Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostrowieckie korzenie primabaleriny Ewy Głowackiej

Redakcja
Ewa Głowacka w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Ewa Głowacka w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Gościem honorowym wystawy otwartej w piątek, 10 kwietnia 2015 roku, w Galerii Biura Wystaw Artystycznych w Ostrowcu Świętokrzyskim była wybitna polska tancerka, Ewa Głowacka, przez wiele lat primabalerina Teatru Wielkiego w Warszawie.

Była to doskonała okazja, z której skorzystała Jolanta Chwałek, dyrektor BWA, do przypomnienia, że korzenie tej wybitnej tancerki, która trafiła już do historii polskiego tańca klasycznego wywodzą się z Ostrowca Świętokrzyskiego. To tu, w roku 1896 roku, niejaki Tomasz Głowacki, pradziadek wybudował cegielnię, która przez wiele lat prosperowała w mieście, a wraz z fabryką materiałów ogniotrwałych Władysława Klepackiego dała początek Ostrowieckim Zakładom Materiałów Ogniotrwałych.

- Każdy przyjazd do Ostrowca Świętokrzyskiego to dla mnie duże przeżycie, co związane jest z historią mojej rodziny - mówiła podczas wernisażu Ewa Głowacka. - Żył tu mój pradziad, urodzili się tu moi dziadkowie, Jadwiga i Czesław, mieszkali w pięknym domu przy ulicy Kilińskiego, który jeszcze do niedawna stał. Tutaj przyszedł na świat mój tata, Lesław Głowacki i jego dwie siostry. Do wojny cała rodzina ze strony taty żyła i funkcjonowała w Ostrowcu i była szczęśliwa. Po wojnie trochę się to wszystko zmieniło, bo część rzeczy rodzina straciła. Już w czasie wojny, przed powstaniem, Głowaccy przenieśli się do Warszawy, gdzie mój tata poznał moją mamę. Moje życie zaczęło się toczyć w Warszawie.

Fakt urodzenia się w Warszawie bynajmniej nie spowodował utraty więzi z miastem nad Kamienną. - Ostrowiec Świętokrzyski jest w moim sercu, ponieważ moi dziadkowie i mój tata opowiadali mi o tych cudownych czasach, które spędzili w tym mieście - wspominała tancerka. - A poza tym przed wojną były takie zwyczaje, że dzieci miały kostiumy i co jakiś czas przygotowywały przedstawienia. Moja babcia i wszystkie moje ciocie i tata grali na fortepianie, jak przystało na dzieci z dobrego domu. Po moich ciociach odziedziczyłam wspaniałe tiulowe suknie, tata włączał muzykę, a ja w tych pięknych strojach tańczyłam i byłam bardzo szczęśliwa! Takie były początki mojej miłości do tańca.

Tę miłość Ewa Głowacka kontynuowała tradycyjną drogą: poszła na egzamin, dostała się do szkoły baletowej i wkroczyła na drogę zawodową, osiągając szczyty, kreują najznakomitsze partie z Giselle i Odettą - Otylią w "Jeziorze łabędzim" na czele. Debiutowała w Teatrze Wielkim w Warszawie jeszcze jako uczennica warszawskiej szkoły baletowej, kreując rolę tytułową w spektaklu Adama Hanuszkiewicza "Julia i Romeo" na scenie kameralnej TW. Od ukończenia szkoły w 1972 do 1999 roku występowała na scenie warszawskiej, od 1974 roku jako solistka, a od 1977 roku jako pierwsza solistka. Jest laureatką Grand Prix III Ogólnopolskiego Konkursu Tańca w Gdańsku (1979), III Światowego Konkursu Baletowego w Osace (1980), Nagrody Młodych im. Wyspiańskiego I stopnia (1985), Nagrody Ministra Kultury i Sztuki I stopnia (1985) i wielu innych wyróżnień.

Ewa Głowacka pamięta też pierwszy występ w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Miałam wtedy 12 lat i z innymi uczniami szkoły baletowej przyjechałam tu na kolonie - wspomina. - Występowaliśmy w remizie strażackiej, mieliśmy bardzo dużo kostiumów, byliśmy bardzo przejęci tym występem. Kolejne moje przedstawienie w Ostrowcu miało miejsce już pod koniec kariery, kiedy przyjechałam tu z Bogusławem Kaczyńskim.

Od 15 lat ta wybitna tancerka przebywa na baletowej emeryturze, już nie tańczy, ale wciąż uczy dzieci w szkole baletowej, pracuje z tancerzami w operze warszawskiej, współpracuje z teatrem w Bydgoszczy, juroruje w różnych konkursach baletowych. Do Ostrowca Świętokrzyskiego przyjeżdża sporadycznie, bowiem tutejsi członkowie jej rodziny już nie żyją, a i rodzinny dom Głowackich też już nie istnieje. Pozostał tylko na zdjęciach, które tancerka przywiozła ze sobą i pokazywała w rozmowach prywatnych z ostrowczanami, którzy mogli znać jej przodków, u których spędzała czasami wakacje.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto