Różne były koleje losów pana Jana (95 l.), zanim poznał swoją przyszłą żonę. W wieku 7 lat wyjechał ze Stróży na dzisiejsze Kresy Wschodnie. Gdy był w wojsku zaskoczyła go II wojna światowa. Później uszedł z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), po czym przeżył zsyłkę na Syberię, by później walczyć u boku Rosjan w nowo utworzonej I Dywizji Kościuszkowskiej gen. Zygmunta Berlinga. Chociaż wielu wtedy zginęło on przeżył i powrócił do rodzinnej miejscowości. Powrócił tuż przed wigilią 1945 r. Nie miał nic. Zakochał się. Już 3 miesiące później ożenił się z panią Wandą (84 l.) Był 22 luty 1946 roku.
To nie były łatwe czasy. - Wszystko było spalone, wszystko - wspomina dziś nie bez wzruszenia pan Jan. W rok później przyszło na świat ich pierwsze dziecko. Były ciężkie chwile ale jakoś sobie radzili. - Jakoś się żyje - dodaje pani Wanda.
Ich recepta na długoletnie pożycie małżeńskie? - Żyjemy razem tak długo, bo tam "na górze" nie przygotowali nam jeszcze miejsca - żartują dziś, a pani Wanda dodaje
Jak się ludzie ożenią to się docierają (kłócą - przyp. autora) czasem nie, różnie to jest - my tak spokojnie żyliśmy i ani się myśleliśmy rozwodzić - kończy z uśmiechem.
Dziś dostojni jubilaci mają razem 179 lat (!). Doczekali się 3 dzieci, 7 wnucząt i 2 prawnucząt. Czego zatem życzyć dziś małżonkom? Skoro wesele diamentowe było już 2 lata temu wypada życzyć dożycia co najmniej żelaznego wesela.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?