Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Panie Poncyliuszu - ahoj!

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
"Konia kuli - żaba łapę podstawiała". Tak mówi porzekadło, a że wszyscy analizują ostatnio zapisy czarnej skrzynki, specjalistów od lotnictwa się narobiło więcej niż lekarzy, przeto i ja podstawiam swoja łapę, bo czemuż by nie? Każdemu wolno.

Od chwili opublikowania zapisów czarnej skrzynki, zapis rozmów z jego ostatnich stron podlega nieustającej analizie specjalistów: fachowych dziennikarzy, wysokich rangą wojskowych, a przede wszystkim pilotów, którzy na lataniu zęby zjedli.

Wiarygodność zapisów wykonanych w Rosji, kontestowana przez dużą część społeczeństwa, polityków, a przede wszystkim przez zwolenników teorii o zamachu, sprawdzana będzie, zgodnie ze słowami premiera, przez polskich speców, bodajże w Zakładzie Kryminalistyki w Krakowie.

Wśród wypowiedzi osób odpowiedzialnych za swoje słowa, zwraca uwagę wypowiedź człowieka, który za swoje słowa powinien być odpowiedzialny bardziej, niż inni. Mam na myśli Jarosława Kaczyńskiego, który tak

powiada

"Wydaje się, że w ostatniej fazie lotu załoga była już bezradna, taki wniosek bym wyciągnął, czyli, że coś tam nie było do końca dobrze, że coś było popsute…". Po czym z rozbrajająca szczerością zaznacza, że nie jest specjalista w tej sprawie.

Ponieważ i ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, wyciągam swój własny wniosek, chociaż spoza techniki, na której się tak samo, jak pan Kaczyński - nie znam. Wydaje mi się bowiem, że jak się nie jest specjalistą, to się takiej diagnozy stawiać nie powinno; szczególnie, że nikt z poważnych analityków o jakiejkolwiek awarii nie mówi i szczególnie - jeśli się chce objąć urząd prezydenta na zasadzie spadku po bracie.

Jeśli już jednak padło słowo "popsute" to na moje oko całkiem "popsuty" był sposób komunikowania się decydentów lotu z załogą. Proszę bowiem zwrócić uwagę, że była i taka sytuacja na pokładzie: Kapitan Protasiuk zawiadomił osobę spoza załogi dyrektora Kazanę(?), - "Panie dyrektorze, wyszła mgła. W tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść, spróbujemy zrobić jedno zejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie.
- No to mamy problem
- Możemy powisieć z pół godziny i odlecieć na zapasowe. Mińsk albo Witebsk" - kontynuował kapitan Protasiuk.

W tym momencie staje się jasne, że kapitan spodziewał się i miał prawo oczekiwać na decyzję dysponenta lotu. Jaką? No chyba nie o lądowaniu, bo to było zaprogramowane z racji oczywistych. Uprawniony jest domysł, że oczekiwał na zezwolenie o NIElądowaniu, lub lądowaniu gdzie indziej.

Co usłyszał kapitan o godzinie 8.30 ?
- Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić (Cd .wypowiedzi niezrozumiały).

A więc pan prezydent, wiedząc o trudnościach nie spieszył się z decyzją, która być może usankcjonowałaby taką, którą w normalnych warunkach załoga podjęłaby sama i bez żadnej dyskusji. O rezygnacji z lądowania.
Czas uciekał. Co miała robić załoga? Załoga miała wylądować!

Ostatnie chwile - brak słownej reakcji kapitana Protasiuka różnie są tłumaczone, a ja sobie wyobrażam, że człowiek zwyczajnie zacisnął zęby i z całej siły próbował samolot poderwać. Nie udało się.

Jeżeli w tej sytuacji, mając całość stenogramu do dyspozycji, mając z racji swojej pozycji możliwość rozmawiania z fachowcami - odpowiedzialny polityk powiada, że "coś tam było popsute" - to kłania nam się dawny pan Jarosław Kaczyński odmieniony na wstecznym ciągu.

Po takiej wypowiedzi, nawet najlepsza wiara w nowe oblicze tego człowieka staje się równie żałosna, jak wiara w to, że sadzenie drzewka zapowiada wypełnienie dwóch innych powinności "prawdziwego mężczyzny".

Panie Poncyliuszu - ahoj!
Ma pan w zanadrzu coś jeszcze?

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto