Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Parszywa dwunastka" polskiej polityki

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Sejm. Zdjęcie w domenie publicznej.
Sejm. Zdjęcie w domenie publicznej. Piotr Vagla Waglowski
Zgodnie z obietnicą, by zachować płciową równowagę, przedstawiam niechlubną, ale - podkreślam - subiektywną listę najgorszych "mężów stanu" ostatnich lat.

Stefan Niesiołowski - pierwszy pieniacz III RP. W PRL chciał podpalać muzea. Teraz najchętniej podpaliłby siedzibę PiS. Jako poseł Platformy Obywatelskiej zajmuje się głównie sączeniem politycznego jadu. Zmienny w swych poglądach - o swojej partii jeszcze kilka lat temu napisał: "PO najprawdopodobniej skończy tak jak wszystkie ruchy, które spaja jedynie cynizm, hipokryzja i konformizm."

Zobacz najchętniej czytane materiały Tomasza Osucha

Bartosz Arłukowicz - pseudonim "Karierowicz". Jedyny polski polityk, który przyznał się do bycia agentem. Na tym kończą się jego zalety. Był przez chwilę wielką nadzieją polskiej lewicy, ale okazał się wielkim jej zdrajcą. Jego transfer do Platformy Obywatelskiej nazwano polityczną prostytucją. Faktycznie - sprzedał się Tuskowi za stanowisko w rządzie. Żenujące to i smutne.

Karol Karski - upił się ongiś na Cyprze z partyjnym kolegą (Łukasz Zbonikowski). Później, ścigając się po plaży, zniszczyli dwa wózki golfowe należące do hotelu. Straty oszacowano na blisko 10 tys. euro. Po powrocie Karski twierdził, że sprawa została wyjaśniona i że otrzymał przeprosiny od ambasadora Cypru w Polsce. Kłamał. Ordynarnie i bezczelnie, no ale to przedstawiciel władzy przecież.

Czytaj też: "Damy" polskiej polityki

Mirosław Drzewiecki - poseł PO, amator jednorękich bandytów, miłośnik golfa, ale nader wszystko dzikus z dzikiego kraju.

Zbigniew Ziobro - pseudonim "Zero". Był kiedyś na szczytach władzy. Dziś zasiada w Parlamencie Europejskim. I dobrze, bo już nikt nigdy przez tego pana bezpodstawnie oskarżony nie będzie. Warto przypomnieć, że za ministerialnych czasów pana Ziobry "Misję specjalną" emitowano średnio co 15 minut - w przerwach pomiędzy jego konferencjami prasowymi.

Stanisław Łyżwiński - wieloletni związkowiec, rolnik, przedsiębiorca, poseł na Sejm IV i V kadencji, były członek Samoobrony, gwałciciel... I to chyba tyle w temacie.

Paweł Poncyljusz - zabłysnął w telewizyjnym programie Uwaga, próbując przeżyć miesiąc za 500 złotych. Później stał się wyborczą gwiazdą PiS, śpiewał piosenki Beatlesów, kłamiąc w żywe oczy, że prezes Kaczyński będzie prezesem wszystkich Polaków. Po wyborczej klęsce, bojąc się zepchnięcia na margines radykalizującego się PiS, uciekł z tonącego statku. Niestety trafił na dziurawą szalupę zwaną PJN.

Janusz Palikot - od czego tu zacząć? Swego czasu chciał zastrzelić i wypatroszyć Jarosława Kaczyńskiego, wcześniej biegał po sejmie ze świńskim ryjem, innym razem ze sztucznym penisem. Dziś walczy z kościołem i homofobią. Uwielbia wszelkie happeningi, ostatni tego typu pomysł to własna partia i start w wyborach parlamentarnych. Najgorsze, że ten happening może się udać.

Marek Suski - członek starej gwardii Jarosława Kaczyńskiego. Gadał coś kiedyś o "genetycznych patriotach" z AK oraz dziadkach z SS i Wehrmachtu. Teraz gada rzadziej, bo od Moniki Olejnik dostał zakaz wjazdu do Radia Zet. Poszło o prezent w postaci koszulki, który pan poseł dostał od pani redaktor, po czym stwierdził: "Koszulkę przyjmę, czasem trzeba umyć podłogę w domu..." Zastanawiam się, czy "cham" to wystarczająco trafne określenie?

Lech Wałęsa - kim jest wiedzą nawet za oceanem, więc dużo pisać nie trzeba. Co jednak ciekawe, były prezydent przyznał ostatnio, że socjalizm nie jest taki zły, a kapitalizm to w sumie nic ciekawego. I co, solidaruchy? Głupio wam teraz.

Bogdan Klich - minister politycznie odpowiedzialny za katastrofę rządowego samolotu Tu-154M, który odpowiedzialności tej skutecznie unikał przez ponad rok. Jak powiedział kiedyś Leszek Miller, "prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy". Prawda. Pana Klicha zapraszamy więc w szeregi Partii Kobiet.

Gabriel Janowski - na koniec zapomniana nieco perełka polskiego bagienka politycznego. Mało kto bowiem wspomina dziś o występach posła-skoczykuluara. A to przecież najznamienitszy obrońca polskiego cukru, za którym po całym niemal sejmie biegał oddział szturmowy straży marszałkowskiej. W końcu go wynieśli, a polski cukier, jak był, tak dalej jest polski. O pośle Janowskim wiemy jeszcze, że umie liczyć do dziesięciu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto