10 krzyży, upamiętniających śmierć wielu ludzi. Reasumując, stwierdzam: średnio co 250 m, przez ostatnich parę lat na tak niewielkiej odległości gasło czyjeś życie.

Felerny kawałek

To jednak nic w porównaniu z tym, co działo sie przez lata na niewielkim fragmencie "zakopianki" łączącej Pcim i Stróżę, na tzw. "łuczanach". Ten około kilometrowy prosty odcinek był miejscem, nad którym widmo śmierci wisiało najczęściej. Tu każdy myślał, że może, mówiąc potoczne, "sobie depnąć" i wycisnąć ze swojego samochodu, ile fabryka dała. Wielu się przeliczyło. Tylko miejscowe służby ratownicze wiedzą tak naprawdę jak często dochodziło tu do różnych stłuczek i wielogodzinnych blokad drogi z powodu wypadków.

Przyczyny? Brawura, nadmierna prędkość, niedostosowanie prędkości do warunków na drodze i przyczyna tych najtragiczniejszych: źle wykonany manewr wyprzedzania, czego efektem było czołowe zderzenie. Po takim zdarzeniu, wezwani lekarze mogli tylko stwierdzić zgon.

"Bezmyślność zabija. Innych"

Powyższy śródtytuł to słowa jakie wypowiedział przed laty polski poeta, satyryk i aforysta Stanisław Jerzy Lec. Doskonale oddają to co czyni wielu bezmyślnych kierowców na polskich drogach. Często swoją brawurą, brakiem wyobraźni (abstrahując już od jazdy w stanie nietrzeźwym) zagrażają innym. Wielokrotnie się zdarza, że z tragicznego wypadku, którego są sprawcami, tylko oni wychodzą cało. Jednak na opamiętanie jest już wtedy zbyt późno. Siadają za kołkiem by zabić: pieszego, rowerzystę, najbliższą rodzinę czy zupełnie nieznane osoby. Najczęściej im się po prostu "spieszy".

Złej baletnicy...

Tylko co zrobić by było bezpieczniej? Należy zmienić mentalność ludzi, a w szczególności polskich kierowców i pewne negatywnie działające stereotypy. Potrzeba uświadomienia kierowców, że ich wspaniałe samochody, o niebywałych mocach i fantastycznych zabezpieczeniach spełniających wszystkie normy, nie są gwarancją bezpieczeństwa! Tak naprawdę wszystkie testy bezpieczeństwa (Euro-NCAP), jakie przechodzi samochód, są robione przy prędkościach 50-60 km/h i chyba mało kto o tym pamięta. A przykłady braku tej pamięci u kierowców często widzimy w telewizji.

W tym miejscu przypomina mi się wiele opinii, które można przeczytać od czasu do czasu na forum internetowym. Tam tzw. "cwaniaki" próbują udowodnić, że jeżeli powycinamy wszystkie drzewa wzdłuż dróg, wyremontujemy nawierzchnie, zlikwidujemy ostre zakręty to nikt już sie w tym pięknym kraju nie zabije! A ja powtórzę jeszcze raz - to ta nieszczęsna ludzka mentalność budująca w człowieku zgubne poczucie nieśmiertelności jest problemem i dopóki nie zmienimy podejścia, to albo sami się w końcu zabijemy, albo ktoś nas zmiecie z tego świata z prędkością 120 km/h.

Jeden wielki "czarny punkt"

Definicja "czarnego punktu": sposób oznakowania miejsc szczególnie niebezpiecznych, są to tablice ostrzegawcze z liczbą zabitych, rannych i logo "czarnego punktu" oraz pasy spowalniające na jezdni koloru czerwonego (opr.wg. www.krakow.gddkia.gov.pl).

Pojawia się pytanie: czy ktoś, jadąc z Krakowa do Zakopanego, widział owe oznaczenie? Nie? Zgadza się, bo takie nie istnieje na tej drodze. I dziwne, że GDDKiA (Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad) nie widzi problemu i uważa, że na "zakopiance" takich miejsc, które by można tym symbolem oznaczyć brakuje. A to ciekawe, bo jakby przeanalizować statystyki ostatnich lat to całą pewnością takie punkty powinny się pojawić. Zresztą sama GDDKiA twierdzi na swojej stronie internetowej, że w miejscach tak oznakowanych liczba zabitych spadła o 20 proc., a wypadków o 35 proc. Jednym słowem takie oznaczenia sprawdzają się, ale najwidoczniej najczęściej uczęszczana trasa w naszym kraju powinna zostać dalej niebezpieczna. Nie można przecież pozwolić, żeby ktoś czasem przez taki "czarny punkt", zbytnio nie tamował ruchu. Ostatnio dowiedziałem się, że "czarny punkt" nie jest już praktykowany przez GDDKiA, czy jednak nie można pomyśleć nad jakimś rozwiązaniem?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto