Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pasożyty żerują na serwisach i nieświadomych internautach

Redakcja
I sposób prezentacji materiału ze strony www.polskatimes.pl
I sposób prezentacji materiału ze strony www.polskatimes.pl
Treść jest własnością serwisu, który ją wytworzył. Tej zasady nie respektują internetowe pasożyty, które coraz częściej atakują twórców i serwisy produkujące treści. Zagrażają też internautom, którzy zazwyczaj nie znają i nie stosują prawa autorskiego.

- Pasożytnictwo to oddziaływanie antagonistyczne między organizmami, które przynosi korzyść jedynie pasożytowi. Pasożyt może doprowadzić organizm żywiciela do wyniszczenia a nawet śmierci - czytamy w Wikipedii. Życie wirtualne również rządzi się tą, czysto biologiczną, zasadą. W polskiej sieci działa wiele podmiotów agregujących treść, kopiujących pomysł najbardziej znanego na świecie serwisu Digg.com. Największy sukces odniósł Wykop.pl, teraz tą drogą podąża o2.pl, wypuszczając na rynek serwis Sfora.pl. W kolejce do żywicieli już czai się Onet, który uruchomił wymyślony przez grupę studentów projekt Wyczaj.to.

Polskie kopie Digga działają na granicy prawa, a z pewnością pasożytują na treściach wytwarzanych przez inne podmioty, przede wszystkim wydawnictwa prasowe, które dopiero dziś - w dobie kryzysu gazet - na dobre wchodzą do sieci. Co więcej, prawo łamią zarówno właściciele takich pasożytniczych serwisów, jak i korzystający z nich internauci.

Z czego żyje pasożyt?

Wykop.pl, Sfora.pl i Wyczaj.to to miejsca, gdzie internauci dodają linki do ciekawych materiałów z różnych miejsc w sieci. Łatwo sprawdzić, że serwisy te zatrzymują dla siebie ruch części internautów, dokonując na wielu umieszczonych linkach tzw. "framingu". Internauta klika w interesujący go link i - teoretycznie, tak jak na Digg.com - przechodzi na stronę serwisu, z którego pochodzi treść. Proste i uczciwe. Ale nie w polskiej sieci, bo wymienione wcześniej serwisy większość treści pokazują w ramce (patrz screeny). Internauta może kliknąć w przycisk "usuń" i zlikwidować ramkę w jakiej ogląda treść, ale w praktyce jeśli ktoś chce szybko dowiedzieć się, co kryje się pod wieloma linkami, może to uczynić „bez odwiedzania” konkretnego serwisu.

Nie wszystkie treści przedstawiane są w ramce. W Wykopie bez "ramki" pokazywane są treści z tzw. wykopów sponsorowanych, które odsyłają bezpośrednio do serwisu płacącego "za ruch". Jak wyjaśniał serwisowi Wiadomości24.pl Michał Białek, szef marketingu Wykopu, po stronie serwisu, do którego linkuje Wykop.pl i administratora zarządzającego tym serwisem stoi decyzja czy materiały są pokazywane w tzw. ramkach i czy link z Wykopu kieruje internautę jedynie do danej strony. – Po prostu administrator blokuje wyświetlanie swego contentu w ramkach a ruch w statystykach jest zliczany dla Wykopu i dla danego serwisu prezentującego daną treść – wyraźnie zaznacza Białek. Po tej rozmowie, niemal natychmiast uzyskaliśmy od informatyków Wykopu kod, który trzeba wkleić umieszczając link, by uwolnić się od ramki. Wcześniej nikt nas nie poinformował, że treść z serwisu Wiadomości24.pl będzie w Wykopie prezentowana w ramkach z tak zliczanymi statystykami.

Wyjaśnienia Michała Białka, przynajmniej w części, stoją w sprzeczności z opinią jaką uzyskaliśmy w firmie Gemius, której badania ruchu internautów są brane pod uwagę przy decyzjach reklamodawców. Marta Kramp, starszy specjalista ds. badań e-marketingowych Gemius, wyraźnie stwierdza: - W metodologii badania Megapanel PBI/Gemius jako odsłonę traktujemy odświeżenie strony wraz ze zmianą adresu URL w pasku przeglądarki. Adres "ramki" jest niewidoczny w pasku adresu przeglądarki. Przeładowania "ramek" w obrębie strony nie są zatem traktowane jako odsłony tej strony, ponieważ nie powodują zmiany adresu całej strony www w pasku adresu przeglądarki. Taka metodologia została przyjęta w badaniu Megapanel PBI/Gemius.

Innymi słowy: wyświetlenie strony w "ramce" ma miejsce w ramach domeny danej strony, na której jest ona umieszczona. W badaniu Megapanel PBI/Gemius mierzona jest jedynie oglądalność okna głównego, niezależnie od tego, ile "ramek" w sobie zawiera oglądana strona główna. Oglądalność pochodząca z "ramek" nie jest doliczana również do stron będących źródłem informacji zawartej w "ramce".

– Aby lepiej zrozumieć zasadę działania, możemy użyć metafory retransmisji sygnału telewizyjnego. Jeśli stacja A retransmituje sygnał stacji B w jakimś paśmie czasowym, a widz oglądał ten sygnał za pośrednictwem stacji A, uznajemy, że była to oglądalność stacji A, mimo że pierwotnym źródłem sygnału była stacja B – dodaje Marta Kramp.

Jak widać na screenach gdy internauta ogląda treść w ramce faktycznie, dla Megapanelu PBI/Gemiusa, jest zliczany na konto pasożyta. A zatem Wykop, Sfora, jak i Wyczajto w nieuczciwy sposób zarabiają na cudzych treściach, po pierwsze prezentując go w swojej ramce, a po drugie otrzymując ruch w statystykach.

– Wskaźnikami na podstawie, których ocenia się wartość reklamową danego serwisu jest zasięg tj. liczba tzw. "real users", liczba odsłon i czas spędzony na stronie – mówi serwisowi Wiadomości24.pl Marzenna Wojciechowska, prawnik Izby Wydawców Prasy. – By ocenić długofalowe skutki działania takich "pasożytujących" serwisów trzeba brać pod uwagę model biznesowy tworzony w oparciu o badania ruchu w internecie. Wpływy z reklamy - a ta jest pochodną wyników danego serwisu znaną z Megapanelu PBI/Gemiusa - są podstawowym dochodem, jaki otrzymuje umieszczając materiały w sieci, wydawca prasy. Statystyki dotyczące badania ruchu pokazują, ile czasu spędził na stronie użytkownik. Są one bardzo ważne dla reklamodawców, pozwalają bowiem ocenić, czy użytkownik miał czas zapoznać się z treścią reklamy nawet, jeżeli za pomocą linku umieszczonego w reklamie (baner) nie przeszedł na stronę reklamodawcy. Z punktu widzenia interesów reklamodawcy umieszczanie reklam na stronach o kilkusekundowym czasie trwania odsłony nie jest uzasadnione, natomiast jest uzasadnione umieszczanie reklamy na stronach serwisu zamieszczającego takie linki – dodaje Wojciechowska.

I to oni, oprócz samych właścicieli serwisów, po dokładnym przeanalizowaniu regulaminów tych serwisów, mogą ponieść prawne konsekwencje łamania praw autorskich czy nieuczciwej konkurencji.

Internauta nieświadomie pomaga pasożytowi?

Zdaniem specjalistów od prawa autorskiego na Wykopie, Sforze i Wyczajto mamy do czynienia z naruszeniem prawa autorskiego dokonywanym pospołu przez internautę i samego prowadzącego serwis. Można w nich znaleźć linki do treści z serwisów, których właścicielami są wydawcy prasy, m.in. Axel Springer, Wprost, czy Polskapresse. Dla nich prezentowanie w całości (a więc w ramkach) ich materiałów oznacza, że choć ponieśli nakłady na ich wytworzenie, opłacili dziennikarzy i przysługują im autorskie prawa, zostają pozbawieni możliwości czerpania korzyści ze swojej własności.

Co może zrobić właściciel treści, która w całości pojawia się w Wykopie? – Zawsze jeśli otrzymamy zgłoszenie naruszenia jego praw autorskich natychmiast taki materiał usuwamy – twierdzi Michał Białek, pytany o tryb postępowania wobec przypadków naruszeń prawa autorskiego.

Jednak ktoś musiałby nieustannie monitorować wszystkie serwisy, by "strzec" swojej własności. Co gorsza w swoich regulaminach serwisy-pasożyty umywają ręce od jakiejkolwiek odpowiedzialności, spychając ją na internautę. W Wykopie punkt 2 paragrafu 4 brzmi: "Użytkownik ponosi pełną odpowiedzialność za swoje działania, w tym za treści, jakie zamieszcza w serwisie Wykop.pl.". Cytat z regulaminu Sfory.pl: "7. Za skutki działań użytkownika polegających na umieszczeniu określonych linków, komentarzy, opinii, plików lub innych treści w serwisie Sfora.pl, a także za skutki udzielenia O2.pl, zgodnie z Regulaminem, przez użytkownika zgód, w tym za korzystanie przez O2.pl z udzielonych przez użytkownika praw (zgód) w granicach tych praw (zgód), odpowiedzialność ponosi wyłącznie ten użytkownik".

Lektura regulaminu Wyczajto (pomysł grupy studentów wzięty pod skrzydła przez firmę Neuroadventures należącą do Grupa Onet.pl SA, w którym użytkownicy mają zarabiać spore pieniądze za "wyczajanie" ciekawych newsów w sieci) nie pozostawia wątpliwości: "(...)Użytkownik Zarejestrowany umieszczając jakiekolwiek Materiały oświadcza, iż są one wolne od wad fizycznych i prawnych oraz roszczeń podmiotów trzecich oraz, że przysługują mu majątkowe prawa autorskie do treści, które nie są ograniczone na rzecz żadnej osoby trzeciej lub, że przysługują mu prawa do korzystania z tych treści, w tym prawo do wykorzystania wizerunku osoby trzeciej, obejmujące w szczególności prawo do publikowania i rozpowszechniania Materiałów w systemie on-line, w sieci Internet.".

Nie znasz prawa, jesteś współsprawcą przestępstwa

Użytkownicy dodający linki nie mają wpływu na sposób prezentacji materiału jaki dodali do Wykopu, Sfory czy Wyczajto. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że prezentując całą treść (np. zamieszczając link do screenu całego tekstu czy PDF-u) pobraną z innego serwisu łamią prawa autorskie. Pytani przez Wiadomości24.pl prawnicy uważają, że internauci naruszają prawo umieszczając linki do tych serwisów, którym czas wyświetlania podlinkowanej strony prawie w całości jest zaliczony na ich korzyść (dzięki pokazywaniu cudzej treści w ramce). Natomiast Sfora.pl, Wykop.pl czy Wyczaj.to naruszają prawo, zawłaszczając czas zaliczany w statystykach.

– Oceniając działania internautów warto pamiętać, że nie mogą się oni powoływać na dozwolony użytek wynikający z art 23 ustawy o prawach autorskich – twierdzi mecenas Wojciechowska. – Przepis nie dotyczy korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu (wyjątkiem własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym), a przecież serwis internetowy wydawców stanowi jednak elektroniczną bazę danych spełniającą cechy utworu.

Problem ma jeszcze szersze tło, a poruszył je bloger Marcin Jagodziński we wpisie "wykop, flaker i blip kradną komentarze", który twierdzi, że dochodzi przecież do zawłaszczania ruchem komentujących; treść staje się przecież dostępna w innym serwisie i tam internauta dodaje komentarz. Tam pozostaje, komentuje, buduje zasięg takiego serwisu.

Kto pierwszy podniesie rękę na takie pasożyty? Czy jest na to jakaś rada? Podpowiedzi udziela postawa właścicieli praw wydawniczych do utworów muzycznych i audiowizualnych. Gdy rozpoczęli nagonkę na użytkowników YouTube, jego właściciel, czyli Google natychmiast podpisał umowy i zaczął wypłacać tantiemy właścicielom praw i artystom. Czy czekają nas spektakularne procesy przeciwko Wykopowi, o2.pl i Onetowi wytaczane, np. przez koncerny wydawnicze?

***
Czy znacie inne strony internetowe w ten sposób pasożytujące na różnych serwisach? Prosimy o sygnały [email protected].

Współautor artykułu:

  • Tadeusz Wójcicki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto