Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Panie T., śpij pan spokojnie

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Prześladowania sekty chrześcijan na arenach rzymskich trwało o wiele krócej niż prześladowania innowierców, będące następstwem uznania chrześcijaństwa za religię państwową.

Karta się odwróciła i wyznawcy nowej, potężniejącej mocą nakazu cesarza religii, zaczęli intensywnie nawracać na swoją wiarę zarówno "słowem Bożym" jak też - dla osiągnięcia lepszego skutku, ogniem i mieczem.

Dzisiaj autorowi bloga, dziennikarzowi katolickiemu, włos się jeży z powodu dyrektywy europejskiej z 2 kwietnia 2009 r., która jest według niego (cyt.) „najnowszym przykładem próby łamania sumień chrześcijan” oraz „wymuszania na Kościołach i związkach wyznaniowych zmiany własnego nauczania”. Wszystko dlatego, że „prawo to zakazuje dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i światopogląd wszystkim organizacjom świadczącym usługi dla ludności". A za takie właśnie organizacje uznano Kościoły i związki wyznaniowe.

No właśnie - znamienny zwrot „prawo to zakazuje dyskryminacji” sugeruje niedwuznacznie, że bardziej odpowiadałby panu T. brak takiego zakazu, co na ogół oznacza przyzwolenie; w tym wypadku – na dyskryminację.

Porównanie dyrektywy zakazującej dyskryminacji, w imaginowanym przewidywaniu prześladowań chrześcijaństwa, do Ustaw Norymberskich, będących wykwitem narodowego socjalizmu w III Rzeszy, jest grubym i paskudnym nadużyciem autora bloga, bo zalecenie tolerancji dla innowierców i ludzi odmiennej orientacji seksualnej, nie oznacza prześladowań dla chrześcijan. Pan T. nie bierze pod uwagę, że bez względu na okoliczności, ludzie wierzą w co chcą, kiedy chcą i jak chcą. I nikt nie ma zamiaru tego prawa zabierać. Nikomu.

Z samej dyrektywy wybrałam dwa fragmenty, obrazujące według mojej najlepszej woli to, o co w tym zamieszaniu chodzi: "Mając na uwadze, że zgodnie ze sprawozdaniem Komisji transpozycja dyrektywy 2004/38/WE w ogólności raczej rozczarowuje, gdyż żadne państwo członkowskie nie dokonało w pełni skutecznej i poprawnej transpozycji całej dyrektywy, a ponadto żaden artykuł dyrektywy nie został przetransponowany skutecznie i poprawnie przez wszystkie państwa członkowskie,” - „Wzywa państwa członkowskie do pełnego wdrożenia praw przyznanych na mocy art. 2 i art. 3 dyrektywy 2004/38/WE nie tylko małżonkom różnej płci, ale także partnerom zarejestrowanym w związkach, członkom gospodarstwa domowego i partnerom, w tym związkom osób tej samej płci uznanym przez państwo członkowskie, a także niezależnie od przynależności państwowej i bez względu na nieuznawanie ich wprawie cywilnym przez inne państwo członkowskie,

w oparciu o zasady wzajemnej uznawalności, równości, niedyskryminacji, godności oraz życia osobistego i rodzinnego; apeluje do państw członkowskich, aby pamiętały, że dyrektywa nakłada obowiązek uznania swobody przemieszczania się wszystkich obywateli Unii (w tym partnerów tej samej płci) bez obowiązku uznawania małżeństw osób tej samej płci; w związku z tym wzywa Komisję do wydania rygorystycznych wytycznych przy jednoczesnym wykorzystaniu analiz i konkluzji zawartych w sprawozdaniu Agencji Praw Podstawowych oraz do monitorowania tych kwestii...”

Prace nad zapewnieniem jednakowych praw dla wszystkich, bez – o czym pan Terlikowski nie wspomina – łamania praw chrześcijan, trwały od lat wielu; wystarczy ową dyrektywę przeczytać. Poza tym, chodzi o "rygorystyczne wytyczne", a nie o zmianę kodeksów cywilnych. Oburzony dyrektywą, kreśli pan T. czarne scenariusze i apokaliptyczne losy, jakie mają spotkać chrześcijan pod jej działaniem; w dyrektywie tymczasem nie nakazuje się chrześcijanom zawierania homoseksualnych małżeństw czy dokonywania aborcji, tak samo, jak nie nakazuje się przetaczania krwi Świadkom Jehowy czy jedzenia wieprzowiny Żydom. Nie widzę w dyrektywie wezwania do krucjaty przeciw europejskiemu chrześcijaństwu, a „lekko zakamuflowane prześladowania” które ponoć nastąpią za jakieś 15 – 20 lat, są osobistą, futurystyczną wizją autora blogu, którą trudno traktować poważnie. Obawy, że nie-katolicy zaczną wpychać swoje dzieci do katolickich szkół, homoseksualiści zażądają od katolickich księży ślubów kościelnych, a ateusze przystąpią do komunii, są wręcz żałosne.

Podnosząc lament typu „oj, co to będzie”, wypadałoby pamiętać o tym, co było i jest: że chrześcijanie, na zasadzie wielowiekowej tradycji, domagają się dość natarczywie, aby ich nakazy religijne obowiązywały wszystkich obywateli. Czego najlepszym przykładem jest Polska, znacząca w Europie enklawa, ostoja i przedmurze. Polska, jako kraj nieatrakcyjny ekonomicznie, nie była zasiedlana przez ludzi innych ras, wyznań i obyczajów tak, jak kraje Europy zachodniej. Nie musiała tworzyć warunków koegzystencji dla tysięcy ludzi z różnych krańców świata, stąd też zapewne klaustrofobiczne odczucia wielu naszych obywateli.

A Europa? Już dawno przestała być własnością Burbonów, Habsburgów oraz pomyleńców z wielokrotnych, wsobnych krzyżówek, udowadniających krwawymi wojnami swoje arcychrześcijaństwo. Trudno byłoby w świetle znanych faktów, zaliczyć wojny religijne, pustoszące średniowieczną Europę do „lekko zakamuflowanych prześladowań”. Sądzę, że pan Terlikowski może spać spokojnie: nie słychać, aby któryś ze znanych homoseksualistów ostrzył sobie zęby na jego chrześcijańską cnotę, a zamaskowani ateusze gnali do kościołów bluźnierczo skonsumować opłatki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto