Wodzenie niedźwiedzia lub bera, odbywające się zazwyczaj w przedostatnią sobotę karnawału, to nic innego jak barwny korowód prowadzący na postronku symbol wszelkiego zła, które spotyka człowieka - niedźwiedzia. Wśród uczestników nie może zabraknąć diabła, księdza, śmierci, kominiarza, leśnika, lekarza, policjanta i pary nowożeńców. Przebierańcy w towarzystwie muzyków chodzą po domach. Gospodynie, zgodnie ze starym zwyczajem, by zapewnić sobie szczęście na cały rok, tańczą z niedźwiedziem, zaś gospodarze częstują przebierańców, czyli wodzących niedźwiedzia, wódką. W razie odmowy lub próby wymigania się diabeł bądź kominiarz smarują gospodarzom twarze sadzą.
Dawniej gospodarze wykupywali się jajkami, piernikiem lub mąką, obecnie produkty te zastępują wolne datki bądź słodycze. Przemierzający wieś korowód płata też różne figle, np. wręcza mandaty za rzecz jasna nieistniejące przewinienia, które w istocie są zaproszeniami nad odbywający się w ostatnią sobotę karnawału "Sąd nad niedźwiedziem", który jest zakończeniem wodzenia. Tego dnia wszyscy spotykają się na wspólnej zabawie karnawałowej. Jednym z najważniejszych jej punktów jest dokonanie osądu na niedźwiedziu, a następnie podjęcie decyzji o jego zabiciu. Wyrok wykonuje myśliwy, a gdy delikwent upadnie z hukiem na podłogę, lekarz lub pielęgniarka muszą poświadczyć jego zgon. W chwili, gdy niedźwiedź jest już martwy okazuje się, że ma on potomka (w tej roli doskonale sprawdza się np. pluszowa maskotka), który gwarantuje, że tradycja nie zaginie i za rok wszyscy spotkają się ponownie na kolejnym wodzeniu niedźwiedzia.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?