Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostrowiec Świętokrzyski. Postoje pamięci Zbigniewa Podsiadły

Redakcja
Zbigniew Podsiadło podczas wernisażu swojej wystawy w Galerii Fotografii w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Zbigniew Podsiadło podczas wernisażu swojej wystawy w Galerii Fotografii w Ostrowcu Świętokrzyskim. Krzysztof Krzak
O Łemkach i kulturze łemkowskiej od jakiegoś czasu mówi się znowu częściej i bardziej rzeczowo, choćby za sprawą Igora Herbuta, wokalisty grupy LemON łemkowskiego pochodzenia.

W ten nurt wpisuje się też wystawa Zbigniewa Podsiadły otwarta właśnie w Galerii Fotografii MCK w Ostrowcu Świętokrzyskim. W początkach swojej trwającej już 40 lat działalności fotograficznej Zbigniew Podsiadło zajmował się głównie fotografowaniem pejzaży i aktów. Niejako na marginesie głównego nurtu twórczości artystycznej utrwalał on w obiektywie polską prowincję, w tym obszary najściślejszej ojczyzny Łemków, jednej z czterech uznanych prawnie mniejszości narodowych w naszym kraju, czyli tereny przede wszystkim Beskidu Niskiego, Gładyszowa i okolic, choć na wystawie są również zdjęcia zrobione na Ziemi Lubuskiej, w Przemkowie i na Słowacji. I właśnie te zdjęcia, a przynajmniej ich imponująca część stanowi wystawę "Łemkowyna", której wernisaż odbył się w poniedziałek, 21 lipca 2014 roku w Galerii Fotografii Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim i będzie tam eksponowana do 23 sierpnia br.

Fotografie powstawały przez blisko piętnaście lat i stanowią proces twórczy rozciągnięty w czasie, bowiem, jak powiedział Wiadomościom 24.pl Zbigniew Podsiadło, doświadczeni przez historię Łemkowie nie od razu z pełnym zaufaniem podchodzą do ludzi z zewnątrz, którzy niejednokrotnie chcą stworzyć z ich życia, religii i kultury element popkultury, który dobrze się sprzedaje choćby w mediach. – Kiedy przekonają się, że ktoś chce tylko ich dobra, to po jakimś czasie ich stosunek do przybysza staje się bardzo otwarty i szczery. Łemkowie wiedzą już, że ja swoimi fotografiami chcę promować ich martyrologię i kulturę, więc mam z nimi dobre układy. Cieszę się, że Łemkowie się odrodzili i powstali z pewnego rozproszenia, dzięki czemu ich kultura, pieśni i język przetrwają, podobnie jak ich tożsamość grupowa.

Tytuł wystawy to dialektyczne określenie regionu, na którym zamieszkuje ludność połączona odrębnym językiem i kulturą, w której istotny jest wpływ Kościoła Wschodniego, zarówno prawosławnego, jak i grekokatolicki. Stąd pewnie tak wiele w otoczeniu Łemków kapliczek, cerkwi, pojedynczych przydrożnych krzyży, które zdają się być przewodnim motywem fotografii Zbigniewa Podsiadły. To ich ilość i urok zafascynowały wywodzącego się z Ponidzia, a mieszkającego w Sosnowcu artystę podczas pierwszej bytności na terenach zamieszkałych przez Łemków. Zwłaszcza te krzyże trzybelkowe, świadczące o przynależności i tożsamości narodowej tej grupy etnicznej. – To swoiste postoje pamięci o Bogu, o bliskich, o tym, co ich łączy – mówił artysta podczas wernisażu.

Ale wątek religijny czy martyrologiczny, związany choćby z Akcją „Wisła”, nie stanowi o sukcesie artystycznym wystawy "Łemkowyna". Największe wrażenie robią zdjęcia tradycyjnych łemkowskich chyż, czyli drewnianych zagród jednobudynkowych, na terenie których toczy się normalne, codzienne życie ich właścicieli. Oto ktoś wywiesił pranie, ktoś inny gotuje obiad, jeszcze inny po prostu wygląda przez okno chaty… I twarze mieszkańców nadgryzionych zębem czasu gospodarstw: jasne, spokojne, pogodzone z losem.

Dodatkową wartością prac Zbigniewa Podsiadły jest brak kolorów, poza czarnym i białym, co przydaje przedstawianym obiektom, także wschodzącemu lub zachodzącemu słońcu, czy też łąkom rozciągającym się aż po horyzont prawdy i naturalnego piękna. – Dla fotografii dokumentalnej i tego typu wypowiedzi autorskiej brak koloru, którego mamy w nadmiarze wszędzie wokół, sprawia, iż zdjęcia są bardziej szczere, bezpośrednie i bardziej sięgają korzeni, a o to też mi chodziło – powiedział Zbigniew Podsiadło podczas rozmowy z mediami. A jako że Zbigniew Podsiadło jest, jak podkreślił kustosz Galerii Fotografii MCK, Andrzej Łada, mistrzem fotografii czarno – białej, to przy dodaniu odpowiedniej kompozycji obrazu otrzymujemy dzieło w zasadzie doskonałe i wypełniające w pełni funkcję dokumentacyjną i estetyczną najbardziej wymagającego miłośnika sztuki fotograficznej.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto