Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pavel Samokhin: "Muzyka to moje życie"

Redakcja
Paweł Samokhin
Paweł Samokhin mat. promocyjne
Z wokalistą zespołu Samokhin Band - człowiekiem, który nazywa siebie dzieckiem socjalizmu i post socjalizmu przed premierą płyty "Perestroika" rozmawiałem m.in. o jego przybyciu do Łodzi i o muzyce, ale też o socjalizmie, kapitaliźmie.

Z Rostowa nad Donem do Łodzi

Adam Sęczkowski: Twoje korzenie sięgają Rostowa nad Donem - miasta w południowej części Rosji. Co przywiodło Cię do Łodzi?

Pavel Samokhin: Łódź przyciągnęła mnie już dawno temu choćby takimi filmami jak Vabank. Zacząłem interesować się tym miastem, kiedy po raz pierwszy obejrzałem ten film. Jest w nim dużo muzycznych akcentów, a muzyka to moje życie. Poza tym wiem, że muzycy z Łodzi byli angażowani podczas Festiwali w Sopocie czy Zielonej Górze. Oczywiście znałem również Łódź ze słynnej Szkoły Filmowej. Kiedy podrosłem, padł socjalizm i pierestrojka tkwiła już w całej swojej mocy to, żeby jakoś przeżyć jeździłem jako student do Niemiec i tam grałem. To były czasy, gdy można było tam nieźle zarobić. Cały czas jednak myślałem o Polsce. W drodze powrotnej kupowałem produkowane w Łodzi ubrania. Kiedy szedłem na rynek czy do sklepu to byłem zachwycony ilością i różnorodnością asortymentu. Kupowałem rzeczy dla całej rodziny i przyjeżdżałem z prezentami do domu, bo już w 90. latach kapitalizm, który wszedł do postradzieckiej przestrzeni zniszczył wszystkie istniejące manufaktury. Ubrania pochodziły tylko z Chin i czasem z Turcji. Można było oczywiście kupić coś innego pochodzenia, ale ten towar był przeznaczony dla bogatej części społeczeństwa. Niestety bogatych ludzi w moim kraju był tylko 1%, a nasza rodzina nie należała do tej części. Mój perkusista miał w Łodzi rodzinę Sadowskich i przy okazji znajomi załatwiali nam tu czasem koncerty. Bardzo mi się podobało, że odwiedzając łódzkie kluby, z których część już nie istnieje, a szkoda, ale zostały np. Łódź Kaliska, Irish Pub czy Rolling Stone, widziałem, że do klubów mieszczących się na jednej ulicy przychodziły tłumy ludzi. To porwało moją duszę artystyczną.

Wymieniłeś teraz nazwy kultowych klubów w Łodzi.

- Oj tak, z pewnością można je tak nazwać. Po paru latach, kiedy istniało Forum Fabricum (legendarny łódzki klub muzyczny - przyp. red.), przyjeżdżałem tu grać koncerty. Jeździłem na rikszach i rozdawałem ulotki z zaproszeniami na występy. Właśnie to, co robimy teraz z menadżerem naszego zespołu, siedzącą przy naszym stoliku Anną Jurczak. Co prawda aktualnie nie jeździmy rikszami po ul. Piotrkowskiej, ale konkretnym ludziom, których znamy rozdajemy zaproszenia na nasz koncert promujący nową płytę pt. Perestroika, który odbędzie się już 23-go marca w Klubie Wytwórnia w Łodzi. Kiedy wtedy jeździłem rikszą to poznałem fajną dziewczynę. Uśmiechała się do mnie, a później okazało się, że poznałem ją wcześniej w klubie. Moja sytuacja zmieniła się i patrząc na powód coraz częstszych wizyt w Łodzi, do względów artystycznych dołączyły emocje. Łódź to również dla mnie miasto ludzi kreatywnych. Myślę, że Ty jesteś tego dobrym przykładem. Przyznam jednak, że na początku nie podniecałem się tym miastem, ale teraz dzięki temu, że tu mieszkam to zacząłem doceniać to, co Łódź ma do zaoferowania.

Kontynuując zatem temat Łodzi, proszę Cię o wymienienie trzech miejsc, które mógłbyś polecić turystom również tym spoza Polski.

- Jak moja siostra przyjechała to najpierw pospacerowaliśmy po ul. Piotrkowskiej, następnego dnia po wynajęciu rikszy, pokazałem jej Manufakturę, która podoba mi się jako budynek i plan np. do organizowania koncertów, ale nie podoba mi się jako centrum handlowe. Ja zdecydowanie wolę zakupy robić w małych sklepikach. Turystom przybywającym do Łodzi warto też pokazać m.in. Pałac Poznańskich, Park Poniatowskiego, a z bardziej oryginalnych miejsc to, ja wiem, że może to śmiesznie zabrzmi, ale Park Staromiejski (tzw. Park Śledzia) z piwniczkami domów, gdzie znajdowały się składy rybne, Stary Rynek, Bałucki Rynek, Targowisko Górniak.

"Zakochałem się w Łodzi po same uszy"

Ostatnio poprzez Wasz fanpage na facebooku natknąłem się na utwór zatytułowany Łódź to ja. Zatem jaka jej Twoim zdaniem Łódź?

- Dokładnie tak jak piszę w tekście piosenki. Wiem, że kiedy śpiewam to nie zawsze tekst jest zrozumiały ze względu na mój obcobrzmiący akcent. W tekście jest np. wyznanie dotyczącego Łodzi: wszedłem w Ciebie głęboko, co oznacza, że zakochałem się w tym mieście po same uszy.

"Spodobał mi się soczysty dźwięk trąbki"

Już jako sześciolatek zacząłeś grać na trąbce. Czy to był instrument, który wybrali Ci rodzice?

- Można powiedzieć, że tak. Ojciec nastawił mi do wysłuchania kilka płyt, na których słychać było dźwięki, które wydaje m.in. saksofon, puzon, fortepian, trąbka. Najbardziej spodobał mi się soczysty dźwięk trąbki, a to za sprawą Louisa Armstronga. Na drugim miejscu był puzon, fortepian, a konrabas raczej mnie nie przekonał do siebie (śmiech). Kiedyś zatem tata przyszedł do domu i powiedział do mnie: Masz ode mnie w prezencie trąbkę.

Czy to był prezent urodzinowy?

- Nie, ja mam urodziny w grudniu, a to zdarzenie miało miejsce latem. Nie wiem skąd ojciec wiedział co wybiorę, ale potem okazało się, że trąbka już wcześniej była kupiona i dla mnie przygotowana. Skąd wiedział, że trąbka będzie mi się najbardziej podobać? Nie wiem. Tak zastanawiam się czy nie byłem w jakiś sposób nieświadomie zmanipulowany jak byłem dzieckiem (śmiech).
Studiowałeś na Wydziale Jazzu w Rostowie nad Donem, ukończyłeś Klasę Trąbki na Wydziale Klasycznym, uzyskałeś dyplom Konserwatorium im. Rachmaninowa. Coraz rzadziej zdarza się, aby artyści, którzy występują na polskiej scenie muzycznej posiadali muzyczne wykształcenie.

- Wykształcenie jest tylko wsparciem i pomocą. Dostaje się technologię, a umiejętność posługiwania się nią musisz wypracować. Kiedy masz wykształcenie muzyczne może Ci to pomóc w przyspieszeniu dojrzewania artystycznego. Współpracowałem w Łodzi z muzykami, którzym nie mieli wykształcenia muzycznego, a ja spokojnie mogłem się od nich uczyć.

Jakich artystów słuchałeś jako młody chłopak?

- Słuchałem bardzo różnej muzyki. Kiedy byłem chłopcem to część muzyki to była tzw. muzyka przymusowa, która była puszczana w radio np. pamiętam piękny hymn radziecki - Aleksandra Aleksandrowa; aczkolwiek trzeba tu podkreślić, że za oficjalną wersją utworu stał sztab ludzi. Słuchałem też muzyki, którą teraz nazywa się socjalistyczną papką. Ja ją odbieram zupełnie inaczej bo za tą papką stali ludzie wysoko wykształceni, którzy potrafili napisać dobre piosenki. To, że służyli oni propagandzie to ja jako muzyk mogę się np. obrazić na to, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że ich kunszt był bardzo wysoki. Jeśli np. Włodzimierz Korcz w Polsce napisał muzykę do 007 zgłoś się w czasach PRL to nie znaczy, że on był złym kompozytorem. To piękna muzyka i do dziś ją czy np. kompozycje Henryka Kuźniaka z przyjemnością słucham i gram. Często jadąc samochodem z moją menadżer i słuchając np. Anny Jantar to ja jestem zachwycony aranżacją tych piosenek, grą muzyków, tekstami. Utwory były wtedy pięknie zrobione. Teraz mamy natłok rapu, hip-hopu, rnb i dub-stepu. Słyszymy efekty muzyczne, ale mam wrażenie, że Ci wielu z tych twórców ma mniej prawdy do przekazania niż kompozytorzy minionych lat. Ja staram się uczyć od autorów muzyki tamtych czasów.

Początki zespołu Samokhin Band

W 2003 roku powstał zespół Samokhin Band. Pierwsza Wasza płyta została nagrana w 2008 roku, a kolejna w 2009r. Najnowsza płyta miała premierę w tym roku, a więc fani znów czekali na Waszą nową odsłonę aż pięć lat. Czy przy pierwszej płycie tyle czasu zajęło Wam zgranie się, a teraz od 2009r. dojrzewał Wasz materiał?

- Jestem muzykiem, który nie do końca zna się na biznesie, marketingu i dlatego ten proces jest długi. Teraz gdy mam wsparcie menadżera to wszystko wygląda znacznie lepiej. Dzięki jej organizacji mogę siedzieć w domu i spokojnie pisać aranżacje. Wracając do 2003 roku to grałem u Andrzeja Janeczki w zespole kabaretowym Trzeci Oddech Kaczuchy o on mi pewnego dnia powiedział: Pasza, weź nadaj nazwę zespołowi. Ja wtedy byłem bardzo zaangażowany w zespół Dixi Friends Medicus Band, grając choćby podczas telewizyjnych benefisów. Rok 2003 to granie na ul. Piotrkowskiej. Nie chcę tutaj zaniżać swojego poziomu; wiem, że skończyłem Akademię Muzyczną, wielu muzyków wysokiej klasy mnie zapraszało, ale takie były początki nowego w Łodzi. Kiedy przyjechałem tutaj to w Rosji miałem już za sobą bardzo dobry start. Żyłem i dorastałem w miejscu, gdzie miałem sporo pracy ze swoim zespołem. Urząd kultury zapraszał nas na poważne imprezy, miałem wtedy bardzo dobrze. W Łodzi pomogły mi z czasem kluby, restauracje w których począkowo grałem za tzw. stówę. Występowałem m.in. we wspomnianej Łodzi Kaliskiej, Irish Pubie czy Anatewcce, gdzie teraz rozmawiamy pijąc herbatę. Jej właściciel - Paweł Zyner równiez bardzo mi pomógł, bo dzięki niemu dosłownie nie musiałem głodować. Wspomniany wcześniej Andrzej Janeczko mówił, abym to granie za stówkę spróbował nazwać. Powstał Samokhin Band Trio, a niedługo po tym Samokhin Band. Podczas koncertów graliśmy jazzowe standardy, ale nawet nie myśleliśmy aby nagrać płytę. Nagrałem krążki z Dixie Friend (rok 2002 i 2005), jedną piosenkę dla Varius Manx, współpracowałem z zespołem Gagarin, Komuna czy Fiesta Loca. Moje życie muzyczne trwało, a Samokhin Band był zespołem klubowym. Pamiętam, że kiedyś grając w Anatewce miałem zagrać solówkę, ale zanuciłem kilka dźwięków i ... to się ludziom spodobało. Potem napisałem kilka tekstów, zaśpiewałem je właśnie w tej restauracji, pojawili się fani, którzy sugerowali nagranie płyty. Powstał pierwszy krążek pt. Samokhin Band, a następnie płyta Habibi, której nie można już kupić bo sprzedała się w całym nakładzie.

Ta druga płyta została nagrana z pomocą fanów.

- Tak. Fani wierząc w jej sukces wpłacali na nasze konto nawet po 10 tys zł. Nie wiedzieli przy tym jak się płyta będzie sprzedawać i czy my te pieniądze im oddamy czy nie - oddaliśmy.

"Nie byłem chowany w idei, że warto sprzedać kolegę, aby zarobić parę złotych więcej."

Na Waszej stronie internetowej można przeczytać sformułowania typu: "Samokhin Band to bękart, który na dodatek ma aż pięciu ojców. (...) Łączy nas to, że jesteśmy dziećmi socjalizmu i post socjalizmu." Jeden z naszych polityków -
Janusz Korwin-Mikke stwierdził kiedyś, że "do 9 roku życia był socjalistą. Podobno każdy za młodu powinien nim być, potem mądrzeje." Jak byś ustosunkował się do tych słów?

- Zależy w jakiej formie ten socjalizm i gdzie? Jeżeli żyjemy w kraju socjalistycznym to dziecku od razu wbija się program homo sapiens, a jeżeli w kapitalistycznym to program wyzysku bo kapitalizm na tym polega. Ja byłem wychowywany w socjalizmie i to ma swoje plusy chociażby dla zespołu. Zarobionymi pieniędzmi dzielimy się po równo. Gdybym był wychowany w kapitalizmie to pewnie jako lider zespołu brałbym 1.000 zł kiedy pozostali w zespole 1 zł, a może nie aż tak, powiedzmy 5 zł, aby na piwo starczyło (śmiech). Tu jestem socjalistą, choć pamiętam, że ojciec dawał mi sygnały, że system ten był nieudolny. Podobało mi się, że najważniejszą wartością było widzieć w koledze istotę człowieka, był mu pomocnym, nie krzywdzić, nie oszukiwać i mieć honor. Nie byłem chowany w idei, że warto sprzedać kolegę, aby zarobić parę złotych więcej. Jak nie znalazłeś sponsora, inwestora to projekt nie miał szans na realizację. Można było ewentualnie próbować przekonać do siebie przekonać jakąś partię, ale wtedy musiało się grać jak partia nakazała. Tutaj systemy gryzą się i biorę stronę kapitalizmu. To nawiązanie, że każde dziecko do 9 roku życia musi być socjalistą nie sprawdza się bo np. jest jedno dziecko, które jest zdolne, gra koncerty to dlaczego ma się nie rozwijać. Socjaliści powiedzieliby mu: STOP, musisz poczekać aż inni dogonią Cię poziomem rozwoju. Socjalizm miał swoje zalety np. honor i miłość do ojczyzny, nie sprzedawanie się za grosze, pomaganie innym. Są to też wartości Jezusa Chrystusa oraz starosłowiańskie.

Materializm i jego odbiór

Na świecie są miliony materialistów, którzy kierują się w życiu korzyściami materialnymi, a nie wartościami duchowymi, moralnymi. Kiedyś patrząc na drugiego człowieka zwracało się uwagę przede wszystkim na jego osobowość i charakter. Dziś wszystko kręci się wokół pieniędzy. Coraz więcej osób poznając inną osobę osądza ją na podstawie zawartości portfela, a nie wartości jakie prezentuje? Czy powinno się i jeśli tak to w jaki sposób można walczyć z materializmem w dzisiejszych czasach?

- Z materializmem nie można walczyć. Żyjemy w takim systemie, gdzie pieniądz wiele może. Warto też zastanowić się jeśli zmiana z materializmu to na co. Materializm wiąże się też z tzw. glamour. Adam gdybyś zobaczył mnie teraz w brandowych ciuchach, wyciągam skórzany portfel, a z niego złotą kartę. Możesz sobie pomyśleć, tylko na tej podstawie, że jestem fajnym gościem, albo na odwrót tj. Ty jesteś glamour, a ja nie. Pozory często mylą i może się okazać, że właśnie ten glamour to straszny nudziarz, a ten drugi skromny człowiek ma coś interesującego do powiedzenia i ma dobre serce. Kiedy ja gram koncert to muszę się ubierać modnie i elegancko, ale kiedy gram w pubach to mogę sobie pozwolić na nieco luźniejszy styl. Jeśli kiedyś ubraliśmy się glamour na koncert w pubie, gdzie często nie chodzi bogata publiczność to właśnie przez strój nie byliśmy najlepiej odebrani.

Piosenka pt. "Doda" na urodzinach u Dody

Kiedy nagraliście świeżutki teledysk do piosenki pt. Doda w internecie pojawiły się głosy, że chcieliście zasłynąć bazując na popularności tej wokalistki.

- OK, ale gdy napisaliśmy ten utwór to Doda nie była już aż tak popularna. Akurat odwrotnie jak mówisz, chcieliśmy jej pomóc.

Anna Jurczak, menadżer zespołu Samokhin Band: Ja dodam tylko, że niedawno zgłosił się do nas menadżer Dody i poprosił o przesłanie teledysku do tej piosenki, aby wyemitować go na jej urodzinach.

- Ktoś usłyszał, że jakiś rusek śpiewa Doda ja Ciebie kocham i stwierdził, że bazujemy na popularności tej piosenkarki. Ja tak nie uważam.

Support przed Joe Cockerem i zespołem Leningrad

Zespół Samokhin Band miał okazję grać przed słynnym rosyjskim zespołem Leningrad, a także jako support przed Joe Cockerem. Jak wspominasz te przygody?

- W przypadku Joe Cockera to umowa koncertu w Gdynii mówiła, że my mamy zagrać i potem ma być godzina przerwy i dopiero on wychodzi na scenę. Udało nam się rozgrzać publiczność, ale z Cockerem nie mieliśmy okazji porozmawiać. Z Leningradem rozmawialiśmy przed i po koncercie przy herbatce z prądem, bo oni bardzo ją lubią . (śmiech) To są bardzo otwarci ludzie i cieszę się, że zespół się reaktywował.

23.03.2013r. - data koncertu promującego nową płytę pt. Perestoika

W dniu 23 marca br. w Klubie Wytwórnia zagracie koncert promujący Waszą nową płytę pt. Perestoika. Razem z Wami wystąpi aktor i bard Lech Dyblik, a także Qbek Weigel - wokalista zespołu Harlem.

- Oraz bardzo znany gitarzysta Bzyk tj. Piotr Sokołowski, który mam nadzieję zagra z nami dwa utwory. To nie jedyne niespodzianki tego utworu.

Co fani znajdą na płycie?

- M.in. "Bielyje Rosy" i "Kanikuły", ale te hity są tak przearanżowane, że z pierwotnymi wersjami łączy je w zasadzie tylko tytuł.

Ale fani poznają, że to są te utwory? (śmiech)

- Tak, o to nie trzeba się obawiać. (śmiech) "Kanikuły" mają podstawę oryginału, ale nie chcieliśmy, aby była to płyta z coverami lecz zrobiona po naszemu. Inspiracją weszliśmy w zupełnie inny świat. Świat Glenna Millera, a więc lata 40 i 50 - połączenie neo-swingu z delikatnym, latynowskim riffem. Ten wspomniany neo-swing to mix piosenek socjalizmu wraz z dużą dawką uśmiechu. Muzyka na płycie Perestrojka na pewno pozwoli ludziom dobrze się bawić.

Wspomniałeś o tym, że macie przygotowane wiele niespodzianek podczas koncertu premierowego. Czy możesz zdradzić choć kilka z nich?

- Wcześniej zdradziłem, że Lech Dyblik i Qbek, a więcej to będzie można zobaczyć na koncercie, na który serdecznie zapraszamy.

- Zapraszamy do spotkania się z nami na koncercie w Klubie Wytwórnia.

Rozumiem, że jako Redakcja będziemy mieli dla naszych czytelników jakieś niespodzianki....

- Oczywiście, że tak. Mamy dla Was przygotowaną płytę zespołu ze specjalną polsko-rosyjską dedykacją oraz zaproszenia na koncert, na który serdecznie zapraszamy.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na koncercie.

- Dziękujemy, pozdrawiam i zapraszamy do kupowania płyt i na nasze koncerty.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto