Kuchnia. Dla wielu z nas byłaby klaustrofobicznie ciasna. Trzy kroki od kredensu z kolorowymi szybkami do pieca z fajerkami. Trzy kroki od obrazu cierpiącego na demencję barw do nakrytego foliowym obrusem stołu. Pławi się to przytulisko dla talerzy w promieniach porannego słońca wpadającego przez okno. Okno, otwarte na ścieżkę i furtkę, która tak niedawno, jak dzwonek u drzwi, skrzypieniem anonsowała gości.
Wydawałoby się, że pusto tu, że cicho, że czas to miejsce opuścił. Wystarczy jednak wysunąć taboret bezpiecznie ukryty pod baldachimem stołu i usiąść, a usłyszysz szuranie krzątających się kapci, brzęk fajerek poszturchiwanych pogrzebaczem. Wystarczy przymknąć oczy, żeby kuchnia ożyła spokojnym, męskim głosem czytającym gazetę.
Czyta ją dla niej, siedzącej między stołem i bielą serwety z wyszytym niebieską nicą napisem: Czysta woda zdrowia doda. Czyta tę gazetę, nie dlatego, że Ona sama nie może, czyta, bo Ona lubi dźwięk jego głosu, a tak niewiele pozostało do powiedzenia. Słucha, bo dawno przeminął czas obietnic, zapewnień, codziennych zmagań o jutro. Te obce słowa padają między nimi, by stać się wiernością, czułością, wyznaniem, aż do chwili, gdy furtka zamilknie na dobre.
Burze nad całą Polską
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?