Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostrowiec Świętokrzyski. Z Tomaszem Raczkiem głównie o... morzu

Redakcja
Tomasza Raczka powitała dyrektorka MBP w Ostrowcu Świętokrzyskim, Elżbieta Pomiankiewicz.
Tomasza Raczka powitała dyrektorka MBP w Ostrowcu Świętokrzyskim, Elżbieta Pomiankiewicz. Krzysztof Krzak
Ciekawa, mądra i piękną polszczyzną opowiedziana - tak można podsumować opowieść, którą snuł Tomasz Raczek na spotkaniu zorganizowanym 18 czerwca 2013 roku przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Utożsamiany z propagowaniem sztuki filmowej Tomasz Raczek zamierzał początkowo studiować informatykę. Pewnie dlatego dziś jest takim fanem Internetu i Facebooka, na którym "kolekcjonuje" Tomaszów Raczków, czyli osoby o takim samym, jak on sam imieniu i nazwisku. - W internecie trzeba się poruszać tak, jak w rzeczywistości - powiedział na krótkim briefingu z mediami przed spotkaniem ze swoimi fanami. - Są takie miejsca, w których można chodzić wieczorem i takie, w które nie należy się zapuszczać, bo można zarobić w łeb. W internecie też są takie miejsca, gdzie panuje "wolna amerykanka" i ludzie odreagowują świat i własną frustrację i wszystko im jedno jaki jest temat i osoba. Nie odczuwam jednak obecności dużej grupy hejterów. Nikt przytomny nie czyta wypowiedzi nie podpisanych imieniem i nazwiskiem. Tomasz Raczek przyznaje jednocześnie, że internet zabija dziennikarstwo, bo w sieci każdy może być dziennikarzem.

Sam na początku swojej pracy jako krytyk teatralny po teatrologii w warszawskiej PWST pisał własnym językiem i nie respektował ówczesnych autorytetów, takich jak Kazimierz Dejmek i Andrzej Wajda. Czasami skutkowało to interwencją cenzury czy wyrzuceniem z pracy, tak jak stało się z Tomaszem Raczkiem, gdy w "Polityce" skrytykował sposób zarządzania TVP, w której pracował. Innym razem producent "Kac Wawa" chciał pozwać krytyka do sądu za określenie tego filmu nowotworem. To dzięki nieszablonowości, odwadze mówienia "własnym językiem" Raczek stał się jednym z najbardziej opiniotwórczych i cenionych krytyków filmowych.

Popularność przyniósł mu cykl "Perły z lamusa", które przez kilka lat prowadził wspólnie z Zygmuntem Kałużyńskim. - Żeby być w jakikolwiek sposób znanym, trzeba być ciekawym człowiekiem- mówił Raczek w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Jedyne w co warto zainwestować to, żeby nie odmawiać sobie przyjemności spełniania swoich marzeń, które uczynią nas interesującymi ludźmi. Jako przykład Tomasz Raczek barwnie opowiedział, jak on spełnił swoje pragnienie zostania marynarzem; przypadek sprawił, iż udało mu się być jakiś czas oficerem rozrywkowym na "Stefanie Batorym". Morze to ogromna pasja uznanego krytyka filmowego, który dziś ma za sobą kilkanaście rejsów po morzach i oceanach; czyta literaturę marynistyczną, jego ulubiony film to "Okręt", a kolejnym marzeniem do zrealizowania jest kupno i zamieszkanie w... latarni morskiej. Zapytał nawet przybyłych na spotkanie do Galerii Fotografii, czy nie mają kogoś znajomego, kto umożliwiłby mu nabycie takiej nadmorskiej budowli. Młodym ludziom Tomasz Raczek radził, by nie bali się mieć marzenia i wykorzystywali każdą nadarzającą się okazję do ich realizacji. Powinni również starać się wyróżniać, być innym, mieć swój styl. Tak jak Zygmunt Kałużyński.

Na spotkaniu z Tomaszem Raczkiem postać tego znakomitego krytyka filmowego, człowieka wielu talentów (ukończył prawo, władał pięcioma językami, grał na fortepianie, pisał sztuki teatralne) musiał się pojawić. Tomasz Raczek mówił o swojej ogromnej fascynacji Kałużyńskim, współpracy i przyjaźni z nim, zdradzał ciekawostki powstawania cyklu programów "Perły z lamusa". Obaj panowie mieli wiele wspólnych elementów, jak choćby praca na stanowisku kierownika literackiego w teatrze czy umiłowanie muzyki poważnej. Ze smutkiem konstatował Raczek, że wśród młodych krytyków filmowych nie ma nikogo, kto mógłby zastąpić Zygmunta Kałużyńskiego (nie mają w sobie umiejętności robienia show) w ewentualnej kontynuacji wspomnianego cyklu, o czym zresztą nigdy nie myślał. Absolwenci filmoznawstwa na uniwersytetach, zdaniem Raczka, traktują film jako dziedzinę nauki i nie chcą na przykład oglądać filmów popularnych, w tym amerykańskich hitów. - A Zygmunt Kałużyński oglądał wszystkie filmy: i te, które go interesowały, i te, które mu się nie podobały, bo takie jest zadanie krytyka filmowego - wspominał Tomasz Raczek, dodając, iż jego nieżyjący kolega był wielkim znawcą filmów... pornograficznych. Trwałym efektem współpracy obu panów jest też kilkutomowy "Leksykon filmowy na XXI wiek", który można było nabyć po spotkaniu, podobnie jak i książki Tomasza Raczka "Karuzela z Madonnami" i "Karuzela z herosami", które autor chętnie podpisywał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto