Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Papierowy żołnierzyk

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Nie będę pisać o wybuchu wojny, ani o nożu w plecy. O tych sprawach napisali już wszystko fachowcy od historii. Aktualnie temat jest przerabiany na wszystkie możliwe sposoby przez polityków i komentatorów.

Aliści wczorajsza, znamienna (dla nas) data, zbiegła się z wydarzeniem, które wypuściło powietrze z nadętego mniemania, iż Polska jest partnerem politycznym i wojskowym dla Stanów Zjednoczonych. Uszło powietrze z rządu, który podpisywał porozumienie o budowie tarczy antyrakietowej, przytkało oddech opozycji, która po chwili osłupienia wali w tarabany ze zdwojona siłą. Oczywiście antyrządowo wali, bo też okazja, jaką stworzyła decyzja Amerykanów do walenia w rząd, jest równie wielka, jak wielkie było nasze zadęcie na mocarstwowość w partnerstwie z Wujem Samem.

I o ile śmieszą mnie od pierwszej chwili głupie miny naszych polityków w ogóle, to najbardziej zabawne jest mniemanie pana Jarosława K., że Amerykanie ogłaszając swoją decyzję, chcieli nam, Polakom uczynić afront!

Myślenie w kategoriach afrontu podczas rozgrywek na najwyższych szczeblach międzynarodowych jest dokładnie myśleniem na poziomie dwóch takich, co ukradli księżyc.
Nawet bowiem pobieżna obserwacja zachowań amerykańskich polityków każe przypuszczać, że jedynym, który potrafi bezbłędnie i natychmiastowo wskazać na mapie, gdzie leży Polska, jest chyba staruszek Zbig Brzeziński. Ale on to wiedział z dwóch powodów: ma polskie pochodzenie no i służył wielkiemu aktorowi Reganowi, który eskalując zbrojenia USA, akuratnie Sowietów na skraj bankructwa doprowadzał. Co oznaczało również, że Polaków miał na ową chwilę w wielkim poważaniu z powodu Solidarności, ale przecież nie na tyle, aby ich przed wprowadzeniem stanu wojennego ostrzec. Taka uprzejmość już w interesie Stanów nie leżała. Teraz też nie leży, bo ważniejsza jest współpraca między dwoma największymi potęgami militarnymi.

Dla nas Gary Cooper pozostanie wypożyczoną figurą na plakacie Solidarności, ale Ameryka wydatki zbrojeniowe musi orientowac na zapewnienia sobie współpracy ze strony Rosji. O pozycji Polski miedzy tymi dwoma partnerami śpiewał już dawno Okudżawa: "I nie ujawnił przed nim sztab, tajemnic swych wojskowych, A czemu tak? A temu tak, że był on papierowy…" (tłum. Witolda Dąbrowskiego)

Powracając do naszego grajdoła: oglądałam wczorajszą "Kropkę nad i"- sam szef BBN (!), pan Stasiak, podprowadzony jak dziecko przez Monikę Olejnik, stwierdził był, że gdyby wcześniej wjechały do Redzikowa amerykańskie koparki… zapewne Amerykanie nie mieliby już odwrotu. W tym momencie mnie kopara opadła, po czym ryknęłam śmiechem, płosząc spokojnie drzemiącą sukę. Faktycznie, pomyślałam po zastanowieniu - wykopaliby wielką piaskownicę i wstyd byłoby dziurę zasypywać.
Żeby jednak oddać sprawiedliwość trzeźwo myślącym, muszę wspomnieć o panu Wałęsie, który przy okazji tej piramidalnej awantury "odkrył odkrycie", że dla Ameryki zawsze najważniejszy był interes... Ameryki! No i kto by pomyślał! Co za świat, co za ludzie!
Ruscy dbają o swoje, Amerykanie o swoje i ruskie a my?
My chyba musimy wojnę wypowiedzieć. Na oba boki, żeby wreszcie na naszym stanęło. Przecież wodza naczelnego (z sobowtórem) już mamy. I chwatit.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Statystyki wypadków drogowych za 2023 rok

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto