Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paradoksy ordynacji do Parlamentu Europejskiego

Redakcja
O tym dlaczego trudno rozliczać europosłów i jak ordynacja nie sprzyja wysokiej frekwencji.

"Polacy! zapamiętajcie te nazwiska! I nie głosujcie na nich ponownie, bo przynoszą wstyd wszystkim Polakom." - takie apele pojawiły się na portalach prawicowych w związku z głosowaniem 22 polskich europarlamentarzystów przeciwko upamiętnieniu Witolda Pileckiego. O sprawie pisałem tutaj.

Problem jednak w tym, że ordynacja do PE, podobnie jak sejmowa, jest tak skonstruowana, że stawiając krzyżyk przy jakimś nazwisku na danej liście, można w istocie wesprzeć zupełnie innego kandydata z tej listy, który uzyskał nawet minimalnie większą liczbę głosów. Dzieje się tak zawsze z głosami kandydatów, którzy nie zdobędą wystarczającej liczby głosów (nawet jeśli będzie to zdecydowana większość głosów, jakie padły na daną listę, na skutek czego głosy oddane na jednych kandydatów często przechodzą na drugich).

Ponieważ przy podziale mandatów w pierwszej kolejności bierze się pod uwagę sumaryczny wynik uzyskany przez listę, a w dalszej dopiero „wynik personalny”, jest to jednak bardziej głosowanie na listę partyjną niż na konkretnego kandydata. Wymowną ilustracją jak to działa w praktyce jest przykład europosła PO Tadeusza Zwiefki, który znalazł się wśród europosłów głosujących przeciwko upamiętnieniu rotmistrza Pileckiego. Z jego okręgu (wyjątkowo) wybierany był tylko jeden poseł i może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Zwiefka zdobył mandat w okręgu, dostając prawie o 1/3 głosów mniej niż jego kontrkandydatka z innej listy, która się nie dostała: link. Mało tego, wynik Zwiefki był dopiero trzecim wynikiem w okręgu – kandydat z drugim wynikiem też się nie dostał!

Tak jest skonstruowana ordynacja "proporcjonalna", która według jej obrońców ma być wyrazem „sprawiedliwości społecznej”. W systemie jednomandatowym JOW (z ang. FPTP, czyli „pierwszy na mecie”), gdzie liczą się przede wszystkim głosy oddane na osobę, ani Zwiefka, ani nikt inny tak „sprawiedliwym” sposobem by się nie dostał, bo tu liczą się osobowości.

Poza tym, gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbywały się w ordynacji JOW, posłowie czuliby się bardziej zależni od swoich wyborców i bardziej akcentowaliby interesy narodowe, co wielu siłom politycznym nie jest na rękę. Podobnie wprowadzenie takiej ordynacji do Sejmu sprawiłoby, że czuliby się bardziej odpowiedzialni przed wyborcami niż bonzami partyjnymi i zwracaliby większą uwagę na potrzeby lokalnych społeczności, które ich wybrały.

Problem ordynacji wart jest dostrzegania, szczególnie, że na ostatnie wybory do PE poszło 21 proc. uprawnionych do głosowania, a wg ostatnich badań opinii publicznej na kolejne wybiera się... 13 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto