Janusz Palikot twierdzi, że "na mieście rozeszła się plotka", iż to on miał zostać Człowiekiem Roku "Wprost". Mówi też: "ćwierkały o tym też wróble", że czytelnicy tygodnika po raz drugi wybrali jego, ale redakcja przyznała nagrodę Tuskowi. I dodaje, że w związku z tym nagroda stała się parodią.
Polityk wyraził zdziwienie, że redakcja przyznała tytuł Tuskowi, w sytuacji gdy jego notowania wyraźnie spadają, oraz gdy popełnia szereg błędów. Według Palikota redakcja "Wprost" straciła instynkt "waflując" premierowi i źle się to dla niej skończy. Ma też nadzieję, iż za tą decyzją nie stoją zlecenia z PGNiG, PKN Orlen czy innego działania na zapleczu Jana Krzysztofa Bieleckiego.
W wywiadzie dla Radia Zet Palikot ocenił, że decyzja redakcji "Wprost" jest zła dla pewnych standardów, gdyż ludzie przestaną wierzyć, że nagrody mają charakter głosu opinii publicznej, informuje dziennik.pl. Na swoim blogu, Palikot napisał też, iż w tej nagrodzie jest coś złowieszczego, a widmo klęski i gorzkie poczucie manipulacji przy niej stanie się przełomem, gdyż szkoda Polski i szkoda Tuska.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?